Jedno i basta. Rodzice jedynaków z trudem znoszą pytania o kolejne dziecko
– Panie w przedszkolu stwierdziły, że nadpobudliwość córki wynika z tego, że jest jedynaczką, dlatego powinnam jak najszybciej "dać" jej rodzeństwo – opowiada Klaudia Bemler. Wspólnie z mężem stwierdziła, że nie chce mieć drugiego dziecka i teraz musi wysłuchiwać docinków innych.
08.10.2019 | aktual.: 19.01.2022 09:47
Urodzenia tzw. pierwszej kolejności stanowią potężny odsetek. Niecałe dziesięć lat temu prawie połowa urodzeń dotyczyła pierworodnych. Co prawda obecnie liczba ta zmalała do ponad 43 proc., to i tak sporo.
Wydawać by się mogło, że czasy postrzegania jedynaków jako odstępstw od reguły już dawno minęły. Napisano tysiące książek i setki artykułów potwierdzających, że dziecko nie potrzebuje rodzeństwa, by być dobrym człowiekiem. Niestety część z nas nadal ma tendencję do podważania tej tezy i nie może nadziwić się rodzicom, którzy nie chcą mieć drugiej pociechy.
Rozczarowana porodem
Klaudia Bemler jest szczęśliwą matką kilkuletniej dziewczynki. Kobieta zapewnia, że nie chce mieć więcej dzieci, bo ciąża i chwile tuż po były dla niej rozczarowaniem. – Pojawiła się cukrzyca i inne komplikacje. Poród też nie był taki, jak sobie wymarzyłam. Bardzo zależało mi na naturalnym, ale niestety nie doszło do niego z powodu braku postępu płodu i lekarz musiał zrobić cesarkę. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie ten "błogosławiony stan" – opowiada. Czarę goryczy przelał brak możliwości karmienia piersią. – Tak bardzo chciałam sama karmić córeczkę. Niestety nie mogłam – wspomina.
Dziewczynka ma zdiagnozowane obniżone napięcie mięśniowe. Klaudia twierdzi, że nie jest to żaden poważny problem, ale rehabilitanci ostrzegli ją, że w przyszłości córka może być nadpobudliwa i często zdekoncentrowana. Dzisiaj dziewczynka ma prawie pięć lat i rzeczywiście wyróżniają ją nieskończone pokłady energii. – Nie należy do "łatwych dzieci". Potrzebuje dużo uwagi, więc jestem nieustannie zabiegana – tłumaczy jej mama.
Klaudia wspólnie z mężem stwierdzili, że czują się już szczęśliwą rodziną i nie potrzebują kolejnego dziecka. – Kocham córkę nad życie, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że wychowywanie to praca na pełny etat. Nie wiem, czy podołałabym przy dwójce, a nie chciałabym z czasem czuć, że macierzyństwo mnie przerasta – wyjaśnia.
Szczęśliwy jedynak
W oczach wielu osób Klaudia jest uznawana za dziwną. – Panie w przedszkolu stwierdziły, że nadpobudliwość córki wynika z tego, że jest jedynaczką, dlatego powinnam jak najszybciej "dać" jej rodzeństwo – opowiada.
Zdaniem psycholożki Doroty Zawadzkiej tego typu stwierdzenia nie mają przełożenia na rzeczywistość. – Można wychować zarówno fantastycznego jedynaka, jak i czwórkę dzieci, które nie będą sobie radziły w kontaktach z rówieśnikami. Odeszliśmy już w psychologii od mówienia, że jedynak jest skazany na samotność i dodatkowe problemy – tłumaczy ekspertka w rozmowie z WP Kobieta.
Klaudię na drugie dziecko próbują namówić również znajomi zachwyceni programem 500 plus. – To już jest zupełne nieporozumienie, bo te pieniądze dzisiaj są, a jutro może ich nie być. Nie można zakładać, że dzięki nim uda się utrzymać kolejnego członka rodziny – krótko odpowiada i ucina temat.
