Teresa Remiszewska-Damsz. Pierwsza Dama Bałtyku
„To jest mój własny świat, w środku którego tkwię pozornie nieruchomo: ja – sama” – pisała w swojej książce Teresa Remiszewska-Damsz, pierwsza Polka i czwarta kobieta w historii żeglarstwa, która samotnie przepłynęła Atlantyk. Pomimo sukcesów nigdy nie chciała, by robiono z niej bohaterkę. Szczupła i niewysoka, była kobietą o olbrzymim harcie ducha, która dokonała rzeczy niezwykłej.
Na świat przyszła 19 czerwca 1928 roku w Międzychodzie. Była córką Jadwigi i Kazimierza Remiszewskich. Miała dwie starsze siostry – jedna z nich, Krystyna też została żeglarką. Z Międzychodu Remiszewscy przeprowadzili się do Gdyni. Tutaj Teresa skończyła szkołę, po czym podjęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie zgłębiała tajniki psychologii. Podczas okupacji uczyła się w tajnych kompletach. W Krakowie poznała swojego pierwszego męża; miała 20 lat, gdy wzięli ślub. Zamieszkali w Nowej Hucie.
Jej największą pasją było żeglarstwo. Od 1956 roku zajęła się nim na dobre, zdobywając kolejne szczeble, do uzyskania stopnia jachtowego kapitana żeglugi wielkiej. Po rozwodzie z pierwszym mężem razem z dwójką dzieci – Andrzejem i Danutą – wróciła do Trójmiasta. Na życie zarabiała w klubach żeglarskich „Gryf” i „Stal”, była instruktorką, udzielała się w Związku Harcerstwa Polskiego (była harcmistrzem i członkiem Rady Harcerskiego Kręgu Morskiego, aktywnie działała w Centrum Wychowania Morskiego ZHP w Gdyni oraz w Harcerskim Ośrodku Morskim w Pucku). Pracowała również w gdyńskiej stoczni.
Dwa miesiące na oceanie
Sytuację materialną miała ciężką, mimo to z żeglarstwa nie zrezygnowała. Był sierpień 1970 roku, kiedy Teresa Remiszewska na pożyczonym jachcie „Zenit” wybrała się w samotny rejs po Morzu Bałtyckim, co zajęło jej 13 dni – dokonała tego jako pierwsza Polka i jedna z pierwszych kobiet na świecie. Sukces Remiszewskiej został dostrzeżony – otrzymała nagrodę Rejsu Roku 1970. Zdobyła popularność; dziennikarze okrzyknęli ją Pierwszą Damą Bałtyku.
Jej największym życiowym sukcesem była jednak samotna wyprawa po Atlantyku. W 1972 roku Teresa Remiszewska wzięła udział w transatlantyckich regatach samotnych żeglarzy (OSTAR), imprezie o ogromnej randze, prestiżem dorównującej igrzyskom olimpijskim. Polka na jachcie „Komodor” wypłynęła z Plymouth w Anglii i dotarła do Newport w Stanach Zjednoczonych. Na wodzie spędziła 57 dni, 3 godziny i 18 minut. Rejs nie był łatwy: Remiszewska musiała zmagać się niesprzyjającą pogodą oraz z serią awarii technicznych, m.in. z pękniętym głównym masztem. Ponieważ przedłużył się jej rejs na trasie Gdynia- Plymouth, do brytyjskiego portu dotarła spóźniona, co wiązało się z karą w postaci doliczonego czasu.
Wyczyn Polki został jednak doceniony. Nagrodzono ją za „najlepszą pracę żeglarską”, otrzymała także wyróżnienie od Polskiego Związku Żeglarstwa.
Oczu nie mogę oderwać…
Podczas krótkiego pobytu w Stanach Zjednoczonych Remiszewska poznała swojego przyszłego męża – Jerzego Damsza, polskiego pilota sportowego i wojskowego, inżyniera, ostatniego dowódcę 307 Dywizjonu Myśliwskiego, który za swoje zasługi odznaczony został Orderem Virtuti Militari oraz Krzyżem Walecznych (trzykrotnie). Pobrali się niedługo po powrocie do Polski.
Swoje wspomnienia umieściła w książce „Z goryczy soli moja radość” (za którą otrzymała nagrodę im. Leonida Teligi). Wyłania się z niej obraz kobiety niezłomnej i odważnej, zafascynowanej pięknem i nieprzewidywalnością natury. „Na zachodzie, tam, dokąd płynę, wspaniała panorama chmur. Układają się w najdziwniejsze kształty, kłębią i wypiętrzają wysoko, ponad fantastycznymi stokami jakieś wysmukłe wieże, baszty i mury… Jakieś pióropusze i wstęgi… Takie to tajemnicze, nowe, wielkie, że oczu nie mogę oderwać od tego widoku. Pejzaż zaklętego państwa Wielkiego Czarodzieja leży oto przede mną, jakaś dobra wróżka otworzyła podwoje i mogę podpatrzyć wszystkie sekrety magii”.
I dalej: „Stoję w kokpicie i krzyczę głośno z zachwytu, zamykam oczy, aby zatrzymać, zachować w pamięci to, na co patrzę, na całe życie, lecz natychmiast otwieram – po prostu nie mogę nie patrzeć”.
Najważniejsze to spełniać marzenia
Teresa Remiszewska była współpracowniczką pisma „Żagle i jachting motorowy”, należała do „Solidarności”, pracowała w komisji ochrony środowiska przy Krajowej Komisji Porozumiewawczej. 23 grudnia 1982 roku żeglarkę zatrzymano za niezależną działalność w stanie wojennym. Kilka miesięcy, do marca 1983, spędziła w areszcie. Ostatecznie postępowanie przeciwko niej zostało umorzone. Razem z opozycjonistką Joanną Radecką pracowały nad książką „Nasze dziś i jutro”, która jednak nigdy nie została opublikowana. Wydała natomiast – pod pseudonimem Urszula Karpińska – pracę historyka Normana Daviesa „Biały orzeł, czerwona gwiazda”.
Remiszewska miała wielkie ambicje – chciała odbyć pierwszy w historii samotny kobiecy rejs dookoła świata, spotkała się jednak z oporem ze strony władz. Ostatnie lata życia spędziła w Sopocie. Żeglowała z dziećmi i wnukami. Zmarła na zawał serca 2 marca 2002 roku. Pochowano ją na sopockim cmentarzu u boku męża. W swojej książce odnotowała: „Sądzę, że mogę nazwać się szczęśliwą, bo najważniejsze w życiu to zrealizować swoje marzenia”.
Za działalność żeglarską uhonorowano ją licznymi nagrodami, m.in. honorową odznaką Zasłużony Działacz Żeglarstwa Polskiego, zyskała także tytuł Członka Honorowego Polskiego Związku Żeglarskiego. W 2003 roku Teresę Remiszewską umieszczono w Gdyńskim Panteonie Żeglarskim. W Międzychodzie rokrocznie odbywa się Festiwal Szanty, któremu patronuje dzielna Polka.