Syn Beaty Tadli był na proteście. Opisał zachowanie funkcjonariuszy
Jan Kietliński to jedyny syn prezenterki Beaty Tadli. 20-latek wiele razy pojawiał się na zdjęciach albo w relacjach swojej mamy, która chętnie dzieli się ważnymi dla niej momentami z prywatnego życia. Po opublikowaniu wyroku TK w sprawie aborcji wiele osób wyszło na ulice, aby protestować. Wśród manifestantów znalazł się także Janek.
Odkąd wydano oficjalne uzasadnienie do wyroku TK, nie ustają kolejne protesty. Zaledwie po kilku godzinach od ogłoszenia kontrowersyjnej decyzji, pod siedzibą Trybunału zgromadziły się tłumy zbulwersowanych ludzi. W gronie manifestujących znalazł się także Jan Kietliński, który na Instagramie zrelacjonował zachowanie funkcjonariuszy policji.
Wstrząsająca relacja z protestu
Jeszcze kilka lat temu Beata Tadla była znana ze swojej współpracy z Telewizją Polską. Jednak w 2015 roku, gdy zmieniła się władza w kraju, dziennikarka z dnia na dzień została zwolniona, ponieważ "nie pasowała do koncepcji". Tadla nie kryła rozżalenia i na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie krytykowała partię PiS. Podobne poglądy ma jej syn Jan, który uczestniczył w jednym z ostatnich Strajków Kobiet.
Wydanie kontrowersyjnego uzasadnienia do wyroku w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce wywołało oburzenie oraz gniew znacznej części społeczeństwa. Od 27 stycznia protesty zaczęły się na nowo i wiele wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości odbędą się kolejne marsze.
Pod siedzibą Trybunału 28 stycznia pojawił się także Jan Kietliński, który na swoim instagramowym profilu zdawał relację z tego, co dzieje się podczas manifestu. "Zamknęli nas wszystkich i nie chcą wypuścić bez legitymacji i bez podstawy prawnej - państwo policyjne. Przepychanki, łapanki, aresztowania i wywożenie do Grodziska" - komentował syn dziennikarki.
Jednak dopiero dalsza relacja ujawniła, w jaki sposób policjanci traktowali osoby zgromadzone na proteście zdjęcia oraz opisy, mówią same za siebie:
"Zostałem właśnie siłą wyciągnięty przez policję. Nadal mam dreszcze. Podrapali mi rękę i zaciągnęli pod budynek, twierdząc, że zagrażaliśmy ich bezpieczeństwu. Zagrozili aresztem lub mandatem, od którego można się odwołać. Wybrałem opcję numeru dwa. Każdy widział, jak wygląda agresja i zagrożenie - tańczyliśmy. Usłyszałem od policjanta: Wy nie umiecie protestować" - skomentował Kietliński.
Syn dziennikarki nie jest jedyną osobą, która podzieliła się w sieci wstrząsającymi zdjęciami oraz opisami z protestów. Syn Tadli udostępniając w sieci szczegóły, przekazał internautom, jak Strajk Kobiet wygląda od środka.