- Jedni twierdzili, że wytrzymam w wojsku tylko kilka dni, ponieważ nie przywykłam do takiej dyscypliny. Inni mówili, że idę do koszar na chwilę, żeby się pokazać, a potem zrezygnuję i o wszystkim zapomnę. Nie oszukujmy się, to jest dobrowolna służba i nikt nie trzymał mnie tam na siłę - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marianna Schreiber.