Towar na wagę złota. Gorzko mówią, że to luksus

- Luksusem jest dziś zakup masła - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Zuzanna. - Słowo "luksus" zmieniło swoje znaczenie o 180 stopni. Obecnie luksusem nazwiemy możliwość ogrzania się w domu czy kupienia podstawowych produktów - mówi Marta Kaleta-Domaradzka z serwisu Extradom.pl.

Dla wielu Polaków zmieniła się definicja luksusu
Dla wielu Polaków zmieniła się definicja luksusu
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Marta Kosakowska

05.01.2023 | aktual.: 07.01.2023 16:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Gdy mówimy o luksusie, na myśl przychodzą prywatne odrzutowce, dzieła sztuki, zegarki lub samochody za milion złotych i nawet więcej - mówi Marcin Walków z serwisu Money.pl. - W sytuacji obecnego kryzysu nie dziwi jednak, że dla części społeczeństwa "luksusem" stają się wakacje nad polskim morzem dla całej rodziny, bilet lotniczy do jednej z europejskich stolic albo artykuły spożywcze z półki "premium", na które mogą pozwolić sobie tylko okazjonalnie - tłumaczy ekspert.

"Pani pyta o luksus? To 200 g masła"

- Pani pyta o luksus? Dla mnie luksusem jest dziś zakup masła. Nie każdy jest w stanie sobie na to pozwolić - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Zuzanna. - Inne luksusowe produkty? Orzechy, cukier – wylicza.

Zuzanna jest studentką, w tej chwili nie pracuje. - Rodzice mają dochód na poziomie 7 tys. miesięcznie. Większość z tego idzie na jedzenie. Zimą trzeba było jeszcze kupić opał. Ale my to nic, starsze osoby mają gorzej. Ostatnio byłam w szpitalu i rozmawiałam z tymi dziadkami. Mówili, że emerytury nie wystarczają im na opał, więc siedzą w zimnych mieszkaniach – opowiada. - A ja "tylko" zrezygnowałam z ciuchów, biżuterii, moje perfumy to teraz paliwo po 6,60 zł za litr - żartuje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Luksus dla wielu to również możliwość korzystania z usług. - Dla mnie aktualnie luksusem jest wydanie pieniędzy na coś, co mogę zrobić sama, np. paznokcie, umycie okien, zamówienie ręcznie robionych pierogów, farbowanie włosów u fryzjera, mycie samochodu – wylicza Katarzyna. - Luksusem byłaby dla mnie płatna pomoc np. w sprzątaniu czy odśnieżaniu. Chodzi o to, że jeśli własnym wysiłkiem mogę coś zrobić, ale tego nie robię, tylko komuś płacę, by zrobił to za mnie - to jest dla mnie luksus. I moje marzenie.

Znacznie luksusu na gruncie ekonomicznym wyjaśnia prof. Andrzej Falkowski, kierownik Katedry Psychologii Ekonomicznej i Biznesu Uniwersytetu SWPS. - Luksusem nazywamy coś, co jest trudno dostępne. W krajach, w których sytuacja ekonomiczna jest zła, ludzie mało zarabiają, luksusem są produkty podstawowe. Tak było np. w Polsce w czasach PRL-u, kiedy luksusem był zakup markowych dżinsów. Natomiast w Stanach Zjednoczonych dżinsy wówczas luksusem nie były.

- Ważny jest też aspekt rozwarstwienia społecznego, bo to, co dla jednego jest luksusem, jak wspomniane masło, to dla kogoś innego luksusem nie będzie. Z uwagi na wysoką inflację, nasze zarobki maleją, a towary, które powinny być powszechne, przestają takimi być - tłumaczy prof. Andrzej Falkowski.

Wskazuje też na niepokojące zjawisko w sklepach. - Da się zauważyć, że rośnie liczba kradzieży w supermarketach. O ile dawniej kradziono produkty, które były trudno dostępne, jak kosmetyki, to teraz kradzione jest masło czy inne podstawowe produkty. Ludzie je kradną, bo zwyczajnie ich nie stać, żeby je kupić. Dlatego można powiedzieć, że stanowią produkt luksusowy - wyjaśnia profesor.

- Słowo "luksus" zmieniło swoje znaczenie o 180 stopni. Kiedyś były to wakacje, samochody i nietuzinkowe ubrania. Obecnie luksusem nazwiemy możliwość ogrzania się we własnym domu czy kupienia podstawowych produktów spożywczych - mówi Marta Kaleta-Domaradzka, ekspertka serwisu z projektami domów Extradom.pl.

- Ostatni rok to dla wielu Polaków również rezygnacja z oszczędzania gotówki. Rosnąca inflacja, która podniosła ceny o ponad 17 proc., skutecznie uniemożliwia odkładanie pieniędzy. Powoli też luksusem staje się posiadanie własnego mieszkania czy domu. Po spadku stóp procentowych w 2021 roku Polacy ruszyli do banków po kredyty hipoteczne, których raty dzisiaj wzrosły o blisko 100 proc. - mówi Kaleta-Domaradzka. - To sprawia, że wiele osób sprzedaje swoje domy, aby spłacić należności bankom. Natomiast ci, którzy rozpoczęli budowę, borykają się ze skokami cen materiałów budowlanych. Na końcu tej całej spirali wydatków może się okazać, że dzisiaj największym luksusem jest posiadanie spokojnej głowy - dodaje specjalistka.

