Tak wyglądają spodnie w rozmiarze 44? Klientka się zbuntowała
Większość z nas tego doświadczyła. Bierzemy z półki sklepowej spodnie, które są w naszym rozmiarze i śmiało podążamy do przymierzalni. Tam okazuje się, że ledwie mieścimy się w nogawki, a o zapięciu guzika możemy jedynie pomarzyć. Co wtedy robimy? Często popadamy w kompleksy, rezygnujemy z czekolady i przystępujemy do maratonu ćwiczeń z Ewą Chodakowską. A może to nie wina naszej figury, a sklepowej rozmiarówki? Problem postanowiła nagłośnić Ruth Clemens, brytyjska doktorantka.
17.06.2016 | aktual.: 17.06.2016 12:04
Kobieta opublikowała zdjęcie na facebookowym profilu sieci H&M. Pozuje na nim w przebieralni jednego ze sklepów, w przykrótkim topie i spodniach, które się nie dopinają. Choć na oko widać, że dziewczyna nie ma nadwagi, nie mieści się w brytyjski rozmiar 16, czyli polskie 44!
„Drogi H&M, wybierałam rzeczy w waszym sklepie w Leeds. Zobaczyłam parę wystrzałowych dżinsów. Kosztowały jedynie 10 funtów – okazja! – i w dodatku były w rozmiarze 16. Zwykle wybieram rozmiar 14, tylko czasem 16, kiedy kupuję spodnie. Przymierzyłam je. Nie leżały zbyt dobrze…” – napisała Clemens w komentarzu pod zdjęciem.
„Chyba zdajecie sobie sprawę, że 16 to największy rozmiar w waszym sklepie” – kontynuowała kobieta. „Dlaczego produkujecie nierealistycznie małe rozmiary? Czy jestem za gruba na waszą kolekcję? Może muszę zaakceptować to, że modne rzeczy nie są dla mnie?”
Clemens zaznaczyła też, że wcale nie ma na sobie odciętego pod biustem topu, a podkoszulek w rozmiarze M…
Zdjęcie szybko rozeszło się po internecie. Odwaga Clemens wywołała masę pozytywnych komentarzy.
„Dobra robota! Kiedyś kochałam H&M, ale teraz rzadko tam zaglądam, właśnie z powodu, o którym mówisz. Noszę rozmiar 10 (polskie 38 – przyp. red.) i często muszę brać do przymierzalni kilka sztuk spodni, żeby sprawdzić, w które się mieszczę. Czasami nawet rozmiar 14 jest za mały” – napisała internautka pod zdjęciem.
Inni komentujący zwracają uwagę na problem samooceny młodych dziewcząt, które nie będą mieścić się w największe rozmiary. Po co te wszystkie kampanie społeczne, mające na celu promowanie zdrowego, naturalnego ciała, skoro sabotują je największe sklepy sieciowe?
Nad tematem pochylił się również brytyjski „The Daily Mail”. Dziennik zaprosił do współpracy Jemmę Lamble, 24-letnią dziennikarkę modową i blogerkę. Kobieta zwykle nosi rozmiar 14 (polskie 42). Postanowiła zobaczyć, jak będzie prezentować się w ubraniach marki H&M.
Spośród 18 sztuk garderoby w rozmiarze 14 zmieściła się tylko w jedne spodnie, spódnicę i kilka bluzek.
Co na to H&M? Firma dziękuje za to, że zwrócono uwagę na problem. „Chcemy, żeby klienci byli jak najbardziej zadowoleni z zakupów w naszej sieci i żeby zawsze opuszczali sklep pełni pewności siebie. W H&M produkujemy ubrania do placówek na całym świecie. To dlatego rozmiar zależy czasem od stylu, fasonu i fabryki. Dziękujemy za zwrócenie nam uwagi na ten problem i zrobimy wszystko, żeby go rozwiązać” – napisano w komentarzu pod zdjęciem Clemens.