Syn Beaty Tadli był na proteście. Opisał zachowanie funkcjonariuszy
Jan Kietliński to jedyny syn prezenterki Beaty Tadli. 20-latek wiele razy pojawiał się na zdjęciach albo w relacjach swojej mamy, która chętnie dzieli się ważnymi dla niej momentami z prywatnego życia. Po opublikowaniu wyroku TK w sprawie aborcji wiele osób wyszło na ulice, aby protestować. Wśród manifestantów znalazł się także Janek.
29.01.2021 13:43
Odkąd wydano oficjalne uzasadnienie do wyroku TK, nie ustają kolejne protesty. Zaledwie po kilku godzinach od ogłoszenia kontrowersyjnej decyzji, pod siedzibą Trybunału zgromadziły się tłumy zbulwersowanych ludzi. W gronie manifestujących znalazł się także Jan Kietliński, który na Instagramie zrelacjonował zachowanie funkcjonariuszy policji.
Wstrząsająca relacja z protestu
Jeszcze kilka lat temu Beata Tadla była znana ze swojej współpracy z Telewizją Polską. Jednak w 2015 roku, gdy zmieniła się władza w kraju, dziennikarka z dnia na dzień została zwolniona, ponieważ "nie pasowała do koncepcji". Tadla nie kryła rozżalenia i na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie krytykowała partię PiS. Podobne poglądy ma jej syn Jan, który uczestniczył w jednym z ostatnich Strajków Kobiet.
Wydanie kontrowersyjnego uzasadnienia do wyroku w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce wywołało oburzenie oraz gniew znacznej części społeczeństwa. Od 27 stycznia protesty zaczęły się na nowo i wiele wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości odbędą się kolejne marsze.
Pod siedzibą Trybunału 28 stycznia pojawił się także Jan Kietliński, który na swoim instagramowym profilu zdawał relację z tego, co dzieje się podczas manifestu. "Zamknęli nas wszystkich i nie chcą wypuścić bez legitymacji i bez podstawy prawnej - państwo policyjne. Przepychanki, łapanki, aresztowania i wywożenie do Grodziska" - komentował syn dziennikarki.
Jednak dopiero dalsza relacja ujawniła, w jaki sposób policjanci traktowali osoby zgromadzone na proteście zdjęcia oraz opisy, mówią same za siebie:
"Zostałem właśnie siłą wyciągnięty przez policję. Nadal mam dreszcze. Podrapali mi rękę i zaciągnęli pod budynek, twierdząc, że zagrażaliśmy ich bezpieczeństwu. Zagrozili aresztem lub mandatem, od którego można się odwołać. Wybrałem opcję numeru dwa. Każdy widział, jak wygląda agresja i zagrożenie - tańczyliśmy. Usłyszałem od policjanta: Wy nie umiecie protestować" - skomentował Kietliński.
Syn dziennikarki nie jest jedyną osobą, która podzieliła się w sieci wstrząsającymi zdjęciami oraz opisami z protestów. Syn Tadli udostępniając w sieci szczegóły, przekazał internautom, jak Strajk Kobiet wygląda od środka.