Największy skandal pedofilski. Kuria broni biskupa

Największy skandal pedofilski. Kuria broni biskupa

Największy skandal pedofilski w Kościele
Największy skandal pedofilski w Kościele
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Karol Porwich
16.04.2024 13:54, aktualizacja: 16.04.2024 18:04

To był największy skandal pedofilski w historii kościoła. Ks. Stanisław P. z diecezji tarnowskiej miał skrzywdzić około 95 dzieci. Prokuratura umorzyła śledztwo z powodu przedawnienia. Postawiła jednak zarzuty ordynariuszowi tarnowskiemu, który miał zwlekać z zawiadomieniem jej o sprawie. Kuria broni biskupa.

Sprawa molestowania dzieci przez ks. Stanisława P. to największy skandal w polskim Kościele, jeśli chodzi o wykorzystywanie seksualne nieletnich. Jego ofiarą padło 95 dzieci, z czego wobec 77 dopuścił się czynów o charakterze seksualnym.

Śledczy z prokuratury dotarli do co najmniej 95 osób pokrzywdzonych przez ks. P. i ustalili, że aż w 77 przypadkach dochodziło do "doprowadzenia do innej czynności seksualnej z udziałem nieletniego".

Ostatecznie prokuratura umorzyła śledztwo z powodu przedawnienia karalności czynów. Oskarżyła za to ordynariusza tarnowskiego o to, że zwlekał z zawiadomieniem jej o przestępstwie i brak szybkiej reakcji na doniesienia o molestowaniu dzieci przez duchownych. Kuria postanowiła stanąć w obronie biskupa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Największy skandal pedofilski w kościele

Duchowny molestował dzieci w 11 parafiach, w których pełnił posługę kapłańską. Miał m.in. dotykać krocza i genitaliów, imitować stosunek płciowy czy bić kijem swoje ofiary.

W 2023 roku dziennikarz Onetu Szymon Piegza dotarł do ustaleń Prokuratury Rejonowej w Tarnowie w województwie małopolskim. Na łamach portalu opublikowano opis metody działania księdza - pedofila.

"Sposób jego zachowania polegał na wybieraniu wśród grupy chłopców, 'ulubieńców' reprezentujących określony typ wyglądu, spokojnych, pokornych, uległych, względnie takich, którzy zwracali na siebie uwagę katechety i skłanianie ich do zajęcia miejsca na kolanach sprawcy, bokiem do niego, a następnie przytrzymywanie jedną ręką w taki sposób, który uniemożliwiał natychmiastowe opuszczenie miejsca, a drugą dotykanie w okolice pleców, ud, pośladków, krocza aż do genitaliów - gładzenie ich poprzez odzież, ale także bez: z włożeniem dłoni pod bieliznę, ściskaniu, co niejednokrotnie powodowało znaczny ból" - napisali śledczy.

Kuria broni biskupa

O tym, co robił ksiądz P., delegat biskupa tarnowskiego poinformował dopiero w sierpniu 2021 roku. Śledczy uznali, że powinien zrobić to znacznie szybciej, nawet biorąc pod uwagę, że obowiązek taki prawo nałożyło na niego dopiero w 2017 roku. Akt oskarżenia przeciwko biskupowi tarnowskiemu trafił już do sądu.

Jak podaje krakowski oddział "Gazety Wyborczej", kuria postanowiła stanąć w obronie biskupa. Odpowiadając na zarzuty śledczych, stwierdziła, że "dochował wszelkiej należytej staranności w zakresie swoich działań i kompetencji co do obowiązku zgłoszenia odpowiednim organom państwowym wszystkich przypadków przestępstw przeciwko nieletnim, co do których miał wiedzę".

- Skonkretyzowaną wiedzę o przypadkach molestowania małoletnich przez ks. Stanisława P. biskup Jeż powziął dopiero w roku 2019, kiedy dotarła do kurii tarnowskiej dokumentacja sprawy związanej z pobytem ks. Stanisława P. na Ukrainie i podejrzeniem, że dokonał tam przestępstw dotyczących molestowania małoletnich - przekazuje rzecznik kurii, ks. Ryszard Nowak, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".

- Otrzymana dokumentacja rodziła wiele pytań i wątpliwości w zakresie m.in. wiarygodności informacji oraz jurysdykcji. Z protokołów zeznań oraz dalszych informacji przekazanych stronie polskiej wynikało, że sprawa została zgłoszona odpowiednim organom ukraińskim - broni stanowiska kurii jej rzecznik.

Tymczasem "według ustaleń nieżyjącego już ks.Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego, ówczesny ordynariusz tarnowski bp Wiktor Skworc dowiedział się o czynach duchownego już w 2002 roku. Odwołał wówczas Stanisława P. z funkcji proboszcza - oficjalnie z powodów zdrowotnych. Według ks. Isakowicza-Zalewskiego w rzeczywistości został zaalarmowany przez nauczycieli i rodziców z Woli Radłowskiej o molestowaniu dzieci przez duchownego" - czytamy na łamach "Gazety Wyborczej".

Źródło: Onet.pl, Gazeta Wyborcza

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta