Właśnie szuka pracy na Facebooku. Kasia niedowidzi i działa na rzecz kobiet niepełnosprawnych
Nie wiemy, jak traktować osoby z niepełnosprawnościami, a już zwłaszcza na rynku pracy. I nie o brak wrażliwości tu chodzi. Rozmawiamy z Katarzyną Żeglicką, aktywistką na rzecz praw kobiet z niepełnosprawnością, która o pracę walczy poprzez Facebooka.
05.04.2018 | aktual.: 06.04.2018 10:14
Katarzyna ma 43 lata i umiarkowany stopień niepełnosprawności – widzi tylko na jedno oko, a i to bardzo słabo. Na wszelki wypadek zawsze w kieszeni płaszcza nosi szkło powiększające. W okularach widzi na tyle, żeby poruszać się po mieście, ale nie na tyle, żeby przeczytać rozkład autobusu czy formularz w urzędzie. Nie zna angielskiego. Pracy postanowiła szukać za pośrednictwem swojego prywatnego konta na Facebooku. Myli się jednak ten, kto po tych kilku zdaniach założy, że to kolejna smutna historia.
Żeglicka z wykształcenia jest animatorką kultury. Od 15 lat zajmuje się profesjonalnie doradztwem zawodowym, dziennie przegląda dziesiątki CV, przygotowuje zgłaszające się do niej osoby do rozmów kwalifikacyjnych. Doświadczenie zdobywała we Włoszech i w Niemczech. Kilka lat temu założyła z koleżankami stowarzyszenie Strefa Wenus z Milo, którego jest prezeską. Organizacja zajmuje się aktywizacją zawodową kobiet niepełnosprawnych. Działa też w Fundacji Autonomia, walczącej z dyskryminacją. 43-latka jest też trenerką samoobrony, prowadzi kursy asertywności. Jest typem społeczniczki-pasjonatki, pracowała w domu dziecka, w pomocy społecznej, urzędzie pracy, kilku organizacjach pozarządowych.
W poście opublikowanym na Facebooku napisała, że czuje, że musi coś zmienić w swoim życiu, żeby nie zatonąć w marazmie i nie zabić do reszty swojego potencjału. Ciekawe, że przy całym swoim doświadczeniu jako doradczyni zawodowa, zdecydowała się właśnie na taką formę poszukiwania nowej pracy.
- Rynek pracy rządzi się wieloma skomplikowanym prawami, ale tzw. inicjatywa własna zawsze procentuje. Można być najbardziej energiczną i kreatywną osobą na świecie, ale z perspektywy CV często tego nie widać. Tym bardziej, jeśli przyszły pracodawca dostaje tych plików kilkaset. Facebook zastępuje w coraz większym stopniu kontakty międzyludzkie, a często i wizyty na innych portalach, ma ogromne zasięgi. Do tego wiem z doświadczenia, że innym okiem patrzy się na osoby z polecenia – komentuje.
Katarzyna uważa, że szukanie pracy w ten sposób, będzie za kilka lat na porządku dziennymi. Jej zdaniem wiele osób ma problem ze zwróceniem się do dalszych znajomych z prośbą o pomoc. Post na Facebooku eliminuje ten problem. Do tego ludzie wbrew pozorom naprawdę chętnie pomagają znajomym, nawet tym dalszym. Skoro już siedzimy z nosami w komórkach, mamy potrzebę lepszych i bliższych kontaktów chociaż online. W niespełna godzinę Żeglickiej złożono 6 ofert pracy, jej post został "podany dalej" przez 50 osób.
Pytam jak wygląda sytuacja kobiet z orzeczonymi niepełnosprawnościami na rynku pracy.
- O wiele gorzej niż sytuacja mężczyzn z niepełnosprawnościami i to mimo że przeważnie są znacznie gorzej wykształceni niż dziewczyny. Niestety kobiety z niepełnosprawnościami są jedną z najuboższych grup społecznych – opowiada mi Kasia.
Sama ze znalezieniem pracy nigdy nie miała problemu, ale przypisuje to właśnie swojej aktywnej postawie. Kobiety niepełnosprawne są najczęściej zsocjalizowane do bierności, są bardzo mało asertywne, rzadko kiedy mają odwagę, żeby walczyć o siebie.
- Najgorsze jest to, że pracodawcy, nawet jeśli mają dobre intencje, nieświadomie dyskryminują osoby z niepełnosprawnościami, które zatrudniają. Przeważają dwa modele zachowań. Okazywanie na każdym kroku współczucia, stawia niepełnosprawnego pracownika w pozycji "tego biednego". Kogoś, komu nieustannie trzeba pomagać, mimo że tej pomocy wcale nie potrzebuje. Drugim modelem traktowania jest robienie z takiej osoby bohatera, stawianie jej na wzór na zasadzie "taki chory, a pracuje, zobaczcie tylko". Oba te zachowania to tzw. pozytywna dyskryminacja. Gombrowicz nazwałby ją "upupianiem" – tłumaczy Kasia.
Takie traktowanie infantylizuje osoby niepełnosprawne, stawia je w pozycji dziecka, które jak w szkolnej hierarchii jest "biedne" lub "wspaniałe", za to całkowicie wyzute z cech osobniczych. Bycie godnym współczucia czy podziwu wypływa od obserwatora, nie jest cechą obserwowanego. Innym problemem jest przeświadczenie, że osoba niepełnosprawna jest przewlekle chora, że będzie korzystała ze zwolnień lekarskich, będzie często nieobecna. To stereotyp funkcjonujący na zasadzie tyle luźnego, co bezmyślnego skojarzenia.
- Rynek pracy nie będzie przyjaznym środowiskiem dla osób z niepełnosprawnościami, i to mimo najszczerszych chęci, jeśli nie nauczymy się postrzegać niepełnosprawności po prostu jako formy różnorodności. Ktoś jest rudy, a ktoś ma problemy z poruszaniem się. Przykro mi kiedy widzę, że nawet inni doradcy zawodowi pracujący z osobami niepełnosprawnymi nie traktują ich jak swoich klientów, ale podopiecznych, mimo że to dorośli ludzie - opowiada.
"Marzę o wypłynięciu na szerokie wody i zawinięciu do nowego portu. Najbardziej cieszy mnie praca koncepcyjna i kontakt z ludźmi, bez względu na wiek i stopień sprawności. Z marzeń nierealnych: CHCĘ TWORZYĆ, TAŃCZYĆ I ZARABIAĆ" – napisała Żeglicka w swoim ogłoszeniu. Jeśli słyszeliście o pracy dla Katarzyny, możecie po prostu do niej napisać.