Blisko ludziPrzeżyłam tydzień za 100 złotych. Wnioski są przygnębiające

Przeżyłam tydzień za 100 złotych. Wnioski są przygnębiające

Inflacja w Polsce wciąż nie daje za wygraną, a ceny na sklepowych półkach rosną niemal z dnia na dzień. Spora grupa osób zmuszonych jest do ograniczenia zakupów, wybierania tańszych produktów i poleganiu na promocjach. - Jeszcze rok temu nie patrzyłam z przerażeniem na ceny. Wrzucałam do koszyka to, na co miałam ochotę. Teraz każdą złotówkę oglądam dwa razy - mówi mi Dominika, pracownica działu kadr w jednej z wielkich korporacji, która tuż przed wypłatą ogranicza wydatki na jedzenie do 100 zł tygodniowo. Postanowiłam sprawdzić, czy planowanie jadłospisu za tak niską kwotę jest wciąż możliwe.

Ceny produktów rosną niemal z dnia na dzień. Przeżycie tygodnia za 100 zł było więc sporym wyzwaniem
Ceny produktów rosną niemal z dnia na dzień. Przeżycie tygodnia za 100 zł było więc sporym wyzwaniem
Źródło zdjęć: © achiwum prywatne
Sara Przepióra

Z Dominiką spotykam się na wspólnych zakupach. Jest tuż przed najtrudniejszym okresem w miesiącu. Zaczyna ograniczać wydatki na zakupy spożywcze. Mówi, że tydzień przed wypłatą zawsze ją stresuje. Musi wtedy bacznie patrzeć na ceny i skrupulatnie planować, co zje każdego dnia. - Bez tego mogłabym zapomnieć o odkładaniu pieniędzy. Obecnie większość wypłaty wydaję na jedzenie, opłacenie kredytu hipotecznego i inne opłaty administracyjne - wyznaje przejęta.

Dominika nigdy nie narzekała na to, ile zarabia. Galopująca inflacja i rosnące oprocentowanie kredytów diametralnie zmieniły jej sytuację finansową. - Jeszcze rok temu nie patrzyłam z przerażeniem na ceny. Wrzucałam do koszyka to, na co miałam ochotę. Teraz każdą złotówkę oglądam dwa razy - dodaje.

W podobnej sytuacji jest Justyna i Mateusz. Oboje mają stabilną pracę. Mimo tego zdarza się, że pod koniec miesiąca nie starcza im na większe zakupy spożywcze. - Ostatnio w naszym domowym budżecie zostało 150 zł. Zaplanowaliśmy posiłki i nie kupowaliśmy żadnych dodatkowych produktów niż te, które były nam potrzebne do gotowania - wspomina Justyna. - Udało się dotrwać do wypłaty, ale takie "chude dni" obciążają nas psychicznie. W końcu nie po to pracujemy, żeby myśleć tylko o oszczędzaniu - stwierdza Mateusz.

Okazuje się, że osób wydających na cotygodniowe zakupy spożywcze około 100 zł jest więcej. Na początku 2022 r. Maczfit przeprowadził badanie nawyków żywieniowych Polaków, z których wynika, że co 10 ankietowany wydaje miesięcznie mniej niż 500 zł na jedzenie. Zaskakujące dane oraz rozmowy ze znajomymi przekonały mnie do sprawdzenia na własnej skórze, czy przeżycie tygodnia, wydając na jedzenie zaledwie 100 zł, jest wykonalne.

Planowanie kluczem do sukcesu

Zanim wybrałam się na zakupy spożywcze, wzięłam sobie do serca rady moich rozmówców i rozpisałam jadłospis na najbliższy tydzień. Przemyślałam dokładnie każdy posiłek. Skupiłam się na prostych, jednogarnkowych daniach, które z łatwością ugotuję w domu. Chciałam jak najbardziej ograniczyć kupno przetworzonych produktów i jeść zdrowe, pełnowartościowe dania. Planowanie posiłków pomogło mi także w niemarnowaniu żywności.

Po przygotowaniu menu zabrałam się za tworzenie listy zakupów. Przejrzałam kuchenne półki i lodówkę, upewniając się, czego brakuje mi do przyrządzenia zaplanowanych dań. Produkty, których nie miałam w domu, zapisałam na kartce. Bez tego elementu planowania jadłospisu z pewnością kupiłabym w sklepie więcej jedzenia, niż potrzebowałam.

W końcu przyszedł czas na zakupy. Zazwyczaj robię je raz w tygodniu, w jednym z supermarketów. Przy ograniczonym budżecie nie mogłam sobie pozwolić na taką wygodę. Odwiedziłam kilka sklepów - zarówno tych większych, jak i mniejszych, osiedlowych. Porównałam ich asortyment, ceny oraz dostępne promocje.

Szybko doszłam do wniosku, że lepiej zapanuję nad wydatkami, jeśli będę robić mniejsze zakupy w różnych marketach. Ponadto podzieliłam okres ostrożnego wydawania pieniędzy na trzy etapy, składające się z poszczególnych dni tygodnia.

Tak prezentowała się zawartość sklepowego koszyka
Tak prezentowała się zawartość sklepowego koszyka© archiwum prywatne

Pierwsza część tygodnia - Co jadłam we wtorek i środę?

Z pierwszej wyprawy do sklepu przyniosłam ledwie wypakowaną produktami reklamówkę. Zgodnie z planem potrzebowałam ich do przyrządzenia posiłków na wtorek i środę. W te dni na śniadanie jadłam kanapki z żółtym serem i pomidorem. Nie nakładałam na chleb zbyt wielu produktów. Wystarczyły mi dwa plastry sera oraz cztery plastry pomidora. Jedyne, czego brakowało mi w kanapkach, to masło. Jego cena znacznie przewyższała jednak moje możliwości finansowe.

Jajka sadzone, mizeria i ziemniaki
Jajka sadzone, mizeria i ziemniaki© archiwum prywatne
Kanapki z żółtym serem i pomidorem
Kanapki z żółtym serem i pomidorem© Archiwum prywatne
Kanapki z żółtym serem i pomidorem
Kanapki z żółtym serem i pomidorem© archiwum prywatne

Do tej pory nie wyobrażałam sobie poranka bez kubka gorącej kawy. Tym razem był to zbyt duży luksus. Na kupno kawy musiałabym przeznaczyć jedną czwartą całego budżetu. Obeszłam się smakiem, ale za to sporo zaoszczędziłam. Dzięki temu na obiad zaserwowałam sobie sycące i obfite danie - jajka sadzone, purée ziemniaczane oraz mizerię.

Spożywane w ciągu dnia posiłki ograniczyłam do trzech. Kolacja była dla mnie prostym wyborem. Postawiłam na zapakowane w ogromną tubę musli. Kupowanie większych opakowań znacznie bardziej się opłaca. Płatki połączyłam w misce z serkiem homogenizowanym. Jadłam je codziennie wieczorem, przez cały tydzień. Było smaczne, pożywne, a do tego lekkie. Nie czułam się przejedzona, gdy zasypiałam. Posiłek był słodki, więc rekompensowałam sobie nim brak deserów.

Środek tygodnia, czyli posiłki na czwartek, piątek i sobotę

Do przygotowania kolejnych śniadań wykorzystałam kupione już opakowanie 10 jajek. Do ugotowania obiadów w pierwszej części tygodnia użyłam zaledwie cztery sztuki. Postanowiłam więc dodać po dwa jajka sadzone do tostów z serem. Chleb tostowy nie jest zazwyczaj moim pierwszym wyborem, jeśli chodzi o pieczywo. Kosztował jednak niecałe trzy złote, a do tego pozostawał świeży znacznie dłużej, niż tradycyjny bochenek. Wydawał się idealną opcją podczas planowania śniadań na więcej niż dwa dni.

