Szukam mężczyzny przez duże M
- Wiesz co? Ja to już mam dosyć kłamców, tchórzy i niekonsekwentnych idiotów, którzy mają krótką pamięć albo tych, u których coś takiego jak refleksja na temat własnych zachowań nie zachodzi lub jest wypierana.
06.08.2012 | aktual.: 06.06.2018 14:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Wiesz co? Ja to już mam dosyć kłamców, tchórzy i niekonsekwentnych idiotów, którzy mają krótką pamięć albo tych, u których coś takiego jak refleksja na temat własnych zachowań nie zachodzi lub jest wypierana. Nie mogę też już patrzeć na marzycieli łaknących spontaniczności wciąż i wciąż, i tak bez końca. Chciałabym mężczyznę przez duże M – mówi 29-letnia Sylwia. Tylko kim on jest i jak go znaleźć?
Czy mężczyźni tak bardzo zmienili się na przestrzeni lat, czy to my, kobiety, mamy coraz większe wymagania? Żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, jak powinien wyglądać mężczyzna przez duże M, od tej kwestii powinniśmy zacząć.
- Zmienili się wszyscy: i kobiety, i mężczyźni. Panie chciałyby, żeby panowie byli męscy, odpowiedzialni, potrafili podejmować decyzje, a z drugiej strony wymagają wrażliwości, czułości, romantyzmu. Często chcą mieć namiętnego kochanka i wrażliwą przyjaciółkę w jednej osobie – mówi seksuolog Arkadiusz Bilejczyk. - Panowie z kolei zmienili się właśnie w tym kierunku: bardziej dbają o wygląd zewnętrzny, więcej słuchają, są wrażliwi, ale ciężko, by przy tym byli jednocześnie zdecydowani, pewni siebie, decyzyjni. Przecież jeśli jesteśmy wrażliwi i otwarci na innych, to będziemy słuchać, zanim podejmiemy jakąś decyzję – dodaje.
„Nie chcę wymieniać żarówek”
Basia rok temu zakończyła swój kilkuletni związek. Z Michałem mieszkała przez dłuższy czas, zdążyli się dobrze poznać.
- Na początku bardzo podobało mi się to, że tak dba o siebie. Na modzie znał się lepiej ode mnie, chętnie chodził ze mną na zakupy i doradzał co kupić, nigdy nie był tym zmęczony czy znużony. Razem chodziliśmy na siłownię i zdrowo się odżywialiśmy. Koleżanki zawsze wzdychały, że mam takiego miłego i przystojnego faceta, który zawsze jest świetnie ubrany i pięknie pachnie – opowiada Basia.
Jednak po pewnym czasie to dbanie o urodę i płaski brzuch zaczęło być uciążliwe. – W łazience siedział dłużej niż ja, ale na to można przymknąć oko. Bez przesady, nie jestem aż tak wymagająca – śmieje się. – Czegoś mi jednak brakowało. Czułam się tak, jakbym miała w domu koleżankę, a nie faceta. Kiedy przepaliła się żarówka, dzwonił po kolegę, bo bał się sam wymienić. Gdy na działce u znajomych zobaczył mysz, kazał mi się spakować i powiedział, że tak się boi, że nie ma mowy o zostawaniu na noc. Przed pszczołami uciekał z chłopięcym piskiem. Codziennie dzwoniła do niego mama i to jej się radził w różnych sprawach, których ze mną nawet nie konsultował. W pewnym momencie miałam tego dość – opowiada.
Przyznaje, że teraz marzy jej się mężczyzna, który sam będzie potrafił wziąć sprawy w swoje ręce i nie będzie liczył na niczyją pomoc. – Wiadomo, nie chodzi mi o to, by trafić na jakiegoś władczego faceta, który będzie chciał wprowadzić w domu podział obowiązków sprzed dwustu lat, ale marzę o facecie, który będzie wiedział, czego chce, będzie pewny siebie i będzie wiedział, jak zadbać o kobietę – wyjaśnia.
„Marzy mi się taki facet z filmu”
32-letnia Julita miała z kolei inny problem. Przez pięć lat mieszkała z mężczyzną, który wiecznie był zmęczony pracą, na seks miał ochotę tylko w weekend albo z samego rana.
- Kiedy szliśmy do znajomych na wesele, zabierał swojego iPhona, siadał z boku i załatwiał sprawy zawodowe. Nigdy nie pił, bo twierdził, że musi jeszcze coś pozałatwiać, nie tańczył, nie bawił się. Na początku to było nawet fajne. Przed nim spotykałam się z bardzo rozrywkowym facetem. Czasem nie wracał na noc, szalał z kolegami. Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że Bartek nie jest aż tak skłonny do zabawy, bo poprzedni układ wykończył mnie psychicznie – mówi Julita.
– Kiedyś z koleżankami poszłyśmy do kina na jakiś rosyjski film. Akcja toczyła się na wsi i był tam taki typowy rosyjski facet, który lubił się napić wódki, zainicjować seks, wybudować dom. Patrzyłam na niego z rozmarzoną miną i pomyślałam, że mój ukochany nie ma w sobie żadnej z tych cech. A dla mnie właśnie tak powinien wyglądać prawdziwy mężczyzna: silny, pewny siebie, zdecydowany. Taki, który wie, czego chce, ale lubi też się czasem rozerwać - mówi Julita.
Sugerować, ale nie naciskać?
27-letnia Agata twierdzi, że najbardziej denerwuje ją inna cecha: fakt, że dzisiaj trzeba za mężczyzn decydować.
- Kiedyś mój były facet powiedział: „Jesteś za dobra. Niczego nie wymagasz, nie egzekwujesz. Czy myślisz, że mężczyźni chętnie się żenią? Nawet jeśli kochają kobietę, ślub nie jest im potrzebny do szczęścia. Oświadczają się najczęściej wtedy, kiedy czują, że trzeba, bo ukochana może zniknąć im sprzed nosa. To kobieta decyduje o tym, czy wyjdzie za mąż. To się da wyczuć, a ty chciałabyś, żeby tak sam z siebie ktoś chciał się ożenić”. Na początku wydawało mi się to kompletnie bez sensu, ale coraz częściej widzę, że w przypadku większości moich znajomych właśnie tak było – opowiada Agata.
– To nie jest tak, że ktoś ci mówi: „wóz albo przewóz”, ale pojawiają się subtelne żarty z gatunku „A widzisz pierścionek na moim palcu?” albo „Jak się oświadczysz, to będziesz mógł się wypowiadać. Teraz jeszcze nie”. Wkurza mnie to, bo jeśli mam wierzyć w słowa mojego byłego, to oznacza, że trzeba się obchodzić z facetem jak z jajkiem: z jednej strony sugerować, podpowiadać, bo sam się nie zdecyduje i nie wpadnie na to, że my czegoś chcemy, ale z drugiej robić to na tyle delikatnie, by go nie wystraszyć, nie wywierać za dużej presji. I co jeszcze?
Agata twierdzi, że właśnie tego brakuje jej najbardziej we współczesnych mężczyznach. – Przesunęły się pewne granice wieku i mężczyźni jak najdłużej nie chcą podejmować ważnych decyzji, zostawiają to kobietom. Do tego wszystkiego chcą, żebyśmy wprost mówiły: „Chcę iść do kina”, „Zabierz mnie na romantyczną kolację”, „Kup mi kwiaty”, „Na urodziny poproszę te kolczyki”, bo tym sposobem wszyscy sobie ułatwimy życie i nikt nie będzie miał do nikogo pretensji, że czegoś nie robi albo nie trafił z prezentem. A gdzie miejsce na to, by słuchać partnera i zaskakiwać go miłym gestem? Co z niespodziankami?
Może pewnych cech po prostu nie da się połączyć i warto zastanowić się nad tym, co jest dla nas najważniejsze?
- Mój terapeuta powiedział, że istnieje pewna metoda: wziąć kartkę, wypisać 10 cech, które są dla mnie najważniejsze i kiedy poznaję kogoś nowego, zastanawiać się, jak wiele z tych punktów spełnia. Nie chodzi o to, by spełniał 10, ale 6, a nie 2 – mówi 28-letnia Magda. I być może jest to jakieś rozwiązanie….
(asz/sr)