Gwiazdy"Ta płyta powstała dla ludzi wrażliwych" - Krzysztof Herdzin opowiada o swojej nowej płycie

"Ta płyta powstała dla ludzi wrażliwych" - Krzysztof Herdzin opowiada o swojej nowej płycie

"Jesteś światłem" to już dwunasta autorska płyta Krzysztofa Herdzina. Po raz kolejny artysta zaskakuje nas innym podejściem do swojej twórczości. Były już płyty jazzowe w trio, Chopin rozpisany na jazzowy kwintet a la Jazz Messengers czy muzyka współczesna.

"Ta płyta powstała dla ludzi wrażliwych" - Krzysztof Herdzin opowiada o swojej nowej płycie
Źródło zdjęć: © materiały prasowe

20.02.2013 | aktual.: 20.02.2013 15:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Jesteś światłem" to już dwunasta autorska płyta Krzysztofa Herdzina. Po raz kolejny artysta zaskakuje nas innym podejściem do swojej twórczości. Były już płyty jazzowe w trio, Chopin rozpisany na jazzowy kwintet a la Jazz Messengers czy muzyka współczesna.

Tym razem mamy do czynienia z piosenkami. Wszystkie skomponowane przez lidera do lirycznych, pięknych wierszy K. I. Gałczyńskiego i K. Przerwy - Tetmajera, zaśpiewane przez Jego przyjaciół: Annę Marię Jopek, Dorotę Miśkiewicz i Grzegorza Turnaua. To nie są "zwyczajne" piosenki, jakie możemy usłyszeć w radio. To rozbudowane opowieści, działające na wyobraźnię narracje, pełne improwizacji fortepianu, eterycznych klimatów bądź intensywnych rytmów, z ambientowymi strukturami generowanymi przez syntezatory i mnóstwem instrumentów dętych obsługiwanych przez samego lidera.

Skąd pomysł na płytę z piosenkami, dotyczącymi miłości? Czy był jakiś szczególny powód, dla którego postanowił Pan uczynić to uczucie tematem przewodnim albumu „Jesteś światłem”?

Znalazłem się w takim momencie swojego życia, w którym poczułem naturalną potrzebę wyrażenia swoich emocji, skupionych wokół miłości, tęsknoty, melancholii, nadziei, afirmacji życia i wszystkich podobnych stanów związanych z przyspieszonym biciem serca, tak nam wszystkim bliskim. Nagrałem już tyle różnych płyt, że potraktowałem tę szansę jako osobisty, bardzo określony sposób wyrażenia tego, co mi w duszy gra...

Teksty piosenek zaczerpnął Pan z wierszy naszych wybitnych poetów. Czy to właśnie poezja skłoniła Pana do skomponowania muzyki do konkretnych historii opowiedzianych w tych utworach?

Zawsze piosenki piszę do tekstu. To ułatwia mi odnalezienie odpowiedniego klimatu dla opowiadanej historii, podkreślenie pewnych napięć, uwypuklenie przestrzeni – muzyka w takim systemie „dopełnia” tekst, stwarzając jeden, zintegrowany przekaz. Słowo i dźwięk są wspólną płaszczyzną, po której kierowane są do słuchacza określone przesłania. Wiersze, które wybrałem, są dla mnie idealnym opisem tego, co dzieje się między kobietą i mężczyzną w momencie gigantycznego zakochania. Wszystkie aspekty ludzkiej duszy: cierpienie, zachwyt, smutek, euforia – przekazane przez poetów za pomocą słów, zyskały dzięki muzyce dodatkową siłę rażenia. Cała płyta jest swego rodzaju konsekwentnie rozwijaną rozmową męsko – damską.

Czy tworząc konkretne albumy, myśli Pan o ewentualnych odbiorcach, czy muzyka zawsze dedykowana jest wszystkim melomanom? „Jesteś światłem” to liryczna opowieść o miłości, zatem nasuwa się nam podejrzenie, że płyta powstała z myślą o kobietach...

Nie da się stworzyć muzyki dla wszystkich...To nierealne. Jak powiedział ktoś mądry: „Muzyka pisana dla wszystkich, jest muzyką dla nikogo”. Moje kompozycje nie są łatwe – wymagają pewnego osłuchania, z pewnością melomani, słuchający jazzu, będą mieli ułatwione zadanie. Solówki, wyrafinowane harmonie i formy utworów, które zdeterminowały kształt całego materiału - zostały przeze mnie wykreowane z premedytacją. Każda opowieść ma swój czas, swoje zakręty, momenty oddechu i długo budowanych dramaturgicznych kulminacji. A tak naprawdę: ta płyta powstała dla ludzi wrażliwych. Nie teoretyzowałbym, która płeć odbierze te dźwięki silniej... Wszyscy mamy serce po tej samej stronie, tylko różnie z niego korzystamy.

Jak by Pan opisał charakter i brzmienie płyty osobie, która nie słyszała jeszcze żadnego z utworów i zastanawia się nad zakupem albumu?

Zachęcam. To muzyka nieklasyfikowana. Światło i prawda. Zachwyt nad życiem i miłością. Ciepło i liryzm. Zero komercji i wyrachowanych bądź schematycznych działań, obliczonych na popularność czy sprzedaż albumu.

W jaki sposób dobiera Pan wykonawców swoich piosenek? Czy komponując utwór, ma Pan na myśli jego wykonanie przez konkretnego artystę?

Zazwyczaj tak. Wyobrażam sobie, pamiętając o możliwościach wokalnych i estetyce danego wokalisty, co zabrzmi u wokalisty autentycznie a co będzie tylko „odśpiewaniem” nutek. Co pociągnie za sobą emocje wykonawcy, aby słuchacz uwierzył w opowiadaną za pomocą dźwięków historię... Z racji moich bardzo szerokich kontaktów zawodowych, mam niezwykle uniwersalną grupę wokalnych przyjaciół i znajomych, których doskonale poznałem - a więc, łatwiej podejmuję decyzję o wyborze osoby śpiewającej. Pamiętam o tym, że jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził – ale pociesza mnie fakt, że do tej pory obie strony mają jak najlepsze reakcje i efekt artystyczny naszych kooperacji jest nietuzinkowy.

Czy sam proces nagrywania kompozycji traktuje Pan jako pracę zbiorową wszystkich muzyków – tak że „każdy dodaje coś od siebie”, czy raczej ma Pan w głowie gotową wizję i raczej Pan jej nie zmienia?

Jestem klasycznie wykształconym muzykiem i operuję „klasycznymi” metodami. Komponuję, zapisuję całość w nutach, mam konkretną wizję tego, jak utwór ma brzmieć. Ponieważ jestem aranżerem i orkiestratorem, znam doskonale możliwości instrumentów, sam gram na wielu. Przygotowuję więc partię konkretnego instrumentu z wszelkimi przemyślanymi informacjami: co zagrać, jaką dynamiką, jaką artykulacją – pozostawiając bardzo niewielką furtkę dla swobodnej kreatywności artysty nagrywającego moją muzykę (oczywiście oprócz solówek, które są kompletną wolnością). Niemniej – jako jazzman z wyboru, otwieram się z radością na propozycję moich wspaniałych współpracowników, którzy w studiu potrafią dodać do zapisu utworu nawet niuans, dobarwiający całość poza moimi planami i zaskoczyć mnie. To niezwykła radość – pracować z improwizatorami i muzykami, którzy potrafią kreować rzeczywistość, a przy okazji robią to z niezwykłą delikatnością, rozumiejąc moje intencje i nie siląc się na niepotrzebne popisy.

Co jest dla Pana większym wyzwaniem – wykonywać utwory przed bliskimi i przyjaciółmi z Polski, czy prezentować je przed zagraniczną publicznością?

Zawsze koncert za granicą. Zapełniam wtedy czystą, niezapisaną kartkę. Nikt nic o mnie nie wie, nie reaguje koniunkturalnie czy snobistycznie - liczy się tylko emocja i uniwersalny przekaz. To niesamowite, jak kompletnie obce od siebie kulturowo publiczności, jak np. Hindusi, Francuzi, Meksykanie, Japończycy – reagują podobnie, wzruszając się tam, gdzie lirycznie, uaktywniając tam, gdzie intensywnie. To cudowne i magiczne. Muzyka jak esperanto. Jak zrozumiała dla każdego forma komunikacji...

Czy koncerty to Pana żywioł, czy woli Pan raczej spokojną pracę w studiu?

Lubię i to i to. W obu przypadkach stajemy się innymi ludźmi. W studiu jesteśmy skupieni i powściągliwi, natomiast na koncercie, w interakcji z żywo reagującymi tu i teraz słuchaczami – szalejemy, walcząc z buzującą we krwi adrenaliną, dostosowując się do reakcji sali... Uwielbiam koncerty, uwielbiam też bycie ze sobą sam na sam w kameralnym studiu nagraniowym.

Obiad z przyjaciółmi czy samotny wieczór i delektowanie się każdym słowem piosenki – kiedy najlepiej, według Pana, słucha się albumu „Jesteś światłem”? Czy wymaga on dużego skupienia?

Myślę, że w domu, na spokojnie, dając sobie możliwość usłyszenia detali i skupienia się na przekazie. Chociaż... sam nie wiem. Jesteśmy tak różni...

Album dostępny jest w sprzedaży od 12 stycznia 2013 roku.

grzegorz turnaukrzysztof herdzinanna maria jopek
Komentarze (0)