"W świecie, w którym upadły tradycyjne autorytety, mamy do czynienia z pseudoekspertami". Czy agitacja celebrytów ma sens?
Z najnowszego sondażu IBRiS wynika, że Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda idą niemal łeb w łeb - dzieli ich zaledwie jeden punkt procentowy. Zacięta walka o głosy trwa. W ostatnich dniach szczególnie widać wzrost zaangażowania gwiazd show-biznesu. Czy są w stanie jakkolwiek wpłynąć na decyzje wyborców?
Na chwilę przed wyborami tak, jak w latach poprzednich obserwujemy wzrost zaangażowania artystów i celebrytów w trwającą kampanię. Tym razem nie jest to jednak tylko wyrażenie poparcia, a prawdziwa chęć skłonienia Instagramowych i Facebookowych obserwatorów do zagłosowania na konkretnego kandydata. Z czego to wynika? Komu może pomóc, a komu zaszkodzić? O komentarz poprosiliśmy medioznawczynię dr hab. Katarzynę Gajlewicz-Korab i socjologa prof. Michała Wenzla.
Zborowska i Grabowski za Trzaskowskim. Jakimowicz i Figurska za Dudą. Gwiazdy ujawniają, na kogo i dlaczego głosują
Wiele znanych osób zdecydowało się na publiczne poparcie swojego kandydata. W drugiej turze wyborów swój głos na Rafała Trzaskowskiego oddadzą m.in. Michał Żebrowski, Zofia Zborowska, Maja Ostaszewska, Andrzej Grabowski i Barbara Kurdej-Szatan. Krzyżyk przy nazwisku Andrzeja Dudy postawią natomiast Krzysztof Rutkowski, Jerzy Zelnik, Jarosław Jakimowicz, Dominika Figurska-Chorosińska czy Jan Pietrzak. To odważne deklaracje, które wpływają na wizerunek obu stron.
"Trzeba głosować na Andrzeja Dudę, bo się sprawdził jako prezydent. To, że nie wszystko wykonał, to wiadomo, że to trzeba rozłożyć na dłuższy czas, marzenia, obietnice" – mówił Jerzy Zelnik. Podobnego zdania jest aktor Jarosław Jakimowicz, który wystąpił w TVP Info, mając za plecami rozwieszony baner Andrzeja Dudy.
Drugi obóz zrodził się w social mediach. Zwolennicy Rafała Trzaskowskiego chętnie się tam wypowiadają i agitują niewerbalnie. Ostatnio popularne jest pozowanie w charakterystycznych koszulkach z nazwiskiem kandydata Koalicji Obywatelskiej. "Nie pozwolę na to, aby bliskie mi osoby żyły w kraju, w którym obecna władza ich obraża i dyskryminuje!" – napisała Zofia Zborowska. Jej zdanie podzielają m.in. Magdalena Schejbal i Michał Żebrowski.
Czy tego rodzaju agitacja wyborcza gwiazd może wpływać na wybór kandydata? W jakim stopniu Polacy wierzą celebrytom i są w stanie zagłosować na wskazaną przez nich osobę? Czy wspieranie przez nich konkretnych polityków w wyborach może zaszkodzić obu stronom?
Czy agitacja wyborcza gwiazd może wpływać na wybór kandydata?
– Oczywiście, i to bardzo. W kulturze amerykańskiej od wielu lat jest tak, że celebryci wpływają na wybory społeczeństwa. Polska jest nią zafascynowana, powiela schematy, więc i u nas widać wyraźny wpływ osób ze świata show-biznesu. Mogą więc wpływać na agitację polityczną i wpływają bardzo silnie – zaznacza wyraźnie dr hab. Katarzyna Gajlewicz-Korab.
Medioznawczyni podkreśla, że środowiska celebryckie i artystyczne mają określone poglądy, a co za tym idzie – popierają konkretnego kandydata i bardziej niż wcześniej angażują się w politykę. – Środowiska celebryckie czy artystyczne w Polsce oponują wyraźnie za jedną stroną sceny politycznej, szczególnie w drugiej turze. To było bardziej spolaryzowane w przypadku pierwszej tury. Obserwuję na bieżąco profile celebrytów, m.in. na Instagramie, i zauważam, że bardziej preferują Rafała Trzaskowskiego. To ma duże znaczenie, ponieważ celebryci dotąd starali się nie angażować politykę.
Dlaczego celebryci i artyści coraz chętniej wypowiadają się na tematy polityczne i ujawniają swoje poglądy? Według dr Gajlewicz-Korab przyczyny należy szukać w aktualnej sytuacji na linii polityka-media. – Polityka zaczęła mocno wpływać na sfery związane z kulturą i rozrywką. Można powiedzieć, że działania polityków zaczęły zagrażać nie celebrytom, a artystom. Zaniepokojeni sytuacją, postanowili odważniej podejmować tematy polityczne, szczególnie w swoich kanałach social media. Artyści, nie celebryci, mają mocno ograniczoną sferę wypowiedzi, ale w sytuacji, kiedy ich piosenki z jakiegoś powodu nie są puszczane w radiu, czy są usuwani z mediów publicznych, zabierają głos i zaczynają się angażować – ocenia.