Docinki znajomych
Bartosz mieszka w Warszawie, nie chce jednak zdradzać nazwiska – boi się, że zostanie rozpoznany. Podobnie jak Klaudia, on również mówi "nie" drugiemu dziecku. – Powód? Nie powiem, to jest sprawa wyłącznie moja i mojej żony, ale te wszystkie natrętne pytania o przyczynę są jak wchodzenie z buciorami do czyjegoś łóżka – uważa.
Choć jest przytłoczony natarczywością, na docinki rodziny przymyka oko. Jednak gdy ludzie z pracy czy przyjaciele dopytują o drugie dziecko, Bartosz próbuje jak najszybciej uciąć temat. – Pół biedy, kiedy pada to oklepane: "No to kiedy drugie?". Gorzej jest, gdy potem chcą drążyć temat – opowiada mężczyzna, który już na pamięć zna argumenty zwolenników wielodzietnych rodzin. – Kiedyś usłyszeliśmy nawet, że urodzenie jednego dziecka to wręcz przejaw samolubności czy egoizmu – wzdycha.
Dorota Zawadzka załamuje ręce, słysząc tego typu opowieści, ale jednocześnie prosi rodziców, żeby nie brali sobie do serca uwag innych osób. – Ludzie zawsze znajdą powód do krytykowania innych. Słyszałam też, że "niepełną" matką jest ta, która nie urodziła w naturalny sposób. To dla mnie bzdura – zapewnia psycholożka.
(Nie)egoistyczne pobudki
Do grona rodziców jedynaków należy też Paulina z Inowrocławia, która, podobnie jak Bartosz, chce pozostać anonimowa. Kobieta od sześciu lat regularnie kłóci się o to ze swoją matką, której zdaniem każda kobieta powinna mieć gromadkę dzieci, bo tylko wtedy może utrzymać domowe ognisko. Paulina nie chce drugi raz przez to przechodzić.
Trauma poporodowa często jest bagatelizowana przez bliskich młodych mam. Dorota Zawadzka zna przypadki kobiet, którym ciąża lub poród zrujnowały psychikę do tego stopnia, że później długo miały problem z powrotem do współżycia z partnerem. Właśnie w obawie o kolejną ciążę. – Mówienie, że poród to normalna sprawa, jest bardzo krzywdzące – podkreśla psycholog.
Pani Lucyna, mama, konsekwentnie namawia Paulinę na potomka. Podczas łamania się opłatkiem czy składania urodzinowych gratulacji w pierwszej kolejności życzy jej rychłego zajścia w ciążę. – Ona nie zna granic. Kiedyś dała na mszę w tej intencji. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, gdy usłyszałam swoje nazwisko z ambony – mówi.
31-latka jest nieugięta, bo obawia się, że drugie dziecko byłoby dla niej ciężarem. – Chcę czuć, że mam czas na wychowywanie córki, pielęgnowanie małżeństwa oraz pracę zawodową. Kolejne dziecko wywróciłoby mój świat do góry nogami, a ja nie potrzebuję rewolucji. Teraz jestem spełniona – wyjaśnia.
Znaczącym powodem dla Pauliny jest również jej wygląd. Kobieta przytyła w trakcie ciąży i długo katowała się ćwiczeniami oraz dietą, żeby wrócić do formy. – Nie będę ukrywać, że wygląd ma dla mnie znaczenie. Chcę być zadbana i nie postrzegam tego w kategoriach egoizmu – podkreśla. – Do tego jeszcze te okropne rozstępy na ciele – dodaje.
Dorota Zawadzka podkreśla, że kwestia liczby dzieci jest indywidualną sprawą każdej pary i wyśmiewanie bądź namawianie na kolejnego potomka to czysta głupota. – Pozwólmy matkom być takimi, jakie chcą, niezależnie od tego, czy chcą mieć jedno czy sześcioro dzieci. To nie te czasy, gdy uważało się, że im więcej, tym lepiej – dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl