Plaga kradzieży w sklepach. "Najgorsze dopiero przed nami"

Statystyki Komendy Głównej Policji są bezlitosne: liczba kradzieży w polskich sklepach rośnie dramatycznie. Podobne obserwacje mają pracownicy ochrony i sali sprzedaży sklepów. Przyczyn tego zjawiska upatruje się w coraz większej inflacji oraz rosnących kosztach życia. I o ile do niedawna blokady antykradzieżowe zakładano głównie na elektronikę, teraz właściciele sklepów zabezpieczają nawet takie produkty, jak masło.

Sporo kradzieży ma miejsce przy kasach samoobsługowych
Sporo kradzieży ma miejsce przy kasach samoobsługowych
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Iwona Wcisło

03.11.2022 | aktual.: 23.12.2022 09:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

W pierwszej połowie 2022 r. Komenda Główna Policji odnotowała niemal 28-procentowy wzrost liczby kradzieży klasyfikowanych jako przestępstwo (powyżej kwoty 500 zł) - w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Drobniejszych kradzieży, traktowanych jako wykroczenia (do kwoty 500 zł), było zaś o 13 proc. więcej.

- Widzimy niepokojący wzrost liczby kradzieży. Myślę, że ludzie kradną częściej, bo ich sytuacja ekonomiczna jest coraz gorsza, a ceny idą w górę. Ale o ile jeszcze do niedawna robili to w sprytny sposób i trzeba było się przyłożyć, żeby wykryć kradzież, teraz wystarczy, że jesteśmy czujni - potwierdza Katarzyna Hamal, menadżerka ochrony w firmie Seris Konsalnet.

Podobne obserwacje ma Joanna, która pracuje w drogerii Rossmann: - Kradzieże to już prawdziwa plaga. Ludzie biorą towar i wychodzą z nim ze sklepu, jakby im się po prostu należał. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że czują się bezkarni. A przyłapani nie tylko nie okazują skruchy, ale wręcz nas atakują.

Kradzieże "na żywioł"

Okazuje się, że Polacy nie tylko kradną częściej, ale też na wyższe kwoty. - Sporo jest kradzieży o dużej wartości. Zdarza nam się zatrzymywać grupy osób, które w ciągu kilku godzin w kilku sklepach potrafią ukraść produkty o łącznej wartości nawet 7 tys. zł - mówi Katarzyna Hamal. Po czym dzieli się jeszcze jedną obserwacją.

- Odnotowaliśmy wzrost tzw. kradzieży "na żywioł", kiedy klient po prostu wchodzi do sklepu, zabiera towar i wychodzi. Wielu z tych ludzi nawet nie próbuje ukryć produktów, myśląc, że są niewidoczni dla ochrony. Niedawno zatrzymaliśmy pana, który z koszykiem towarów spożywczych na łączną kwotę ok. 1,3 tys. zł, zamiast udać się do kasy, jak gdyby nigdy nic, przejechał przez bramki wyjściowe. A potem tłumaczył się, że pomylił linię kas z wyjściem - relacjonuje.

Joannie nigdy wcześniej nie przyszłoby do głowy, żeby pilnować prezerwatyw, które wystawili tuż przy wejściu. Tymczasem niedawno do jej sklepu wszedł mężczyzna, wziął pod pachę dwa duże pudełka i wyszedł. A oni zostali ze stratą na kwotę ok. 140 zł.

Kradną już dzieci i młodzież

- Po pandemii obserwujemy jeszcze jedno niepokojące zjawisko. Mamy coraz więcej kradzieży wśród dzieci i młodzieży. Zaczynają kraść już 10-latki - opowiada Katarzyna Hamal.

- "Sukcesy" roznoszą się drogą pantoflową - gdy jednemu dziecku uda się coś ukraść, chwali się w szkole i nagle wzrasta liczba kradzieży wśród uczniów z tego rejonu. Kradną przeróżne rzeczy, a przyłapane, tłumaczą się tym, że w szkole słyszeli, że tak się da i po prostu chcieli spróbować - dodaje.

Opowieść Joanny jest jeszcze bardziej szokująca, bo jej "bohaterem" jest znacznie młodsze dziecko. - W innym Rossmannie siedmiolatka pakowała do torby, co się dało, a potem chciała wyjść bez płacenia, podczas gdy jej mama robiła zakupy piętro wyżej. Byłam w szoku, że kradną już tak małe dzieci - wspomina kobieta.

Niedawno w jej sklepie ochrona ujęła 17-latka z lakierami do paznokci, którego potem przejęła policja. - Jakież było nasze zdziwienie, gdy dwie godziny później przywieźli go z powrotem i kazali przeprosić. Chłopak zeznał, że został ujęty przed linią kas i planował zapłacić za towar. Ludzie są teraz bardzo cwani – podsumowuje Joanna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Plaga kradzieży przy kasach samoobsługowych

- Prawdziwą plagę kradzieży obserwujemy przy kasach samoobsługowych, które stawiane są w coraz większej liczbie sklepów. Klienci nie skanują wszystkich produktów, kombinują przy produktach na wagę albo nabijają inne - oczywiście tańsze - zauważa Katarzyna Hamal.

- Przy kasie samoobsługowej ochrona interweniuje teraz nawet pięć-sześć razy na zmianie. Zdarza się oczywiście, że klient niechcący nie nabije produktu, ale na ogół to widać - po wszystkim przeprasza i za niego płaci. Kiedy zaś robi to celowo, to np. bierze do ręki dwa produkty i skanuje tańszy, po czym oba wkłada do torby, myśląc, że jak nie widać ochrony, to nikt nie patrzy mu na ręce - wtóruje jej Joanna.

A jak tłumaczą się przyłapani na gorącym uczynku klienci? Przeróżnie: "Zapomniałem", "Przypadkiem wpadło mi do torby", "Przez pomyłkę nie wyjąłem na taśmę", "Przez przypadek źle nabiłem na kasę samoobsługową" lub "Nie zauważyłem, że się nie zeskanowało".

Kradną nawet matki z dziećmi

Wiele osób nie ma oporów, by kraść podczas zakupów z dzieckiem. Kilka tygodni temu jedna z matek próbowała wyjść z Rossmanna, w którym pracuje Joanna, z cieniami i perfumami, za które nie zapłaciła.

- Tłumaczyła się potem, że przez zamieszanie z dzieckiem nie zauważyła, że się nie nabiły. Ale jak można nie zwrócić uwagi, że kwota na paragonie jest o kilkaset złotych niższa? - Joanna nie ma wątpliwości, że kradzież była zamierzona.

W jedną z kradzieży, które najbardziej utkwiły w pamięci Katarzynie Hamal, również była zamieszana matka – elegancka kobieta w drogim wózku schowała produkty, za które nie planowała płacić.

- Jedną z popularnych metod kradzieży jest ukrycie produktów pod kocykiem w wózku dziecięcym. Ale pani, którą ujęliśmy, była wyjątkowa. Pod kocem schowała towar o wartości ponad 600 zł, ale chyba nie doceniła nowoczesnej techniki monitoringowej. Kiedy przejrzeliśmy zapisy z kilku poprzednich tygodni, okazało się, że nie był to jej pierwszy raz - kobieta regularnie kradła w ten sposób. Udało nam się udowodnić jej kradzieże na łączną kwotę ponad 5 tys. zł - opowiada menadżerka ochrony.

"Najgorsze dopiero przed nami"

- Drożyzna sprzyja przestępczości, także sklepowej. Oczywiście nie sposób przewidzieć konkretnego wskaźnika, ale wzrost kradzieży jest nadal pewny. Ochrona kosztuje, a pieniędzy brakuje i tracą one wartość. Do tego obniża się próg społecznego przyzwolenia na kradzież. Jest dość powszechny pogląd, że biedny też ma prawo żyć, tym bardziej, gdy pracuje i nie ma na życie, bo np. oszczędza na zimę, tj. na prąd i ogrzewanie - komentuje na łamach "MondayNews" dr Andrzej Maria Faliński, wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego

Joanna czarno widzi najbliższe miesiące. Z półek w jej sklepie znikają już nie batoniki czy napoje, tylko produkty o większej wartości. - Ludzie kradną szczoteczki elektryczne, perfumy czy elektryczne maszynki do golenia. Ale najgorsze dopiero przed nami, kiedy zaczną zbliżać się święta - ostrzega.

Dokładanie taki sam scenariusz kreśli Katarzyna Hamal: - Największy wzrost kradzieży jeszcze przed nami. Zacznie się, gdy tylko będzie bliżej świąt Bożego Narodzenia. Możemy wtedy spodziewać się wzrostu liczby kradzieży o 50 proc. Ludzie zaczną sobie szukać źródeł szybkiego zarobku. Kolejny pik będzie miał miejsce w styczniu i lutym, kiedy klienci będą chcieli odkuć się po świętach - nie zostawia złudzeń specjalistka.

Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
kradzieże w sklepachsklepyinflacja
Komentarze (1757)