Największy luksus? Zdrowie

- W Polsce luksusem jest możliwość zadbania o zdrowie psychiczne - leczenie się na NFZ jest praktycznie fizycznie niemożliwe - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marzena. - Od ponad roku leczę się na depresję i inne zaburzenia. Psychiatry na NFZ nawet nie znalazłam. Na terapię indywidualną kazali mi czekać do 10 lat. Skończyło się na leczeniu prywatnym. Ile kosztuje zdrowie psychiczne? Terapia to miesięczny koszt 600 zł, wizyta u psychiatry to 250 zł, leki na miesiąc to 100-150 zł. Do tego koszty wykonanych testów 1200 zł - mówi.

- Dla mnie luksusem jest możliwość wykupienia w aptece wszystkich leków - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Angelika. - Miesięcznie zostawiam około 1000 zł w aptece. Leczę cukrzyce, tarczycę - muszę zamawiać leki na recepty transgraniczne w Niemczech. Mam refundowane dwa leki. Poza tym mam niedoczynność przysadki i wymagam leczenia hormonem wzrostu – wylicza. Angelika nie pracuje, nie udało jej się również uzyskać stypendium, które ułatwiłoby sprawę. Wsparciem jest dla niej mąż i znajomi. - Same sensory do glikemii to koszt 250 zł na 14 dni, leki na cukrzyce: 280, 110, leki z Niemiec około 400 zł. Inne leki to koszt około 300 zł. To serio jest luksus! - podkreśla.

"Dziś każdy patrzy na ceny. Nawet bogaci"

- Luksusem jest to, kiedy idziesz do sklepu i nie musisz patrzeć na ceny. Choć dziś chyba każdy patrzy na ceny. Nawet bogaci - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Karolina, która przyznaje, że ma komfortową sytuację finansową. - Pracując w branży administracyjno-finansowej zarabiam około 10 tys. miesięcznie. Mój mąż, franczyzobiorca oddziałów bankowych, znacznie więcej. Patrząc na sytuację w kraju i świecie, można powiedzieć, że mamy luksusową sytuację - przyznaje.

Może nie luksusową, ale stabilną nazywa swoją sytuację również Anna. - Pracuję w korporacji. Zarabiam trochę powyżej średniej krajowej. Mąż - też w korpo, tyle że na szczeblu menadżerskim - dwa razy tyle. Nie mamy dzieci ani kredytu. Na koncie leży odłożona spora "poduszka finansowa". W dzisiejszych czasach to jest pewien luksus - mówi. - Raz w roku wyjeżdżamy na zagraniczne wakacje. Na zakupach spożywczych wkładamy do koszyka wszystko, co chcemy. Kupujemy sobie markowe ubrania, perfumy, gadżety. W miesiącu potrafię wydać 700 zł na ubrania czy perfumy. Czy to już luksus? Nie sądzę. Myślę, że to normalne, godne życie, choć pewnie dla wiele osób mogłoby to uznać za zbytek czy bogactwo - mówi.

- Z tym wiąże się znany w ekonomii efekt Veblena, który mówi o tym, że posiadanie dobór luksusowych jest środkiem dowartościowania się oraz demonstracji statusu społecznego - wyjaśnia prof. Andrzej Falkowski z Uniwersytetu SWPS.

Czy ci, których stać na tego typu "luksusy", są szczęśliwsi? Jak się okazuje, niekoniecznie. Natomiast można uznać, że są mniej nieszczęśliwi niż ci mniej zamożni. - Badania Kostadina Kushleva i jego współpracowników z 2015 roku wykazały zaś, że pieniądze nie przynoszą szczęścia, ale redukują poczucie nieszczęście - mówiła w rozmowie z Iwoną Wcisło dr hab. Agata Gąsiorowska, prof. Uniwersytetu SWPS, psycholożka ekonomiczna.

- Jeżeli żyjemy od wypłaty do wypłaty, to wystarczy, że zepsuje nam się samochód, by nasz miesięczny budżet się nie dopiął, co znacznie obniży nasz dobrostan psychiczny i fizyczny. Gdy takie osoby mają więcej pieniędzy, to ich funkcjonowanie się polepsza, ale nie dlatego, że zwiększa się poczucie szczęścia, ale dlatego, że zmniejsza się ich poczucie nieszczęścia - tłumaczyła ekspertka.

- Lepiej sobie radzą z codziennymi trudnościami, bo mają bufor finansowy. Wyobraźmy sobie, że więcej zarabiamy i mamy już ten bufor na niespodziewane wydatki. Czy to oznacza, że jeśli będziemy dwa razy więcej zarabiali, to staniemy się dwa razy bardziej szczęśliwi? Okazuje się, że nie, bo nie jesteśmy w stanie już bardziej zredukować naszego poczucia nieszczęścia - wyjaśniła prof. Gąsiorowska.

Tę tezę potwierdzają słowa Edyty, która przyznaje, że dla niej luksusem nie jest wystawne życie. - Dla mnie luksem jest spokój, a co za tym idzie minimalizowanie codziennych trudności, takich jak psujący się samochód. Chodzi o to, żeby nie musieć się martwić o to, co niezbędne dla siebie i bliskich. Żeby na koniec miesiąca nie brakowało pieniędzy - dodaje.

Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
inflacjadrożyznaluksus
Komentarze (0)