Trudne dzieciństwo Ireny Santor. "To był Niemiec! Ale otworzyłam. I zaniemówiłam"
Irena Santor w poruszającym wyznaniu na temat dzieciństwa. Opowiedziała o relacjach z mamą i śmierci ojca.
W wywiadzie dla "Twojego Stylu", 84-letnia Irena Santor wspomina swoje dzieciństwo. Nie było ono usłane różami. Panowała bieda, głód, wojna. Już jako czterolatka musiała zarabiać na życie. "Mama się o to gniewała, za to tata był zachwycony. To mama była surowa. Nieraz zdzieliła mnie ścierką. Nie bolało, ale było upokarzające" – przyznała piosenkarka. Po czym dodała: "To było ostatnie wspólne lato. Rok później ojca zamordowali Niemcy".
Mama Ireny Santor musiała zarabiać całymi dniami, żeby je utrzymać. Wokalistka wyznała: "Marzyłam o lalce, często stałam z nosem przyklejonym do szyby w sklepie i wpatrywałam się w jedną. Te niemieckie były przepiękne, zamykały oczy".
Artystka przywołała historię z okupowanego przez Niemców Solca, w którym wychowywała się. Podeszła do niemieckiego oficera i powiedziała, że chce lalkę. Powiedziała: "On był z Hamburga, napisał do swojej córki, żeby przysłała jedną ze swoich lalek dla polskiej rówieśnicy". W Boże Narodzenie wojskowy przyszedł do jej chaty z wielkim pudłem, które kazał otworzyć. "To był Niemiec! Ale otworzyłam. I zaniemówiłam. Moja lalka!" – wyznała wokalistka.
27 stycznia Solec został wyzwolony i Niemcy uciekli. Irena Santor nie mogła pojąć, dlaczego Niemcy odchodzą. "Przyzwyczaiłam się do życia w strachu, myślałam, że tak już zostanie na zawsze. Jak wynosili się z Solca wyganiali też jeńców. Nie wszyscy byli w stanie iść z armią na zachód. Powykręcane ciała zabitych albo zagłodzonych leżały przy drodze".
Niedługo później po wojnie jej mama zmarła. "Nie byłam jedynym osieroconym dzieckiem. Po wojnie takich jak ja była armia, ale było ciężko. Trzeba było obejść się bez przytulenia mamy".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl