Blisko ludziTo kto płaci? Odwieczny dylemat randkowiczów

To kto płaci? Odwieczny dylemat randkowiczów

To kto płaci? Odwieczny dylemat randkowiczów
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Klaudia Stabach
10.10.2019 17:00, aktualizacja: 19.01.2022 09:38

- Marek oferował mi podwózki samochodem do domu i nie ukrywam, że było to wygodne, ale za każdym razem oczekiwał zapłaty za paliwo - opowiada Kinga. Pieniądze to drażliwy temat dla zakochanych.

Temat pieniędzy należy do tych, które potrafią momentalnie popsuć nastrój spotkania, wprowadzić w zakłopotanie czy postawić w złym świetle. O ile umawiając się na biznesowy lunch, czy wychodząc na piwo ze znajomymi, nie zastanawiamy się zbyt długo, kto powinien zapłacić. Najczęściej każdy reguluje swój rachunek, ale już w związkach zarówno kobiety jak i mężczyźni często czują się postawieni pod ścianą.

Na jednej z facebookowych grup pojawił się post, w którym kobiety zaczęły opisywać ich zdaniem absurdalne zachowania mężczyzn, z którymi miały okazję randkować.

"Poszliśmy na obiad, pod koniec z grzeczności zaproponowałam, że zapłacę za siebie, a on nie zaprotestował" – napisała jedna z nich. "Umawiam się z facetem od dwóch miesięcy. Sprzeczamy się za każdym razem, gdy przychodzi do płacenia, bo on nawet nie dopuszcza do świadomości, że mogłabym tracić pieniądze będąc z nim na mieście" – stwierdziła druga. "Mój facet włącza kalkulator i dzieli co do grosza każdy nasz rachunek. To dopiero żenada" – dopowiedziała trzecia.

Wychodzi na to, że wina zawsze leży po stronie mężczyzny. Chce płacić za kobietę –źle. Nie protestuje, gdy ona wyciąga portfel – źle. Sugeruje płacenie po połowie – źle. Panowie, musicie nieźle główkować, żeby rozszyfrować oczekiwania partnerki.

Dawniej nie było podobnych problemów. Przed tzw. rewolucją obyczajową, która miała miejsce w latach 60. ubiegłego wieku, panowie płacili za wszystko.

Kobiety z wyższych sfer nie miały możliwości dysponowania pieniędzmi, więc gdy gentleman chciał zaprosić damę na kawę, wiedział, że uregulowanie rachunków będzie jego obowiązkiem. Później kobiety zaczęły zarabiać i domagać się równouprawnienia, co doprowadziło do tego, że dzisiaj często nie wiemy, co wypada a co nie w relacjach damsko-męskich.

Niestety zasady savoir vivre nie mówią wprost, kto ma wyjąć portfel pod koniec randki. Piotr Kłyk ze Szkoły Dobrych Manier twierdzi, że na pierwszym spotkaniu w dobrym tonie będzie, gdy to mężczyzna zapłaci za całość i nie pozwoli kobiecie dorzucać się do rachunku.

– Nie starajmy się na siłę rewolucjonizować każdego zwyczaju. Mężczyźni lubią imponować kobietom, dlatego możliwość zapłacenia za randkę zarówno da im poczucie satysfakcji, jak i sprawi przyjemność kobiecie – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Jeśli znajomość zacznie się rozwijać, warto racjonalnie podejść do kwestii wydawania pieniędzy. – Nie ma nic niekulturalnego w tym, że pary dzielą rachunek na pół lub starają się na przemian sponsorować swoje randki – podkreśla Piotr Kłyk. – Ważne jedynie, żeby wziąć pod uwagę możliwości finansowe drugiej osoby i nie stawiać jej w niekomfortowej sytuacji – dopowiada.

Co do grosza

24-letnia Kinga wzdryga się na samo wspomnienie o swoim byłym partnerze. – Pochodzę ze wsi i codziennie dojeżdżam kilkanaście kilometrów do pracy. Marek oferował mi podwózki samochodem do domu i nie ukrywam, że było to wygodne, ale za każdym razem oczekiwał zapłaty za paliwo – opowiada.

Dziewczyna czuła się postawiona pod ścianą i nie miała odwagi przyznać, że bardziej opłaca jej się wracać do domu autobusem.

– Często on dzwonił do mnie tuż przed moim wyjściem z pracy i mówił, że już po mnie jedzie. Nie chciałam mówić, żeby zawrócił, bo mógłby to źle zinterpretować – tłumaczy. – Z czasem doszło do tego, że Kinga wolała zmyślić historyjkę o powrocie z koleżanką, niż dać się podwieźć i stracić kolejne 10 złotych.

Niewątpliwie Marek należy do osób, które bardzo skrupulatnie podchodzą do wydatków. Nigdy nie prosił dziewczyny, żeby zapłaciła za niego, ale jednocześnie nie kwapił się, aby wziąć na siebie koszty wyjścia do kina czy kupić dwa kubki kawy. Z boku ktoś mógłby powiedzieć, że to uczciwe zachowanie, jednak czy w miłości należy kierować się właśnie tym?

– Takie wyliczanie każdego grosza doprowadza do silnych podziałów w związku i nie każdy będzie czuł się z tym komfortowo. Wielu osobom ciężko jest zbudować szczęśliwy związek, gdy partner kalkuluje każde ich wspólne wyjście – wyjaśnia psycholog Katarzyna Kucewicz w rozmowie z WP Kobieta.

Pieniądze to temat zastępczy

Kinga i Marek rozstali się po pół roku, tuż przed urodzinami Kingi. – Podjęliśmy tę decyzję wspólnie, bo jednak żadne z nas nie czuło miłości. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że główną pobudką Krzyśka były pieniądze – opowiada.

Chłopak przyznał się przed znajomymi, że chciał zakończyć znajomość, żeby uniknąć konieczności kupienia prezentu. – Szkoda, że zapomniał już o koszuli za 300 złotych, którą podarowałam mu z okazji jego urodzin – podkreśla 24-latka.

Co ciekawe pieniądze bardzo rzadko są bezpośrednią przyczyną rozpadu związku. Portal matrymonialny "MyDwoje.pl" przeprowadził badanie na próbie tysiąca singli. Na pytanie, dlaczego rozpadł się ich ostatni związek, tylko 4 proc. kobiet i 3 proc. mężczyzn wskazało nieporozumienia na tle finansowym. Na pierwszym miejscu była niezgodność charakterów, a na drugim niewierność partnera.

– Jeśli przychodzi do mnie para i mówi, że kłóci się o pieniądze, to z reguły szybko okazuje się, że problem leżał gdzieś indziej – tłumaczy psycholożka Katarzyna Kucewicz w rozmowie z WP Kobieta. – Chodzi o cechy charakteru, które idą w parze z podejściem do pieniędzy. Jeśli ktoś jest rozrzutny, to będzie również chaotyczny i egoistyczny. Z kolei oszczędna osoba ma skłonności do kontrolowania partnera i niechętnie idzie na kompromisy – wyjaśnia ekspertka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl