Plaga kradzieży w sklepach. "Najgorsze dopiero przed nami"
Statystyki Komendy Głównej Policji są bezlitosne: liczba kradzieży w polskich sklepach rośnie dramatycznie. Podobne obserwacje mają pracownicy ochrony i sali sprzedaży sklepów. Przyczyn tego zjawiska upatruje się w coraz większej inflacji oraz rosnących kosztach życia. I o ile do niedawna blokady antykradzieżowe zakładano głównie na elektronikę, teraz właściciele sklepów zabezpieczają nawet takie produkty, jak masło.
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
W pierwszej połowie 2022 r. Komenda Główna Policji odnotowała niemal 28-procentowy wzrost liczby kradzieży klasyfikowanych jako przestępstwo (powyżej kwoty 500 zł) - w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Drobniejszych kradzieży, traktowanych jako wykroczenia (do kwoty 500 zł), było zaś o 13 proc. więcej.
- Widzimy niepokojący wzrost liczby kradzieży. Myślę, że ludzie kradną częściej, bo ich sytuacja ekonomiczna jest coraz gorsza, a ceny idą w górę. Ale o ile jeszcze do niedawna robili to w sprytny sposób i trzeba było się przyłożyć, żeby wykryć kradzież, teraz wystarczy, że jesteśmy czujni - potwierdza Katarzyna Hamal, menadżerka ochrony w firmie Seris Konsalnet.
Podobne obserwacje ma Joanna, która pracuje w drogerii Rossmann: - Kradzieże to już prawdziwa plaga. Ludzie biorą towar i wychodzą z nim ze sklepu, jakby im się po prostu należał. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że czują się bezkarni. A przyłapani nie tylko nie okazują skruchy, ale wręcz nas atakują.
Kradzieże "na żywioł"
Okazuje się, że Polacy nie tylko kradną częściej, ale też na wyższe kwoty. - Sporo jest kradzieży o dużej wartości. Zdarza nam się zatrzymywać grupy osób, które w ciągu kilku godzin w kilku sklepach potrafią ukraść produkty o łącznej wartości nawet 7 tys. zł - mówi Katarzyna Hamal. Po czym dzieli się jeszcze jedną obserwacją.
- Odnotowaliśmy wzrost tzw. kradzieży "na żywioł", kiedy klient po prostu wchodzi do sklepu, zabiera towar i wychodzi. Wielu z tych ludzi nawet nie próbuje ukryć produktów, myśląc, że są niewidoczni dla ochrony. Niedawno zatrzymaliśmy pana, który z koszykiem towarów spożywczych na łączną kwotę ok. 1,3 tys. zł, zamiast udać się do kasy, jak gdyby nigdy nic, przejechał przez bramki wyjściowe. A potem tłumaczył się, że pomylił linię kas z wyjściem - relacjonuje.
Joannie nigdy wcześniej nie przyszłoby do głowy, żeby pilnować prezerwatyw, które wystawili tuż przy wejściu. Tymczasem niedawno do jej sklepu wszedł mężczyzna, wziął pod pachę dwa duże pudełka i wyszedł. A oni zostali ze stratą na kwotę ok. 140 zł.
Kradną już dzieci i młodzież
- Po pandemii obserwujemy jeszcze jedno niepokojące zjawisko. Mamy coraz więcej kradzieży wśród dzieci i młodzieży. Zaczynają kraść już 10-latki - opowiada Katarzyna Hamal.
- "Sukcesy" roznoszą się drogą pantoflową - gdy jednemu dziecku uda się coś ukraść, chwali się w szkole i nagle wzrasta liczba kradzieży wśród uczniów z tego rejonu. Kradną przeróżne rzeczy, a przyłapane, tłumaczą się tym, że w szkole słyszeli, że tak się da i po prostu chcieli spróbować - dodaje.
Opowieść Joanny jest jeszcze bardziej szokująca, bo jej "bohaterem" jest znacznie młodsze dziecko. - W innym Rossmannie siedmiolatka pakowała do torby, co się dało, a potem chciała wyjść bez płacenia, podczas gdy jej mama robiła zakupy piętro wyżej. Byłam w szoku, że kradną już tak małe dzieci - wspomina kobieta.
