GwiazdyWeronika Rosati rozpoczęła rewolucję. Dostaje setki wiadomości

Weronika Rosati rozpoczęła rewolucję. Dostaje setki wiadomości

Weronika Rosati udzieliła głośnego wywiadu, w którym przyznała, że była ofiarą przemocy ze strony swojego byłego partnera. Dziś mówi wprost, że wywołała rewolucję, która może pomóc innym osobom doświadczającym przemocy.

Weronika Rosati rozpoczęła rewolucję. Dostaje setki wiadomości
Źródło zdjęć: © ONS.pl

– Uderzał wielokrotnie. W twarz, w rękę. Uderzył mnie też, jak byłam w zaawansowanej ciąży, a potem, gdy trzymałam córeczkę na rękach. O przemocy milczałam, ale mniej ze strachu, bardziej ze wstydu. Myślałam: wszyscy powiedzą, że Weronice znów się nie udało, kolejny facet, kolejna porażka! Nie chciałam porażek – mówiła Weronika Rosati w rozmowie z Magdaleną Środą, opublikowanej na łamach "Wysokich Obcasów".

W najnowszym wywiadzie dla magazynu "Party" aktorka opowiedziała, jak zmieniło się jej życie po rozmowie ze Środą. Przyznała, że do rozmowy przygotowywała się pół roku.

– Można powiedzieć, że wywołałam pewnego rodzaju rewolucję. Ale zrobiłam to zupełnie świadomie. Wiedziałam bowiem, że kiedy głośno powiem o przemocy, to spowoduje to wielkie poruszenie – opowiada aktorka.

Dodaje, że jest "głosem nowej generacji", bo przyjęło się, że "brudy pierze się we własnym domu". Mało kto ma odwagę publicznie opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Ona postanowiła odrzucić to myślenie i poprzez własną historię zwrócić uwagę na problem przemocy – fizycznej, ekonomicznej i psychicznej – która jest przestępstwem, której doświadczają tysiące osób, ale nie mają odwagi, żeby o tym mówić.

Dzięki swojemu wyznaniu dostaje setki wiadomości i listów od kobiet i mężczyzn, którzy sami doświadczyli przemocy.

– 99 proc. tych osób pisze, że zrobiłam najlepszą rzecz w życiu. Gratulują mi, że podjęłam taką decyzję dla mojej córki. Część z nich ma złamaną psychikę, inni piszą, że decyzja ich matek o odejściu od przemocowca uratowała im życie – zdradza aktorka.

Rosati zaprzeczyła plotkom, że wyjazd do Los Angeles nie jest ucieczką przed życiem w Polsce i konsekwencjami wywiadu. Cieszy się jednak, że dzięki pracy w USA może cały swój czas poświęcić córce. Przyznaje, że jest dumna z udzielonego wywiadu i nie miałaby oporów przed zmierzeniem się z reakcjami w kraju.

Potwierdziła również, że wiele firm zerwało z nią kontrakty, bo przestała być gwiazdą, która ma życie jak w bajce. Została również skrytykowana przez przyjaciółki swojego byłego partnera. Jej zdaniem ich reakcja tylko pokazuje, jak w Polsce traktuje się kobiety, które mają odwagę mówić o tym, co je spotkało.

– Atakują mnie konkretnie trzy przyjaciółki i jednocześnie pacjentki mojego byłego partnera. Widziałam je zaledwie parę razy w życiu i nigdy nie były w moim domu – tłumaczy Rosati. – One występują przeciwko tym setkom tysięcy ofiar, które właśnie tego się boją. Zanim powiedzą komukolwiek o swojej tragedii, boją się, że zostaną wyśmiane, wyszydzone, posądzone o kłamstwo i usłyszą, że są niezrównoważone psychicznie – dodaje.

Nie ukrywa, że długo walczyła o to, by jej córka miała pełną rodzinę, bo jest tradycjonalistką. Musiała jednak powiedzieć "dość" – w trosce nie tylko o siebie, ale o własną córkę.

Źródło: "Party"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (76)