Wykorzystywałam każdy produkt, który kupiłam
Wykorzystywałam każdy produkt, który kupiłam© archiwum prywatne

Znacznie trudniejszym zadaniem było przyrządzenie obiadu. Zdecydowałam się na jednogarnkowe kaszotto z burakami, cukinią i kurczakiem. Cena mięsa w sklepie mocno mnie zaskoczyła. Dlatego wybrałam pakowaną i pokrojoną w paski pierś. Jako jedyna z dostępnego asortymentu kosztowała mniej niż 15 zł, choć zdecydowanie nie zachęcała wyglądem do zakupu. Ostatecznie koszty przyrządzenia tego posiłku nie wyniosły więcej niż 25 zł.

Kaszotto zaplanowałam na trzy dni
Kaszotto zaplanowałam na trzy dni © archiwum prywatne

Licha końcówka tygodnia

Dwa pierwsze etapy tygodniowej diety pochłonęły sporą część budżetu. Niedzielę i poniedziałek rozpoczynałam od kanapek z najtańszym twarożkiem, jaki znalazłam w sklepie. Nie miałam już pieniędzy na warzywa. Na szczęście jeden z osiedlowych warzywniaków praktykuje zasadę zero waste.

Po zamknięciu właściciele wystawiają na zewnątrz kosz produktów, które nie są już pierwszej świeżości, ale wciąż nadają się do zjedzenia. Taka praktyka jest wśród sprzedawców coraz częstsza. Nie zawsze jedzenie rozdawane jest za darmo, ale jest szansa na kupienie go w znacznie niższej cenie. W taki sposób na moich kanapkach wylądował pomidor. Do śniadania dodałam także kilka kabanosów z dużą zawartością białka i nie najgorszym składem.

Za pomidory, które zjadłam na śniadanie, nic nie zapłaciłam
Za pomidory, które zjadłam na śniadanie, nic nie zapłaciłam© archiwum prywatne

Obiad był dość ubogi. Z kilku składników powstała zupa pomidorowa z makaronem. Ze względu na wysoką cenę włoszczyzny zamiast wywaru warzywnego wybrałam gotową kostkę rosołową. Na dno talerza wsypałam ugotowaną wcześniej marchewkę. Spora ilość makaronu szybko zaspokoiła głód, a warzywa dodały posiłkowi wartości odżywczych.

Zupa pomidorowa, którą jadłam pod koniec tygodnia
Zupa pomidorowa, którą jadłam pod koniec tygodnia© archiwum prywatne

Tydzień, którego nie chciałabym powtórzyć

Wyzwanie zakończyło się sukcesem. Na zakupy przeznaczyłam 103 zł, przekraczając nieznacznie budżet. Wydatki na zbędne produkty ograniczyłam do minimum. Jedyną przyjemnością z jedzenia było owocowe, słodkie musli. Pod koniec tygodnia czułam, że się nim przejadłam. Z trudem zmuszałam się do kolejnej porcji.

Oszczędzanie każdego grosza, polowanie na promocje, których nie jest w sklepach wiele, i ograniczanie jadłospisu do podstawowych, tanich produktów widocznie wpłynęło na moje samopoczucie. Regularne zaciskanie pasa to ogromny wysiłek. Dwoiłam się i troiłam, żeby z niemal pustego zakupowego koszyka zaplanować zdrowe, pełnowartościowe menu. Nie chciałabym ponownie stosować się do tak restrykcyjnej diety. Nie jest to jednak kwestia wyboru. Wysokie ceny w sklepach to obecnie dla wielu Polaków ogromny problem, z którym muszą mierzyć się na co dzień.

Na żywność wydałam nieco ponad 100 zł
Na żywność wydałam nieco ponad 100 zł© archiwum prywatne
Paragon za zakupy
Paragon za zakupy© archiwum prywatne
Skomponowanie jadłospisu za 100 zł nie było łatwe
Skomponowanie jadłospisu za 100 zł nie było łatwe© archiwum prywatne

Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski

Właśnie trwa plebiscyt WP Kobieta #Wszechmocne2022. Zapraszamy do zgłaszania swoich nominacji w formularzu poniżej:

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (935)