Tylko ona może uratować KOD? Nowa królowa opozycji
Komitet Obrony Demokracji większości Polaków kojarzy się z Mateuszem Kijowskim. Teraz, po ujawnieniu przez „Rzeczpospolitą”, że aż 92 tys. zł zebrane od sympatyków ruchu trafiło na konto firmy jego żony, w oczach wielu Polaków KOD stracił wiarygodność. Przez ostatnie kilka dni spanikowani działacze walczą, by pokazać, że KOD to nie tylko Mateusz Kijowski, ale przede wszystkim ludzie, którzy wychodzą na ulicę, by bronić polskiej demokracji.
11.01.2017 | aktual.: 11.01.2017 10:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jedną z aktywniejszych działaczek, które starają się poprawić wizerunek ruchu, jest Magdalena Filiks, szefowa regionu zachodniopomorskiego i zastępczyni Kijowskiego. Zdaniem części działaczy, to szansa na to, by szybko zapanować nad chaosem, który powstał. Zrobiło się o niej głośno kilka dni temu, gdy grupa działaczy KOD, w tym także Magdalena Filiks, zwołała specjalną konferencję, podczas której odcięli się od afery fakturowej. Zapewniali, że nic o tym nie wiedzieli, a dokumenty ruchu dopiero porządkowali. Faktury Kijowskiego miały trafić na walne zebranie członków.
"Baba z jajami"
Podczas tej konferencji Filiks pokazała się jako osoba opanowana, pewna siebie i bardzo spokojna. Taka, która stara się zgasić, powstały poprzez ujawnienie faktur, pożar. W ten sposób poniekąd przyznała się do błędu, ponieważ pierwotnie Kijowskiego w tej aferze broniła. „Baba z jajami” - napisali potem jej sympatycy na Facebooku. Ale nie zabrakło też negatywnych opinii. Zarządowi zarzucano, że brudy powinno prać się we własnych czterech ścianach, a nie opowiadać o nich na konferencji prasowej.
Oliwy do ognia dolała ujawniona przez SE.pl rozmowa Filiks z kolegami, która ponoć miała miejsce zaraz po konferencji: Wiem, kto prowadził tę stronę internetową. I miałam to powiedzieć na tej konferencji? Pewni jesteście? Bo dwie osoby ją prowadziły i chciały tu dzisiaj być. Po to, żeby uspokoić ludzi w Polsce, że nic się złego nie dzieje. Bo ktoś za ten KOD też odpowiada. Skończyłam z wami rozmawiać. Jak zacznę mówić prawdę, to wam kapcie pospadają! Jak w PiS, niczym się nie różnicie! - mówiła. Po tej konferencji pojawiły się głosy, że szefowa KOD w Szczecinie myśli o tym, by zająć miejsce Mateusza Kijowskiego, a spotkanie z prasą było początkiem kampanii wyborczej. Wybory nowego szefa KOD mają odbyć się w marcu.
Ona sama na pytanie o to, czy będzie kandydować, odpowiada wymijająco. - Nie myślę o starcie w wyborach. Na razie, wewnątrz KOD, zapanował chaos i każdy z nas myśli raczej o tym, jak nad nim zapanować – mówi w rozmowie z WP kobieta Magdalena Filiks. Dodaje jednak, że oni - działacze komitetu - muszą wziąć odpowiedzialność za tych ludzi, którzy uwierzyli, że wyjście na ulicę w obronie demokracji ma sens. Czy czuję się na siłach, by to zrobić? - Jestem regionalną koordynatorką, codziennie odpowiadam za naszych członków i sympatyków w Zachodniopomorskiem – mówi Filiks.
W KOD dla idei
Magdalena Filiks w KOD jest niemal od początku. - Chciałam stanąć w obronie Trybunału Konstytucyjnego. Nie podobało mi się też, że w rządzącej partii ktoś z boku pociąga za sznurki i nie chce brać za to odpowiedzialności – wspomina swoje początki. Ale zdecydowały także względy osobiste. - Moja rodzina jest podzielona. Część osób, w tym moja mama, głosuje na PiS. Inni popierają PO. Na imprezach rodzinnych zawsze dochodziło z tego powodu do sporów. Nie zgadzam się na takie podziały Polaków – mówi kobieta. Zainteresowana nowym ruchem Filiks wysłała e-maila do osób skupionych wokół KOD i bardzo szybko powierzono jej rolę regionalnego koordynatora. - Zawsze byłam społecznikiem, ale angażowałam się raczej w drobne akcje, takie jak zbiórki odzieży dla Caritasu. W tak dużej inicjatywie działam po raz pierwszy – wyjaśnia.
Ma czas na taką działalność. Filiks jest od trzech lat na utrzymaniu męża. Pełnoetatową żoną została po tym, jak zamknęła swój sklep z używaną odzieżą. - Jestem potrzebna dzieciom – odpowiada krótko. Ma ich troje. Najmłodsze to 10-letni chłopiec. - Gdybym wcześniej wiedziała, ile pracy i czasu będzie mnie kosztowała ta działalność, to bym się w nią nie angażowała – dodaje. Mieszka wraz z rodziną w domu na obrzeżach Szczecina. Na jego zakup zaciągnęła kredyt we frankach. Pochodzi z małej zachodniopomorskiej miejscowości – Barlinek. Ukończyła ekonomię na Uniwersytecie Szczecińskim, ma też za sobą trzy lata filozofii. Lubi posłuchać ciężkiego brzmienia: Metalliki, Red Hot Chili Peppers, Linkin Park, ale też Boba Marleya. Z wielką polityką zetknęła się po raz pierwszy dopiero w KOD. - Zrozumiałam, że życie polityków zależy od sondaży słupków. Wiem, że raz im opłaci się wychodzić na ulice i brać udział w naszych manifestacjach, a raz nie. Nie mam im tego za złe. Wiem natomiast, że jeśli my chcemy osiągnąć nasze cele i ochronić demokrację w Polsce, to musimy z politykami opozycji współpracować – tłumaczy Filiks.
*Za słaba na lidera? *
Zdaniem wiceszefowej KOD, kobiety są w przestrzeni publicznej coraz bardziej widoczne. Siłę dał im październikowy Czarny Marsz, ale także działalność posłanek Nowoczesnej. - Kobietom jest bardzo trudno się wybić. Z reguły pracują gdzieś z tyłu, a zasługi idą na konto liderów, którzy nie zawsze potrafią docenić pokładane w nich zaufanie – mówi Filiks.
Ale zdaniem politologów Magdalena Filiks, choć doceniana w swoim regionie m.in. przez polityków opozycyjnych partii, nie ma szans na to, by wygrać z Mateuszem Kijowskim. - By zostać liderem, trzeba mieć znaną twarz. Pani Magdalena nie jest szerzej kojarzona. KOD potrzebowałby roku, by ją wypromować. To dla komitetu byłoby stratą czasu – mówi Wojciech Jabłoński politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje też, że jej wystąpienie przeciwko Mateuszowi Kijowskiemu z pewnością nie przysporzy jej sympatii. - W pewnych kręgach mogłaby być potraktowana jako królobójca – dodaje.
Podobnego zdania jest też inny politolog z UW Rafał Chwedoruk. - Siła ruchu tkwi w jego liderach – mówi ekspert. Ale dodaje, że na pewno na plus działa to, że w swoim środowisku przyjmowana jest bardzo dobrze. - Zachodniopomorskie to region, w którym poglądy lewicowe i liberalne są bardzo silne. Dlatego jej udział w wyborach byłby bardzo dobrze odebrany – mówi Chwedoruk. Dodaje, że taki start z pewnością umocniłby jej pozycję w Szczecinie.