Niedawno w jej sklepie ochrona ujęła 17-latka z lakierami do paznokci, którego potem przejęła policja. - Jakież było nasze zdziwienie, gdy dwie godziny później przywieźli go z powrotem i kazali przeprosić. Chłopak zeznał, że został ujęty przed linią kas i planował zapłacić za towar. Ludzie są teraz bardzo cwani – podsumowuje Joanna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plaga kradzieży przy kasach samoobsługowych
- Prawdziwą plagę kradzieży obserwujemy przy kasach samoobsługowych, które stawiane są w coraz większej liczbie sklepów. Klienci nie skanują wszystkich produktów, kombinują przy produktach na wagę albo nabijają inne - oczywiście tańsze - zauważa Katarzyna Hamal.
- Przy kasie samoobsługowej ochrona interweniuje teraz nawet pięć-sześć razy na zmianie. Zdarza się oczywiście, że klient niechcący nie nabije produktu, ale na ogół to widać - po wszystkim przeprasza i za niego płaci. Kiedy zaś robi to celowo, to np. bierze do ręki dwa produkty i skanuje tańszy, po czym oba wkłada do torby, myśląc, że jak nie widać ochrony, to nikt nie patrzy mu na ręce - wtóruje jej Joanna.
A jak tłumaczą się przyłapani na gorącym uczynku klienci? Przeróżnie: "Zapomniałem", "Przypadkiem wpadło mi do torby", "Przez pomyłkę nie wyjąłem na taśmę", "Przez przypadek źle nabiłem na kasę samoobsługową" lub "Nie zauważyłem, że się nie zeskanowało".
Kradną nawet matki z dziećmi
Wiele osób nie ma oporów, by kraść podczas zakupów z dzieckiem. Kilka tygodni temu jedna z matek próbowała wyjść z Rossmanna, w którym pracuje Joanna, z cieniami i perfumami, za które nie zapłaciła.
- Tłumaczyła się potem, że przez zamieszanie z dzieckiem nie zauważyła, że się nie nabiły. Ale jak można nie zwrócić uwagi, że kwota na paragonie jest o kilkaset złotych niższa? - Joanna nie ma wątpliwości, że kradzież była zamierzona.
W jedną z kradzieży, które najbardziej utkwiły w pamięci Katarzynie Hamal, również była zamieszana matka – elegancka kobieta w drogim wózku schowała produkty, za które nie planowała płacić.
- Jedną z popularnych metod kradzieży jest ukrycie produktów pod kocykiem w wózku dziecięcym. Ale pani, którą ujęliśmy, była wyjątkowa. Pod kocem schowała towar o wartości ponad 600 zł, ale chyba nie doceniła nowoczesnej techniki monitoringowej. Kiedy przejrzeliśmy zapisy z kilku poprzednich tygodni, okazało się, że nie był to jej pierwszy raz - kobieta regularnie kradła w ten sposób. Udało nam się udowodnić jej kradzieże na łączną kwotę ponad 5 tys. zł - opowiada menadżerka ochrony.
"Najgorsze dopiero przed nami"
- Drożyzna sprzyja przestępczości, także sklepowej. Oczywiście nie sposób przewidzieć konkretnego wskaźnika, ale wzrost kradzieży jest nadal pewny. Ochrona kosztuje, a pieniędzy brakuje i tracą one wartość. Do tego obniża się próg społecznego przyzwolenia na kradzież. Jest dość powszechny pogląd, że biedny też ma prawo żyć, tym bardziej, gdy pracuje i nie ma na życie, bo np. oszczędza na zimę, tj. na prąd i ogrzewanie - komentuje na łamach "MondayNews" dr Andrzej Maria Faliński, wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego
Joanna czarno widzi najbliższe miesiące. Z półek w jej sklepie znikają już nie batoniki czy napoje, tylko produkty o większej wartości. - Ludzie kradną szczoteczki elektryczne, perfumy czy elektryczne maszynki do golenia. Ale najgorsze dopiero przed nami, kiedy zaczną zbliżać się święta - ostrzega.
Dokładanie taki sam scenariusz kreśli Katarzyna Hamal: - Największy wzrost kradzieży jeszcze przed nami. Zacznie się, gdy tylko będzie bliżej świąt Bożego Narodzenia. Możemy wtedy spodziewać się wzrostu liczby kradzieży o 50 proc. Ludzie zaczną sobie szukać źródeł szybkiego zarobku. Kolejny pik będzie miał miejsce w styczniu i lutym, kiedy klienci będą chcieli odkuć się po świętach - nie zostawia złudzeń specjalistka.
Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.