Blisko ludzi"Szukam partnera na studniówkę…". Internet pęka od ogłoszeń

"Szukam partnera na studniówkę…". Internet pęka od ogłoszeń

Krystian i Rafał odpowiedzieli na ogłoszenie, a Grzesiek sam je zamieścił. Każdy z nich ma inny powód. Krystian – lubi imprezy i po prostu chce się dobrze bawić, Rafał – potańczyć i przy okazji kogoś poznać, a Grzesiek – zarobić.

"Szukam partnera na studniówkę…". Internet pęka od ogłoszeń
Źródło zdjęć: © East News | Aneta Zurek/Polska Press/East News
Dominika Czerniszewska

Sezon studniówkowy w pełni. Sukienka wybrana, buty kupione, ale… partnera wciąż brak. Możliwości jest wiele – maturzystka może poprosić o przysługę brata lub jego kolegę, przyjaciela-geja, kuzyna. Tak zazwyczaj wygląda typowy scenariusz. Zdarza się jednak, że zaradna nastolatka szuka partnera w sieci. Internet wprost pęka od studniówkowych ogłoszeń "matrymonialnych".

Poszukiwania partnera można zacząć od mediów społecznościowych, aplikacji takich jak Tinder lub stron typu OLX, Gumtree czy Allegro. Najłatwiej jednak "wynająć" partnera poprzez dedykowany serwis. W ten sposób natrafiłam na stronę partnernawesele.pl, gdzie wystarczy wybrać jedną z kategorii – "partner na wesele", "partner na studniówkę", "partner na sylwestra" lub "oferuję towarzystwo".

"Jak wiadomo, wesela albo studniówki rządzą się swoimi prawami, dlatego osoba, z którą udamy się na takie wydarzenie, powinna być kulturalna, umieć się zachować w towarzystwie oraz lubić (bądź nie) tańczyć. Ponadto powinniśmy mieć o czym rozmawiać i dobrze się czuć w swoim towarzystwie. Po zamieszczeniu ogłoszenia pozostaje czekać na odzew" – czytamy na stronie partnernawesele.pl.

Szukam partnera na studniówkę...

Ogłoszenia te wyglądają zazwyczaj podobnie. Aby się zarejestrować, trzeba wypełnić kwestionariusz – wiek, waga, wzrost, kolor włosów, data uroczystości i miejsce. Następnie trzeba ocenić umiejętności taneczne (w skali od 1do 5) i stosunek do alkoholu. W następnym kroku ustalić spotkanie przed uroczystością (lub nie, jeśli nie ma takiej potrzeby). Jeśli nie oferujesz swojego towarzystwa, a szukasz partnera, trzeba jeszcze uzupełnić te ciekawsze rubryki... Czyli to, czy partner ma być prezentowany w towarzystwie jako kolega, chłopak, narzeczony (pojawia się również opcja: "będę kim zechcesz"). Pojawia się również pytanie, czy usługi matrymonialne wchodzą w grę.

Po przewertowaniu kilkudziesięciu ogłoszeń mogę stwierdzić, że typowy profil mężczyzny oferującego swoje towarzystwo to dwudziestoparolatek, który często przy okazji dobrej zabawy chce poznać dziewczynę lub zarobić.

"Mam 22 lata. Szatyn, zielone oczy, 186 cm wzrostu. Jeśli masz problem z partnerem na studniówkę, pisz śmiało. Jako partner oferuję dobrą imprezę bez podpierania się o stół. Balety aż do rana i dobrze spędzony czas" – tak wygląda typowe ogłoszenie na stronie.

"Oferuję towarzystwo"

28-letni Grzesiek z Warszawy: jedna studniówka = 900 zł w kieszeni
Grzesiek proponuje swoje towarzystwo zarówno na studniówce, jak i innej imprezie, np. na weselu. Jest jedno "ale" – za usługę trzeba zapłacić 900 zł. Jeśli w danym terminie jest dostępny, dojedzie na imprezę na terenie całej Polski. Dlatego podczas spotkań zazwyczaj nie pije alkoholu.

900 złotych to naprawdę wygórowana cena. 4 imprezy w miesiącu i Grzesiek może cieszyć się przyzwoitą pensją. Rzecz jasna umowa nie jest spisywana, a pieniądze trafiają zazwyczaj do ręki.

