"Trzymał ją w ramionach i patrzył, jak umiera". Znamy pierwszą ofiarę zamachu w Londynie
Pierwszą zidentyfikowaną z siedmiu ofiar sobotniego zamachu w Londynie jest Chrissy Archibald. Młoda Kanadyjka zginęła na London Bridge potrącona przez ciężarówkę, którą kierowali terroryści. Umierała w ramionach swojego narzeczonego. Niestety ani jemu, ani ratownikom medycznym nie udało się jej uratować.
W sobotę wieczorem siedem osób zginęło, a 48 zostało rannych w zamachu terrorystycznym mającym miejsce w Londynie. Zamachowcy wjechali w tłum na London Bridge rozpędzonym vanem, po czym trzech napastników zaatakował nożem zebranych na pobliskim Borough Market. Wśród ofiar znalazła się wyżej wspomniana Chrissy Archibald.
Kanadyjka przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii kilka lat temu, kiedy poznała swojego narzeczonego - Tylera Fergusona. Wcześniej swoje życie poświęcała pomocy innym. Jej rodzina mówi, że Chrissy pracowała w schronisku dla bezdomnych i angażowała się w mnóstwo akcji charytatywnych. - W jej sercu było miejsce dla każdego. Chrissy uważała, że każdy człowiek zasługuje na szacunek i ma taką samą wartość - powiedzieli w rozmowie z CNN rodzice kobiety.
Tyler, narzeczony Chrissy, był z nią na moście w momencie zamachu. Media nie mają z nim bezpośredniego kontaktu, jednak jego rodzeństwo, Mark i Cassie, podzielili się z dziennikarzami informacjami o tragedii, w której uczestniczył ich brat i jego ukochana.
"Nie mogę uwierzyć, że to prawda. Mój brat i jego narzeczona byli na moście w sobotę. Ona jest jedną z ofiar, które zginęły pod kołami ciężarówki. Ratownicy robili wszystko, ale nie mogli jej uratować. Życie jego i wszystkich bliskich ofiar zostało wywrócone do góry nogami" - pisze Mark na swoim profilu na Facebooku. "Co oni chcą osiągnąć, odbierając życie niewinnym osobom? Jestem taki wściekły na ludzi, którzy to zrobili. Kocham cię Tyler i jestem z tobą całym sercem!" - dodaje.
Cassie w rozmowie z CBC News uzupełnia: - Tyler rozpadł się na kawałki. Trzymał ją w ramionach i patrzył, jak umiera.
Ona również podzieliła się swoimi uczuciami związanymi z zamachem na swoich profilach w social mediach. "Nie mogę oddychać. Kiedy słyszysz coś takiego, nie wydaje ci się to realne. Ubiegłej nocy mój mały braciszek stracił na moście miłość swojego życia. W ułamku sekundy odebrany mu został cały sens życia. Jeśli znacie Taylera, bądźcie przy nim. On nas teraz potrzebuje".
Chrissy pracowała w londyńskiej firmie Alpha House. Była w trakcie przygotowań do ślubu, którego zgodnie ze słowami jej rodziny, nie mogła się doczekać. Jej najbliżsi opisują ją jako "piękną i kochającą" narzeczoną oraz wspaniałą kobietę. Chrissy była lubiana przez współpracowników i wykładowców ze studiów. Wszyscy zgodnie przyznają, że śmierć kanadyjki bardzo nimi wstrząsnęła. "To ogromna strata. Prawdziwe światło zostało zabrane z tego świata przed czasem" - pisze w mediach społecznościowych jedna z koleżanek Chrissy.
Rodzice zmarłej w wywiadach proszą, by w ramach uczczenia pamięci ich córki szerzyć dobro i pomagać innym. "Poświęćcie swój czas i pieniądze, pomagając potrzebującym. Powiedzcie, że przysłała was Chrissy."