Wieniawa: Na młodą dziewczynę patrzy się tak, jakby sukces osiągnęła przez łóżko
Szybko podbiła serca twórców i widzów serialu "Rodzinka.pl", niebawem wyjdzie jej płyta, a dopiero zdała maturę. 19-letnia Julia Wieniawa ma ręce pełne pracy. W sieci wrze od spekulacji na temat tego, jak udało jej się osiągnąć sukces w takim młodym wieku. Nam opowiada, dlaczego nie idzie w tym roku na studia, o swoim związku i nowych projektach.
Paulina Żaglewska, Wirtualna Polska: Nosisz kurtki swojego przyjaciela. Masz inne ulubione polskie marki?
Julia Wieniawa: Bardzo lubię JustPaul, SI-MI. Często noszę naszyjniki ZoZo Design. Co ja mam na sobie dzisiaj? A! Lubię Alkopoligamię jeszcze. Bardzo lubię rodzime marki – zarówno streetwear, jak i rzeczy naszych projektantów. Nasza moda jest na coraz wyższym poziomie i niczym nie odstaje od zagranicznych propozycji. Czasem nawet mam wrażenie, że jest ciekawsza.
Nazywana jesteś ikoną stylu. A jesteś przecież bardzo młoda. To wielki sukces.
Kiedyś coś takiego przeczytałam i nie dowierzałam. W końcu zawodowo nie mam nic wspólnego z modą, ale rzeczywiście interesuję się nią. Jak każda dziewczyna śledzę trendy. Czasami korzystam z pomocy młodych stylistów – lubię mieć przy sobie młodą ekipę – ale często też na wielkie wyjścia ubieram się sama. To bardzo miłe, że mnie tak nazwano. Mam dopiero 18 lat, ale widocznie ludzie doceniają mój styl i w jakiś sposób chcą go naśladować.
Pamiętasz pierwszy casting?
Pierwszy casting to był nabór do "Rodzinki.pl". Reżyser od razu powiedział, że chce ze mną współpracować. Wydawało mi się, że to będzie krótki epizod, a okazało się, że to cały sezon. Teraz mamy 11 sezon, a ja gram od 5. To była moja pierwsza produkcja filmowa, ale tak naprawdę od 5. klasy podstawówki chodziłam do szkoły musicalowej. Tu był i taniec, i aktorstwo, i wokal. Moje pierwsze występy w Teatrze Roma były właśnie z tą grupą.
Plany na duży ekran? Pojawiają się duże propozycje?
Bardzo bym chciała, ale z filmem jest tak, że albo trzeba być już po szkole teatralnej, albo mieć niesamowitego farta. Jeżeli ludzie szukają młodej osoby do filmu, wolą wziąć młodo wyglądającego aktora już po szkole filmowej, niż takiego świeżaka jak ja. Bardziej ufa się osobom, które mają już jakiś warsztat.
Dostałam propozycję zagrania w filmie, który aktualnie czeka na budżet. Miałabym wystąpić u boku kilku popularnych aktorów. Sama grałabym postać drugoplanową. Na razie czekamy – chodzę na castingi, choć jest ich bardzo mało. Chyba nawet łatwiej jest chłopakom – dobrych młodych aktorów jest mniej niż dziewczyn, a i castingów dla nich jest więcej.
Wiem, że na wszystko przyjdzie czas – kiedyś byłam w gorącej wodzie kąpana, teraz jestem bardziej cierpliwa. Moje marzenia powoli się spełniają. Jak byłam mała zawsze chciałam wystąpić w telewizji. Pojawiła się "Rodzinka.pl". To mój wielki sukces – tym bardziej, że zawsze lubiłam tę produkcję.
Zawsze marzyłam też, aby wystąpić na kanale Disney Channel. I zrobiłam to – dwa lata temu nakręciłam produkcję dla Disney Channel Polska pt. "I love Violetta". Powoli moje marzenia się spełniają, zazwyczaj niespodziewanie. Dopiero ostatnio doszłam do tego, że nie powinno się utożsamiać marzeń z celami. Jeżeli obiorę sobie jakiś cel, jest go o wiele łatwiej osiągnąć niż spełnić marzenie. Marzenia kojarzą nam się z czymś nieosiągalnym, a cele to rzeczy, do których się dociera za pomocą ciężkiej pracy. Takie mam ostatnio motto, aby marzeń nie utożsamiać z celami.
A szkoła teatralna - marzenie czy cel?
Od zawsze była moim marzeniem, ale teraz powoli staje się celem. Moje plany ciągle się zmieniają. Jestem w trakcie negocjowania kontraktu z wytwórnią muzyczną, chcę wydać płytę, przede mną koncert na festiwalu H&M Dworzec. Mam mnóstwo planów na ten rok – dużo intrygujących projektów. Boję się, że dodatkowy obowiązek w postaci szkoły teatralnej przerósłby moje możliwości czasowe. Dlatego z bólem serca nie będę startowała w tym roku w rekrutacji.
Dajesz sobie rok i wracasz.
Na pewno będę zdawać w przyszłym roku. Miałam próbować już teraz, ale przyznam szczerze, że miałam problemy z obecnością w liceum. Nauczyciele źle patrzyli na moją niską frekwencję.
Nie podobało im się to, że grasz?
Mniej przykrych komentarzy słyszałam od uczniów – moich znajomych – niż od nauczycieli. Niektórzy traktowali tę frekwencję z przymrużeniem oka, inni byli uszczypliwi. Przez to musiałam zrezygnować z zajęć przygotowujących do szkoły teatralnej. Żeby chodzić do szkoły, wszelkie nagrania i inne projekty przesuwałam na weekendy, które z kolei kolidowały z niedzielnymi zajęciami przygotowującymi do szkoły teatralnej.
Etap liceum i matura już za tobą. Na razie nie wybierasz się na studia. Nie boisz się, że ludzie będą odbierać cię jako młodą dziewczynę, której woda sodowa uderzyła do głowy?
Teraz jest taka presja społeczna, że wszyscy muszą iść na studia. Nawet, jak nie wiedzą, co chcą robić w życiu. Nie lubię tego – uważam, że bardziej liczy się doświadczenie. Aktor bez szkoły? Patrzy się na niego, jak na celebrytę. Spotykam się z tym. Może i moje doświadczenie jest jeszcze niewielkie, ale jestem bardzo młoda i wszystko przede mną. Jeżeli czuję, że nie powinnam w tym roku pójść na studia, bo nie będę wystarczająco skrupulatna, nie będę mogła skupić się na zajęciach, to bez sensu. Teraz skupiam się na projektach muzycznych, towarzyszą mi wspaniali ludzie, którzy także chcą, aby ten projekt "wypalił".
Chcę się rozwijać na razie w tym kierunku, który obecnie czuję najbardziej – granie, śpiewanie, powrót do jazdy konnej. A przy okazji przygotowywać się do egzaminów do docelowej szkoły, którą już dawno sobie wymarzyłam. I do której pójdę za rok.
Muzyka to też była spontaniczna akcja?
Uczyłam się śpiewać, ale tak, to była spontaniczna akcja. Producent muzyczny napisał do mnie kiedyś przez social media z pytaniem, czy nie chciałabym nagrać płyty. Po wielu rozmowach okazało się, że to nie jest żart. Usłyszał gdzieś mój głos, stwierdził, że mam ładną barwę i że chciałby ze mną współpracować. Jednej nocy napisałam tekst, on napisał muzykę. Tej samej nocy zaśpiewałam. Wypuściliśmy piosenkę, która znalazła się na Youtube – po jednym dniu miała bardzo dużo wyświetleń mimo tego, że wcześniej moje nazwisko nie było kojarzone z muzyką. Pojawiło się mnóstwo pozytywnych komentarzy, więc stwierdziłam "A co mi tam. Czemu tego nie robić dalej?".
Czyli będzie płyta. Wolisz aktorstwo czy muzykę?
Nie jestem w stanie wybrać. Jedno i drugie sprawia mi ogromną frajdę, jedno i drugie było moim ogromnym marzeniem.
Zdjęcia z przygotowań do jednego z twoich klipów narobiły szumu. Młoda dziewczyna, basen, cieliste kostiumy. Odbiorcy zaczęli się zastanawiać, czy takiej młodej dziewczynie tak wypada. Na Instagrama też wrzucasz seksowne zdjęcia i wszyscy zachodzą w głowę, czy starasz się zerwać z wizerunkiem grzecznej dziewczynki.
Na żadnym zdjęciu nie pokazałam tyłka. To nie są wulgarne rzeczy.
Ale są odważne.
Pewnie poniekąd są, ale nadal są subtelne. Nie propaguję kobiecości wulgarnej. Zależy mi na tym, aby moim odbiorcom pokazywać naturalność. Nie chcę, żeby moje obserwatorki szły za modą a’la Kylie Jenner – powiększone usta, wielkie pupy. Chcę, żeby każda dziewczyna czuła się piękna. W moim klipie występują różne dziewczyny – i te klasycznie piękne, i te o oryginalnej, hipnotyzującej urodzie. Niektóre są bardzo szczupłe, inne przy kości. Każda z nich jest na swój sposób piękna. W teledysku nie spodziewajcie się nagości i wulgarnych zachowań. Będzie to bardzo subtelny, dyskretny klip.
Masz świadomość tego, że odbiorcy są różni. Spotykasz się z hejtem?
Ludzie lubią mnie hejtować, bo osiągnęłam sukces w bardzo młodym wieku. Mówię o tym, jak postrzegają mnie inni, bo sama postawiłam sobie poprzeczkę bardzo wysoko i wciąż daleko mi do niej. Niestety w Polsce na młodą dziewczynę, która osiągnęła sukces, często patrzy się tak, jakby wypracowała go przez łóżko, pomogły jej koneksje rodzinne albo zapewnił go jej wpływowy chłopak.
Pojawiały się takie komentarze?
Pojawiają się anonimowe hejty pt. "jesteś gruba i brzydka", ale trudno, żebym się tym przejmowała. Te anonimowe, negatywne komentarze często umilają mi dzień – myślę sobie, że ludzie robią to, bo nie mają własnego życia. Muszą się skupić na czyimś. Zamiast wspierać dziewczynę, która dopiero zaczyna, oni wolą ją stłamsić.
To takie polskie?
My lubimy zazdrościć komuś sukcesu i umniejszamy go. Nie mówię tylko o aktorach i show-biznesie. Tak samo dzieje się w innych zawodach.
Ulubione triki urodowe. Jak się przygotowywałaś do rozmowy ze mną?
Najważniejsze są dla mnie bronzer i rozświetlacz. Lubię też dobrze zrobiony kontur twarzy. Nie za mocny, ale dokładny. Lubię efekt mokrej skóry, który uzyskuję właśnie za pomocą rozświetlacza. Kiedyś byłam fanką matowych ust – teraz znudził mi się mat i bardzo lubię malować się naturalnym błyszczykiem. Efekt mokrych ust: to jest to.
Kiedy wychodzę wieczorem, lubię pokazać się z zupełnie innej strony. Aby osiągnąć ten efekt, decyduję się na jeden wyrazisty akcent – na przykład duża czarna kreska na oku.
A z kim ci się najlepiej pracuje na planie Rodzinka.pl?
Oczywiście z Adamem Zdrójkowskim!
Czyli serialowym Kubą.
To mój przyjaciel, bardzo dobrze mu życzę, kibicuję, wspieramy się. No i na planie dobrze nam się współpracuje. Zawsze mamy dużo śmiechu.
Ty i serialowa Agata jesteście rywalkami.
Agata próbuje mi odbić Kubę, ale z drugiej strony, kiedy Kuba nas wkurzy, mamy wspólnego wroga i tym samym trzymamy sztamę. Taka jest między nami relacja w serialu. Na żywo bardzo lubię Wiktorię.
W serialu jesteś zazdrosna – o to, że Agata kokietuje i próbuje flirtować z Kubą. A w życiu? Jesteś zazdrosna o przyjaciół, faceta? Zaborcza?
To w końcu kobieca cecha – zazdrość. Kiedyś byłam bardziej zazdrosna, teraz trochę mniej. Na więcej rzeczy patrzę z przymrużeniem oka. Nie lubię wchodzić w kobiece gierki, ploteczki i podchody. Zawsze byłam chłopczycą – liczył się konkret.
Czasami się zdarzy, że jestem zazdrosna. Lubię, kiedy mój facet stawia mnie w centrum uwagi. Jeśli chodzi o przyjaciół? Nie. Mam wielu przyjaciół i na szczęście brakuje u nas takich emocji.
Jak przyjaciele odbierają twój sukces?
Głównie przyjaźnię się z ludźmi spoza show-biznesu. Trzymam się z osobami z gimnazjum. Nie nawiązuję płytkich relacji "od imprezy do imprezy". Mam trzy dobre przyjaciółki, które bardzo mi kibicują. Siedzimy sobie z Antkiem w naszym stałym gronie. I to nam odpowiada.
Kiedy dostałam rolę w serialu, bywało różnie. Jedni ludzie byli dla mnie bardzo życzliwi, inni sztucznie się przymilali. Było parę osób, które mnie krytykowały. Czasem nawet anonimowo rzucały przykre komentarze.
Wspomniałaś o Antku. Jak to jest być ze starszym facetem?
Od zawsze kumplowałam się ze starszymi od siebie ludźmi. Wydaje mi się, że jestem trochę bardziej dojrzała niż moi rówieśnicy. Szybko zaczęłam pracować – chociażby sama praca na planie wymaga dyscypliny, odpowiedzialności. Miałam trochę inne myślenie niż moi rówieśnicy. Średnio dogaduję się z chłopakami w moim wieku. To są całkiem inne rozmowy niż z dojrzałym facetem, który ma zupełnie inne doświadczenia. Lubię się dowiadywać nowych rzeczy, uczyć się od drugiej osoby.
To wyciągasz z tego związku.
Tak. Antek też bardzo mnie wspiera. Mówi mi co jest dobrze, a co źle.
Krytykuje?
Oczywiście! Czasem nawet jest mi przykro, ale dobrze, że jest szczery. W każdym razie kompletnie nie czuję różnicy wieku w rozmowach, myśleniu. Jesteśmy dobrymi partnerami. Wydaje mi się, że łączy nas poważna relacja.
Plany wakacyjne?
Nawet ostatnio rozmawiałam o tym z mamą! Bardzo chcę gdzieś pojechać z rodzicami. Chcę spędzić z nimi trochę czasu – może w Grecji albo Hiszpanii. Jeśli chodzi o wyjazd ze znajomymi – będzie to raczej spontaniczna rzecz. Marzy mi się Azja. Chcę też odwiedzić babcię w Nowym Jorku. Wyciągałam Antka, ale on teraz bardzo dużo pracuje.
Jesteście parą artystów. Jak godzicie pracę z życiem prywatnym?
Antek miał teraz szybkie projekty, miał większy luz. Ja z kolei w ciągu roku miałam dużo roboty, ale w wakacje trochę zwolnię. Pod tym względem może być nam ciężko się zsynchronizować.