Po zobaczeniu ogłoszenia Grześka pytam moich rozmówców, ile życzą sobie za towarzystwo. Zazwyczaj ma studniówki chodzą za darmo, czasami zdarzą się tacy, który proszą o symboliczne 50-100 zł. Nigdy nie 900 zł. – Byłem już na trzech studniówkach, ale nigdy nie wziąłem pieniędzy. Nawet nie wiedziałem, że tak można. Przecież partnerka i tak musi zapłacić za moje wejście, sukienkę, fryzjera. Temu facetowi w ogóle ktoś płaci? – słyszę od jednego z nich, gdy opowiadam o Grześku.

24-letni Krystian z Małopolski: "Lubię dobrą zabawę"
Krystian reklamuje się jako miły, kulturalny i z poczuciem humoru mężczyzna. – Tańczyć ponoć też umiem. Nie chcę żadnych pieniędzy, broń Boże. Mnie starczy dobra zabawa i towarzystwo. Na tę chwilę mam wolne weekendy, więc chętnie potowarzyszę. Może wcześniej kawa, co by się poznać – oznajmia.

Koniecznie dopytuje jednak o zdjęcie. Chciałby wiedzieć wcześniej, jak wygląda partnerka, z którą ma się spotkać. Początkowo sam podaje jedynie e-mail, dopiero później numer telefonu. Podsyła też swoje zdjęcie. – Byłem już na dwóch studniówkach. Partnerki były zadowolone. Nadawaliśmy na tych samych falach, tańczyliśmy. Obie były pod wrażeniem mojej osoby – stwierdza.

– Raz napisała do mnie dziewczyna z pytaniem, czy mogę udawać jej chłopaka na studniówce. Obawiałem się, nie wiedziałam, jak to wyjdzie. Nie znałem jej i w ogóle to była dziwna sytuacja. Na początku nie chciałem się zgodzić, ale powiedziała, że miesiąc przed studniówką zerwał z nią chłopak i nie chce iść sama – opowiada 24-latek. – Całe szczęście upiekło mi się, bo w końcu poszła z jakimś kolegą – dodaje.

Krystian mówi wprost, że nie szuka dziewczyny, tylko dobrej zabawy. – Lubię obracać się w różnym towarzystwie. Wiadomo, jak trafi się jakaś miła niewiasta, to czemu nie – kwituje.

25-letni Rafał ze Śląska: "Chętnie poznam dziewczynę"
Rafał od razu odpisał na wiadomość, przesłał zdjęcie i bez wahania podał numer telefonu. Napisał, żebym dzwoniła, kiedy tylko będę chciała, bo pracuje zdalnie. Mieszka na Śląsku, ale dojechanie na studniówkę do stolicy nie stanowi dla niego problemu. – Nie ma sprawy, ogarnę sobie nocleg u kumpla i przyjadę – napisał.

W rozmowie jest bardzo uprzejmy, odpowiednio dobiera słowa. Pytam, czy był już kiedyś na studniówce jako osoba towarzysząca. – Nie byłem, ale za to na balu studenta byłem. A to chyba nie różni się zbytnio. Łatwo odnajduję się w towarzystwie i uwielbiam tańczyć. Rok temu zapisałem się na kurs salsy – odpowiada.

Proszę, by powiedział coś więcej na swój temat. Wylewnie opisuje. Uwielbia gotować. Sugeruje, że przed studniówką dobrze byłoby się poznać. Proponuje wspólne zrobienie lasagne lub spaghetti. – Mogę przyjechać do Warszawy lub, jeśli chcesz, możesz do mnie przyjechać. Obojętnie – tłumaczy.

Dopytuję, skąd pomysł na zamieszczenie ogłoszenia i czy dużo kobiet zgłosiło się do niego. – Nie. Profil założyłem niedawno. Jeszcze z nikim nie byłem. Nie mam dziewczyny, więc pomyślałem, że to fajny sposób na poznanie kogoś. Tinder jest przereklamowany. Nie zrozum mnie źle, bo ja nie chcę nikogo wykorzystać. Po prostu lubię tańczyć, lubię towarzystwo – oznajmia.

Rafał nie pobiera za usługę żadnej opłaty. Zapewnia, że dziewczyna będzie z nim bezpieczna na imprezie. Tak naprawdę to skromny chłopak, który liczy, że uda mu się w końcu poznać prawdziwą miłość.

Temat budzi emocje i dość skrajne oceny zgłaszających się chłopaków – studniówkowych partnerów. Dobra zabawa i towarzystwo – tak. Pieniądze – nie. Ciekawe byłoby spojrzenie z drugiej strony – dziewcząt, które poszły na studniówkę z partnerem z ogłoszenia. Nie wstydźcie się – napiszcie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie