Wołowina wagyu podbija Polskę. Mięsny przysmak z "MasterChefa"
Australia, piątka finalistów i najlepsze produkty z drugiego końca świata - taki był 12. odcinek szóstej edycji "MasterChef Polska". Uczestnicy wraz z jurorami z Magdą Gessler na czele mieli okazję poznać lokalną kuchnię, w tym mięso kangura i ultra drogą wołowinę wagyu. Ten drugi rodzaj mięsa nieśmiało podbija też polskie stoły. Zdradzamy, czy warto zainwestować w ten produkt.
Natalia Gmyrek, Mateusz Guncel, Matteo Brunetti, Damian Sobek i Mateusz Ziółko to finałowa piątka, która z kuchni "MasterChefa" przeszła konkurencje na australijskiej ziemi. Kraj przywitał ich nie tylko doskonałą pogodą, ale przede wszystkim skarbami z morza, najlepszymi gatunkami mięs i tropikalnymi owocami. Po wspólnym obiedzie z widokiem na ocean wyruszyli w miasto w poszukiwaniu inspiracji i nauki o kuchni australijskiej. Panowie mieli do przygotowania przystawki i danie główne, a 22-letnia Wrocławianka przystawkę i deser. Co ciekawe, uczestnicy w trakcie odkrywania Sydney trafili też do lokali prowadzonych przez Polaków. Najbardziej zachwycony był Damian Sobek, że spotkał rodaka tyle kilometrów od kraju.
I to właśnie 29-latek wysunął się na prowadzenie po całym odcinku. Operator linii produkcyjnej miał za zadanie zająć się kawałkami wołowiny wagyu. Eksperci i jurorzy z show podkreślili, że to wyjątkowe mięso - kilogram może kosztować nawet 500 dolarów amerykańskich. W trakcie smażenia Magda Gessler ostrzegała: "tylko jej nie przeciągnij!", ale ostateczny efekt zdobył jej kubki smakowe. Produkt ma charakterystyczne niteczki tłuszczu, które tworzą marmurkową strukturę. Ale czy wart jest swojej ceny?
Co wyróżnia wołowinę wagyu?
Mało który produkt owiany jest taką tajemnicą i troską. Za smak mięsa odpowiada głównie specjalna mieszanka, którą karmione są krowy. Niektóre głosy mówią też o pojeniu zwierząt japońskim piwem, które stymuluje ich przemianę materii, puszczaniu w oborze muzyki klasycznej czy nacieraniu skóry sake, aby uniknąć zakażenia pasożytami. Te sekretne zabiegi lub chwyt marketingowy sprawiają, że najwięksi koneserzy wagyu gotowi są zapłacić za nie naprawdę wysoką cenę.
Przysmak wart fortunę
Wołowinę wagyu wyróżnia idealna marmurkowa struktura. Tłuszcz międzymięśniowy gwarantuje, że w czasie obróbki termicznej mięso pozostanie soczyste, a jednocześnie zachowa konsystencję i wyjątkowy smak. Do jego smażenia nie należy używać oleju czy masła, ponieważ wołowinie wagyu w zupełności wystarcza własny tłuszcz.Ze względu na ograniczoną hodowlę krów tej rasy, a także bardzo wysoką cenę mięsa (nawet 500 dolarów za kilogram), wołowina wagyu prawdopodobnie nigdy nie stanie się w Polsce produktem bardzo popularnym. Jednak w ostatnich latach coraz więcej sklepów, zwłaszcza delikatesów, oferuje ten przysmak. Możemy go także kupić za pośrednictwem internetu.
Zdrowe i smaczne mięso
Za kupnem wagyu przemawiają też jego wartości odżywcze. Oczywiście tak jak w przypadku innych odmian czerwonego mięsa, w kwestii konsumpcji warto zachować umiar, to decydują się na ten rodzaj, dostarczamy organizmowi pokaźnej dawki cennych nienasyconych kwasów tłuszczowych z grupy omega-3 i omega-6. To substancje, które zapobiegają miażdżycy, udarom mózgu, zawałom, są potrzebne do prawidłowego wzrostu dzieci i młodzieży oraz zachowania zdrowia w wieku dojrzałym. Kwasy omega-3 obniżają stężenie triglicerydów i ciśnienie krwi, zapobiegają arytmii serca, natomiast kwasy omega-6 zmniejszają stężenie "złego" cholesterolu LDL. Co ważne, wagyu nie zawiera nasyconych kwasów tłuszczowych - jednego z głównych punktów na "czarnej liście" dietetyków. Ponadto to smaczne źródło żelaza, cynku oraz wartościowego białka i witamin z grupy B.