Twierdzi, że teściowa zepsuła jej święta. Poszło o prezent
Święta Bożego Narodzenia są okazją do spotkań, wspólnego spędzania czasu i wymiany prezentów. Okazuje się jednak, że coś, co powinno służyć sprawianiu radości, może się okazać polem minowym. "Moja teściowa jest mistrzynią w psuciu mi gwiazdki" - napisała Milena.
Niesnaski pomiędzy synowymi i teściowymi to już przedmiot dowcipów i niejednej wizyty w gabinecie terapeuty. W czasie świąt często jest tak, że te spory tylko przybierają na sile. Krytykowany jest barszczyk, pierogi, pojawiają się wzajemne docinki na temat wagi, wyglądu czy sposobu wychowania dzieci. Innymi słowy - amunicji nie brakuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytelniczka Gazety.pl, Milena, podzieliła się historią, w jaki sposób teściowa zepsuła jej gwiazdkę. Tym razem poszło o prezent. Wydawać by się mogło, że synowa powinna być po prostu wdzięczna za podarunek, jednak ta ma dość.
"Moja teściowa co roku jest mistrzynią w psuciu mi gwiazdki. Wiem, że to brzmi, jakbym była roszczeniową i niewdzięczną osobą, ale ta kobieta naprawdę zniszczyła mi wesołe przeżywanie świąt" - napisała.
Teściowa już zaciera ręce?
O sobie czytelniczka portalu mówi, że uwielbia dawać prezenty i bardzo się do tego przykłada. Przez wiele tygodni gromadzi podarunki, starannie przemyślane, tak, by były trafione. Milena jest przekonana, że jej teściowa cieszy się z innego powodu.
"Oczami wyobraźni widzę, jak ona wręcz zaciera rączki na samą myśl o tym, co paskudnego albo beznadziejnego by mi tu sprawić. W przeszłości pod choinką znajdowałam podróby perfum, które pachniały jak te, których w latach 80. używała moja świętej pamięci babcia, była też koszula nocna jak dla 5-latki z koronkowym kołnierzykiem i wyhaftowanym króliczkiem, którą albo wygrzebała z własnego strychu, albo gdzieś na dnie kosza w lumpie za 2 zł. Wpadła też kolekcja porcelanowych aniołków, ale takich naprawdę paskudnych, chyba w spadku po jakiejś ciotce" - wylicza kobieta.
Synowa ma dość
Tym razem teściowa postanowiła sprezentować synowej filiżanki. Z pozoru prezent jak każdy inny, swego czasu wręcz bardzo modny. Do serca czytelniczki Gazety.pl jednak nie trafił. Kobieta jest oburzona.
"Oboje z mężem jesteśmy minimalistami, lubimy proste wzory, a ten zestaw jest rodem z PRL-u, naćkane jakieś postaci, kwiatuszki, zwierzątka i listki. Bardziej to wygląda, jak kubeczki dla małej dziewczynki do herbatki z lalkami niż zastawa dla dorosłej osoby" - żali się Milena.
Dumna z siebie teściowa już się zastanawia, gdzie synowa wyeksponuje jej prezent, tymczasem kobieta ma dość. Zapewnia w liście do redakcji, że nie chce się kłócić o drobnostki, jednak nie ma zamiaru "szpecić swojej przestrzeni tym paskudztwem".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.