Blisko ludziTak dziś piją kobiety. "W garsonce bierze 'małpkę' i wychyla w krzakach"

Tak dziś piją kobiety. "W garsonce bierze 'małpkę' i wychyla w krzakach"

Są wykształcone, robią kariery, często w domu ktoś na nie czeka. A one, gdy nikt nie patrzy, zaglądają do kieliszka. Głęboko. Reżyserka Kinga Dębska zrobiła o nich film. Alkoholiczki są wśród nas i czas przestać udawać, że to marginalny problem.

Tak dziś piją kobiety. "W garsonce bierze 'małpkę' i wychyla w krzakach"
Źródło zdjęć: © Mat. prasowe | Kino Świat
Karolina Błaszkiewicz

04.01.2019 | aktual.: 04.01.2019 12:49

Zabawa, zabawa i po zabawie

Kinga Dębska i Mika Dunin "Zabawą Zabawą" wstrząsną emocjami Polaków. Już po pierwszych scenach obrazu zrozumieją, że alkoholizm ma też twarz kobiety. Eleganckiej, z hybrydą na paznokciach, świetną fryzurą i sukcesami na koncie. Taką, której inni biją brawa i taką, która wszystko "ogarnia". Małpki pod biurkiem, wino za łóżkiem – zabawa trwa.

Teresa (Dorota Kolak) wychyli butelkę, będąc na dyżurze w szpitalu, za chwilę pielęgniarka będzie nią potrząsać, żeby wstała. Ledwo wstanie, zbada dziecko i zarządzi operację. Matka zacznie krzyczeć: "Pani jest pijana!". A Teresie będzie wszystko jedno – w końcu, jaki to problem ciąć po pijaku, kiedy ma się wprawę. Zamroczona pójdzie więc na blok operacyjny i dopiero interwencja kolegi uchroni przed oczywistą tragedią. Na zewnątrz czekają już policjanci, chwilę wcześniej rzucający nieśmieszny żart, że chirurg pić musi.

Parę scen później zobaczymy Teresę siedzącą na przystanku autobusowym. W rękach dzierży butelkę wódki zapakowaną w papierową torbę. Kobieta wygląda jak siedem nieszczęść. Jej przetłuszczone włosy, pusty wzrok, zesiniaczona twarz zwracają uwagę ładnej blondynki. Widzowie wiedzą, że ona też piła i wraca ze spotkania alkoholików. Ale jedyne, co zrobi, to zapyta, na jaki autobus czeka Teresa. Potem odjedzie. Co więcej może? Co ma powiedzieć? Chlejąca, już nie pijąca, kobieta to widok gorszy niż mężczyzna w podobnym stanie.

Kiedy młoda dziewczyna, grana przez Marię Dębską pije na umór, wzbudzi jedynie pełne politowania spojrzenia. Nikt jej nie pomoże, a jeśli spróbuje, to usłyszy wiązankę przekleństw. W takiej sytuacji bezwładnie trafi w ręce obleśnego typa, poznanego na imprezie. Można się domyślić, jak to się skończy. Potem w gabinecie terapeutycznym powie: "Ja nie mam żadnego problemu. Piję trochę więcej". Poza tym, że pije, to radzi sobie świetnie – idealna studentka i stażystka w korporacji jest chlubą rodziców. Tatuś też pije, mamusia pozwala i interesuje ją tylko jedno: kiedy córcia przywiezie kawalera. Niemożliwe, żeby mogła mieć coś ważniejszego na głowie.

Agata Kulesza w roli Doroty, wpływowej pani prokurator, ma przyzwolenie na picie, bo jest taka świetna. Piękny dom, udane dziecko i cierpliwy mąż poseł dopełniają obrazek. Taka kobieta to nie alkoholiczka. Szef nie zwolni, ukochany nie zostawi, a jeszcze znajdzie się miejsce dla kochanka, który nie ma wystarczająco siły, by zabrać jej kluczyki. Już w zwiastunie "Zabawy, zabawy" jesteśmy świadkami spektakularnego wjazdu do przejścia podziemnego, a potem słyszymy, że Dorota to człowiek innej kategorii. Wystarczy jej kroplówka i stanie na nogi.

– Jest w społeczeństwie przyzwolenie na męskie picie, na damskie nigdy. Kobiety są bardziej stygmatyzowane, co powoduje, że rzadziej przyznają się do tego, że są chore. Rzadziej też, według statystyk, zgłaszają się po pomoc. Ale i to się powoli zmienia – mówiła Dorota Kolak na konferencji "Zabawy Zabawy" w Gdyni.

Po kobiecie widać

Marcin Najbauer podłącza kroplówki alkoholikom. Więcej zleceń, siłą rzeczy, ma teraz, w okresie świąteczno-noworocznym. I bez wahania mówi mi, że do kobiet zagląda zdecydowanie częściej. – Kobiety szybciej się uzależniają – stwierdza. – Częściej zapadają na depresję i topią ją w alkoholu. Słabiej sobie radzą z nałogiem. Dochodzą do tego różnego rodzaju używki: kokaina, dopalacze – wylicza.

Jako ratownik medyczny napatrzył się na osoby z problemem alkoholowym. Jak mówi, 75 proc. karetek jeździ właśnie do nich. Tyle że wtedy na miejsce wzywana jest też policja. – Jeździ się do ludzi chorych, a nie do alkoholików – słyszę. Najbauer postanowił założyć firmę "Medyczny Detox" i teraz ciągle odbiera telefony. – Są kobiety, które popiły na jednej imprezie i nie mogą dojść do siebie, są też takie, które piją dłuższy czas i nie potrafią przerwać ciągu – tłumaczy. – Wtedy właśnie pomagamy kroplówkami. Uzupełniamy elektrolity, witaminy. Jeżeli trzeba, dołączamy również leki wyciszające, uspokajające, żeby organizm poradził sobie bez alkoholu – dodaje.

Scenę z kroplówką widz zobaczy w obrazie Kingi Dębskiej. Filmowa Dorota musi korzystać z kroplówek często. Wygląda jak stała klientka. Takie ma też Najbauer. Podkreśla, że zazwyczaj dzierżą wysokie stanowiska, idą na imprezę i organizm nie wytrzymuje. Wtedy dzwonią do niego.

O jednej szczególnie chce opowiedzieć. – Na co dzień mieszka w takiej małej miejscowości pod Londynem, jest mężatką, ale jej mąż nie wie, że ona pije. Do tego stopnia ukrywa to przed nim, że całymi dniami siedzi w łóżku i obmyśla plan, jak rano kupić alkohol – słyszę. – Zamawia taksówki z różnych korporacji, jeździ do różnych sklepów, by nikt nie dowiedział się o jej uzależnieniu. Kiedy przestaje sobie radzić, przyjeżdża do Polski i wykręca mój numer – mówi.

Wielkie ukrywanie

Kobiety częściej ukrywają, że są alkoholiczkami. U alkoholiczki jest tak, że jak nie pije, to nie pije. Gdy już zacznie, to wpada w ciąg. Wystarczy, że napije się wina czy szampana i już płynie. Nie może przestać. Najbauer nie ma wątpliwości. Wtóruje mu terapeutka Monika Dreger. – Kilka lat temu rozmawiałam z zaprzyjaźnioną panią ze sklepu. Kobiety przychodzą rano w garsonkach, wyszykowane do pracy, kupują "małpkę", wchodzą w krzaki i piją – mówi.

Dreger zaznacza, że role społeczne bardzo się zmieniają. Kobiety pozwalają sobie na więcej, w tym także z alkoholem. I tu zaczyna się problem. Konsekwencje można dostrzec gołym okiem. – Alkohol wyniszcza organizm kobiety. Lecą zęby, lecą włosy, cera robi się brzydka. Po kobiecie szybko widać, że pije – wyjaśnia Marcin Najbauer.

Potem jest wstyd, ale zdaniem ratownika i tak dobrze, że alkoholiczki potrafią poprosić o pomoc wartą 600 złotych lub więcej. Zazwyczaj klientce podawane są dwie kroplówki uzupełniające elektrolity, dostaje też leki wyciszające. Najczęściej tyle wystarczy. – A na jak długo? To zależy już od człowieka. Kroplówkami nie jesteśmy w stanie naprawić głowy – słyszę od Najbauera. Ratownik współczuje tym, którym pomaga. Mówi, że to dobrzy ludzie, ale słabi i wrażliwi, stąd nałóg.

Przestańmy udawać
Monika Dreger ma pacjentów mówiących, że "wino to nie alkohol", że piją go dla zdrowia i jest czymś innym niż wódka. Ciekawi ją jednak inny niż terapeutyczny punkt widzenia. Kiedyś rozmawiała z policjantem po sylwestrze. O pijanych kobietach mówił, że piją inaczej. – W tym sensie, że mężczyźni, których łapał często byli na kacu, a kobiety szły do klubu, piły, wsiadały w samochód i jechały – opowiada.

Sama wierzy, że wynika to z wciąż funkcjonującego stereotypu Matki-Polki, która zawsze będzie stygmatyzowana za chorobę alkoholową. Bo kobiecie nie wypada sięgać po alkohol. Nie ma prawa porzucić rodziny i pójść w cug. Lepiej niech mówi, że nie ma problemu.

Na koniec rozmowy Dreger przyznaje, że trapi ją coś jeszcze. – Znam pana, który ma żonę alkoholiczkę. Zapytałam go, czemu się nie rozwiedzie. Powiedział mi, że czuje się bezsilny, bo boi się, że sąd zasądzi dzieci żonie. A nie chciałby z kolei prać brudów. Jak żona nie pije, to jest nieźle, ale jeśli pije więcej, sytuacja się pogarsza – opowiada.

Zdaniem obojga moich rozmówców, powinno przestać zaskakiwać, że kobiety też popadają w alkoholizm. Film Kingi Dębskiej może otworzyć oczy wielu z nas.

"Zabawa Zabawa" w kinach od 4 stycznia

Zobacz także: #11pytań: W pracy często boi się o życie. W zamian dostaje grosze

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (185)