Mam pytanie, bo nie ukrywam, że chciałbym nasze spotkanie bardzo praktycznie też przy okazji wykorzystać do konkretnych wskazówek dla naszych widzów,
dla wiernych, dla naszych czytelników. Co
można zrobić w Wielką Sobotę, kiedy wszyscy jesteśmy przywiązani do zwyczajów, do tradycji, chcielibyśmy
bardzo pójść do kościoła ze święconką, poświęcić koszyczek z dzieciakami. Chciałbym bardzo pójść jutro, ale nie mogę. Znaczy wolałbym nie wychodzić
z domu, mamy pandemię, wiadomo, takie są apele lekarzy. Czy my to możemy w jakiś sposób zrobić sami w domu?
Tak, w wielu miejscach Polski nie odbędzie się tradycyjne święcenie
pokarmów, nie będzie tych spotkań w kościele i księża nie będą wprost błogosławić, właśnie ze
względu na ograniczenia epidemiczne. Jeśli oczywiście nie ma takiej możliwości, to my gorąco
zachęcamy, żeby taką modlitwę błogosławieństwa zrobić
przed porannym śniadaniem wielkanocnym, wtedy kiedy zbierzemy się do stołu. Wtedy albo
głowa rodziny, albo ktoś inny może wypowiedzieć specjalną formułę, która zresztą znajduje
się na stronach internetowych Konferencji Episkopatu Polski, można tam sięgnąć i sobie te modlitwę wydrukować.
Ksiądz pamięta jak ona brzmi mniej więcej? Albo czego dokładnie szukać, jakich słów-kluczy?
Będzie na
głównej stronie, na pewno będzie łatwo znaleźć odnośnik do tego, bo jesteśmy w przededniu liturgii, w przededniu
Wielkiej Soboty. Tak że udostępniamy te materiały. Zresztą one są także powieszone w wielu
miejscach, na stronach wielu diecezji. Bo, tak jak mówię, sytuacja jest na tyle trudna, że w wielu miejscach
nie będzie tego tradycyjnego święcenia.
Ale rozumiem, że mówimy o takim błogosławieństwie pokarmu w Niedzielę Wielkanocną, rano
przed posiłkiem. Wszystko jest rozłożone, stół jest przygotowany i głowa rodziny na przykład...
Tak, tak, oczywiście, że tak oczywiście, że tak.
W sobotę nie mieliśmy poświęconych pokarmów, a zatem pomódlmy się wtedy razem. Jeśli
nawet nie ma tej formuły, to po prostu spróbujmy się pomodlić tak, jak potrafimy, nad
tym darami, które normalnie przynosimy, prosząc Boga o błogosławieństwo dla rodziny,
która się zbiera, dla tych, którzy będą ten posiłek spożywać, dla tych wszystkich, którzy być może tych darów
nie mogą spożywać tego dnia, aby także duchowo jakoś dzielić się z nimi tym, co mamy.
Prosić Boga o to, by napełnił nasz dom, by rzeczywiście to śniadanie wielkanocne było początkiem wielkanocnej radości
obchodzonej w każdym domu. I tego gorąco wszystkim życzę.
I rozumiem, że z księdza strony płynie niejednoznaczny komunikat,
jasne i wyraźne, taka modlitwa, takie błogosławieństwo, takie poświęcenie przez
osobę świecką, przez domownika w niedzielę rano jest absolutnie skuteczne.
Wie pan, każdy błogosławieństwo, każdego człowieka jest skuteczne. Błogosławieństwo jest modlitwą
prośby do pana Boga. Bo to tak naprawdę nie my błogosławimy. To co macie na śniadanie, błogosławi pan Bóg.
Tak, ja wiem. Ale proszę
księdza, mam na myśli takie wątpliwości niektórych wiernych być może, że skoro nie byłem z tym koszyczkiem w kościele, skoro
nie dotknął tego koszyczka, a nie dotknęła kropla wody święconej, to być może to taka modlitwa
niedzielna jest trochę gorsza, może mniej skuteczna.
Oczywiście, że tak, modlitwa jest ważna - panie redaktorze, możemy to też się bardzo jasno podkreślić, to nie chodzi o
żadną magię, że gdzieś tam kropla dotrze albo kropla nie dotrze, to się cud jakiś dzieje. Prosimy o to, żeby Bóg pobłogosławił to,
co będziemy spożywać, żeby to służyło nam, ale także, żeby nam przypominało dlaczego my się w ten specjalny dzień, poranek
wielkanocny, zbieramy przy wspólnym śniadaniu, prawda. Zbieramy się dlatego, żeby obchodzić radość zmartwychwstania,
żeby cieszyć się, że Chrystus, który był umarły, żyje z nami i że jest z nami obecny. I chcemy, żeby zasiadł
z nami do tego stołu, żeby w jakiś sposób także z nami dzielił tę radość.
No właśnie, właśnie.
I o to chodzi. To jest główna idea i główna prośba do pana Boga.