Celebryta nowym autorytetem? Odpowiedź nie pozostawia złudzeń
Zdaniem ekspertki celebryci są większym autorytetem niż kiedyś. – To jest coś, o czym Zygmunt Bauman pisał: "W świecie, w którym upadły tradycyjne autorytety, mamy do czynienia z pseudoekspertami i tę rolę przejęli celebryci. Jesteśmy bardziej skłonni wierzyć im niż ludziom, którzy swoją wiedzę oparli na badaniach naukowych. Ich jest więcej, są dla nas bardziej naturalni i bardziej przystępni. Pochodzą po prostu z ludu." Szczególnie warto zwrócić uwagę na ceWEBrytów – to są ludzie, którzy stali się celebrytami w sieci. Tak naprawdę każdy z nas ma szansę nim zostać, wystarczy pomysł na siebie. Wierzymy im, bo są jak my – wyjaśnia dr hab. Gajlewicz-Korab.
Dodaje, że oczekujemy od celebrytów, że zdradzą, na kogo zagłosują. – Cenimy taką osobę za to, że angażuje się społecznie, wyraża opinie – podkreśla medioznawczyni i mówi o tzw. efekcie autorytetu.
– Teraz, na tym etapie, bardzo silne zaangażowanie może pomóc kandydatom. To widać szczególnie w mediach społecznościowych. Tam mamy możliwość wyrażania opinii w sposób otwarty, ale trzeba też pamiętać, że to często nie jest agitacja w sposób werbalny. To koszulki, memy, symbole – wylicza dr Gajlewicz-Korab. – Matylda Damięcka, której ja bym celebrytką nie nazwała, publikuje różnego rodzaju rysunki, które mają podtekst polityczny. To jednoznacznie wskazuje, że ta kampania polityczna angażuje nie tylko celebrytów, artystów, ale i całe społeczeństwo. A mamy takich celebrytów, jakie mamy społeczeństwo – im bardziej my się angażujemy, tym bardziej oni i odwrotnie. Kiedyś ktoś powiedział – celebryci są doskonałym narzędziem do badania cech społeczeństwa - i to jest prawda. Wystarczy zbadać grupę celebrytów w danym kraju, żeby wiedzieć, jaka jest mentalność społeczeństwa.
Czy na kilka dni przed wyborami można jeszcze nakłonić kogoś, aby zmienił swoje przekonania?
Socjolog prof. Michał Wenzel jest zdania, że ludzie nie są w stanie na kilka dni przed wyborami zmienić przekonań, by oddać głos na innego kandydata, niż planowali. – To jest wykluczone. Zadeklarowanych wyborców Dudy nie przekona się, żeby głosowali na Trzaskowskiego i vice versa. To są tak silne podziały, że jest to niemożliwe. Zaostrzenie kampanii skutkuje wzmocnieniem woli głosowania u obu obozów. Walczy się w tym momencie tylko o wspomnianych niezdecydowanych – przyznaje prof. Wenzel.
Niezdecydowanych, których zdaniem dr Gajlewicz-Korab celebryci mogą nie przekonać. – Nie wiem, czy celebryci w ostatnim momencie mogą wpłynąć na grupę niezdecydowanych. Teraz działa najbliższe otoczenie. Rodzina, przyjaciele – mówi ekspertka.
Komu taka agitacja szkodzi, a komu pomaga? W tym temacie eksperci są zgodni
Według dr Gajlewicz-Korab "szkodzenie" można rozumieć dwojako. – Po pierwsze, celebryci mogą zrobić coś tak głupiego, że nawet mając dobre zamiary, mogą temu kandydatowi zaszkodzić. Oczywiście, w niewielkim stopniu – zdecydowanie bardziej sobie. Z drugiej strony, pewna grupa fanów przestanie ich podziwiać, bo nie będzie im się podobało tego typu zaangażowanie polityczne. To jednak jest mały odsetek, dlatego że ci artyści, którzy się nie angażowali wcześniej, nie będą tego robić, a ci artyści, którzy to robili, będą spójni. Wiedzą, że fani tego od nich wymagają. Artystki typu Kayah, Maja Ostaszewska – one się angażują, bo się od nich tego oczekuje i będą to robić nadal – przekonuje medioznawczyni.
Podobnego zdania jest prof. Wenzel. – Nie znam badań, które świadczyłyby o tym, że takie gesty jak łamanie długopisu czy wypowiadanie się z plakatem w tle jakkolwiek wpływają na niezdecydowanych wyborców. Takie teatralne gesty nie zaszkodzą jednak politykom, a samym artystom. Z pewnością pewne grupy sobie o nich przypomną, gdy taki Linda czy Jakimowicz będą promować kolejne filmy – podkreśla socjolog.
Czy zatem polityczne zaangażowanie osób znanych jest grą wartą świeczki? To zagadnienie powinni rozważyć sami zainteresowani.