"Tyłek mojej asystentki jako bonus". Działacz PO myślał, że takim zdjęciem sprawi radość internautom

Dominik Grześkowiak pisze o sobie: "polityk, działacz społeczny, poeta, pisarz, artysta sceniczny, model". Na prywatnym facebookowym profilu pokazał swoje zdjęcia w dziwnych pozach, dodał też jedno z asystentką, a raczej, jak to określił, z "jej tyłkiem". Czy Platforma Obywatelska powinna być dumna?

"Tyłek mojej asystentki jako bonus". Działacz PO myślał, że takim zdjęciem sprawi radość internautom
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Karolina Błaszkiewicz

16.06.2017 | aktual.: 16.06.2017 14:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Fotografia "tyłka asystentki" miała ucieszyć internautów, a przyciągnęła uwagę prowadzących stronę "Seksizmu naszego powszedniego". Razem z nimi można przecierać oczy ze zdumienia, że osoba publiczna może zrobić coś takiego.

"Na pytania o to, kto jest jego asystentką odparł, że powie, jak już ją zwolni i zatrudni następną" - czytamy na fanpage'u "Seksizmu...". Co ciekawe, nazwisko kobiety można było odczytać z posta wrzuconego przez Grześkowiaka, bo zamieścił na swoim profilu zdjęcie wraz z komentarzami.

Obraz
© Facebook.com

Zdjęcie widać zresztą do tej pory, choć przy oryginale nazwiska nie ma. Dość zastanawiające, kto je stamtąd usunął - "polityk, działacz i poeta" czy bohaterka fotografii, która zdaje się mieć już dosyć całej sytuacji. Poradziła działaczowi, że "może usunąć ją z grona znajomych". Wkrótce po naszej publikacji, na profilu polityka pojawił się komentarz oburzonej internautki. "Tyłek asystentki jako bonus?! To ta pani jest rzeczą, którą można do woli dysponować?! Wstyd, ciemna gwiazdo!" - napisała. Grześkowiak odpowiedział, że... żartował. " To jest ŻART w uzgodnieniu z asystentką :)" - brzmi jego wyjaśnienie. - Życzę trochę więcej dystansu do siebie i otaczającej nas rzeczywistości a mniej dosłowności" - dodał.

Obraz
© Facebook.com

.

Komentarze (35)