To zdjęcie wzruszyło internautów. Ona w izolatce, mąż dotrzymuje jej towarzystwa
- Przypominają, o co tak naprawdę chodzi w małżeństwie – to tylko jeden z wielu komentarzy internautów do tego zdjęcia. 17-letnia Amerykanka wrzuciła fotografię, na której widać jak jej tata czuwa na korytarzu. Niby nic, ale ta historia poruszyła internautów.
25.04.2017 | aktual.: 25.04.2017 19:31
Mackenna Newman, mieszkanka Kalifornii, podzieliła się tym zdjęciem na początku tygodnia. Twitter niemal od razu zalała fala komentarzy, a fotografią zainteresowali się dziennikarze. Ot, siedzi facet przed drzwiami i czegoś pilnuje. Nie do końca.
Na zdjęciu zrobionym przez 17-latkę widać jej tatę, Jona, który czuwa przed pokojem swojej chorej żony. Marci jest w trakcie intensywnego leczenia, musi przebywać w izolacji od rodziny. Pod koniec tamtego roku zdiagnozowano u niej raka tarczycy.
- Mama musi siedzieć w pokoju, jak w izolatce, bo przechodzi naświetlania. Tata rozstawił więc sobie przed jej drzwiami stoliczek, by dotrzymać jej jakoś towarzystwa – pisze nastolatka na Twitterze. Na reakcje internautów nie trzeba było długo czekać. – To prosty, ale piękny dowód miłości – czytamy w komentarzach.
Są i takie, w których użytkownicy dzielą się swoimi historiami:
- Też przez to przechodziłam. Mama musiała kłaść mi jedzenie przy drzwiach i zaraz szybko odchodzić. Nie mogła zostać ze mną, porozmawiać. Było naprawdę ciężko. Słyszysz rozmowy dochodzące z całego domu, słyszysz rozmowy, rodziców oglądających telewizję, robiących śniadanie, ale nie możesz nic zrobić. Swoje dokładają leki. Wymiotujesz, jest ci słabo, a nikt nie może przyjść i ci pomóc, posiedzieć przy tobie. To najbardziej samotne doświadczenie, z jakim się zetknęłam – pisze Katie.
- U mnie raka zdiagnozowano w 2014 roku. W izolatce spędziłam tydzień. To było wyzwanie! Najważniejsze jest jednak to, by mieć wsparcie w rodzinie – pisze inna użytkowniczka.
- Chorowałem na to jako 18-latek, a dni w izolatce wspominam jako traumę. Żałuję, że nie miałem wtedy kogoś, z kim mogłem porozmawiać. Strach, że skrzywdzi się bliskich, jest paraliżujący. Ja w izolatce spędziłem prawie dwa tygodnie. Teraz przechodzę przez to samo dwa dni w roku – opowiada Taylor.
Wszyscy zgodnie przyznają, że takie proste gesty mają ogromne znaczenie dla chorującego. Nie trzeba robić wiele, by pomóc przejść ten trudny czas. Marci przyznaje, że jej mąż stara się być zawsze przy niej. – Jon chodzi razem ze mną na wizyty u lekarza, na pobieranie krwi, na operacje, na podawanie chemii. Jak widzicie, nigdy nie odpuszcza, nawet kiedy jestem w izolatce – mówi w jednym z wywiadów.
- Kiedy w rodzinie pojawia się choroba nowotworowa, nigdy nie jest tak, że dotyczy ona wyłącznie osoby chorej. Silne emocje, zmartwienia, obawy i zaangażowanie w leczenie udzielają się zwykle osobom z najbliższego otoczenia. W języku psychologii członkowie rodziny stają się tak zwanymi “pacjentami drugiego rzutu" – zaznacza Katarzyna Borowicz, psycholog specjalizujący się w pracy z osobami chorującymi nowotworowo i ich rodzinami i działaczka Fundacji Rak'n'Roll.