"Wszedł mi pod koła, nie byłam w stanie zareagować”. Po takim wypadku ofiary są dwie

- To co zrobił było samolubne. On stracił życie na miejscu, ale ja muszę żyć obarczona nieszczęściem – twierdzi Danuta, która śmiertelnie potrąciła 56-letniego mężczyznę. Kobieta do dzisiaj nie potrafi pogodzić się z tym, że akurat na nią trafiło.

Niewinni sprawcy wypadków zostają z traumą na całe życie
Źródło zdjęć: © East News | Łukasz Solski
Klaudia Stabach

To był niedzielny, zimowy wieczór. Danuta wracała do domu ze szkolenia służbowego w Szklarskiej Porębie. Kobieta dobrze znała trasę, dlatego nawet jadąc przez teren niezabudowany, nie rozpędzała się przesadnie. Wiedziała, w którym miejscu jest zakręt czy rondo. – Jechałam 70-75 km/h – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

Niecały kilometr przed wjazdem do swojej rodzinnej miejscowości kobieta przeżyła coś, co do dzisiaj jest dla niej traumą. – Nagle zobaczyłam postać człowieka tuż przed moim samochodem. Wszedł mi pod koła, nie byłam w stanie zareagować. To działo się tak szybko – wspomina. Danuta przyznaje, że w momencie zderzenia z nim nawet nie hamowała. – Nie było nawet czasu na reakcję, to wydarzyło się w ułamku sekundy – wyjaśnia.

Mężczyzna odbił się od maski samochodu i przeleciał nad nim na odległość około 10 metrów. – Wyhamowałam, ale nie mogłam wyjść z auta. Zablokowała mnie poduszka powietrzna, byłam cała w szkle – opowiada. Na miejscu szybko pojawiły się karetki i policja. – Inni kierowcy wezwali pomoc. Ja też zdawałam sobie sprawę z tego, co się stało, wiedziałam, że potrąciłam człowieka, ale jednocześnie sparaliżował mnie szok – tłumaczy.

Policjant podszedł do auta kobiety, potwierdził, że była trzeźwa i powiedział, że zostanie zabrana do szpitala. – Trzęsłam się, nie byłam w stanie słowa wypowiedzieć, ktoś pomógł mi wejść do karetki. Wtedy też usłyszałam, że on nie żyje – dopowiada Danuta.

Na pogotowiu lekarze wykonali kobiecie podstawowe badania i wypuścili ją do domu. Następnego dnia dostała wezwanie na komisariat. – Musiałam bardzo dokładnie opowiedzieć, jak wyglądała tamta podróż. Ile trwała, jak często robiłam przerwy, w których miejscach – relacjonuje 47-latka.

Pozostawiona sama sobie

47-latka mieszka w małej miejscowości, gdzie ludzie kojarzą się nawzajem. Do wypadku doszło w sąsiedniej wiosce, więc dzięki znajomym dowiedziała się, kim był człowiek, który zginął pod kołami jej samochodu. – Miał 56 lat i tamtego wieczoru wracał pijany z knajpy. Może nie targnął się celowo na swoje życie, ale ludzie mówili, że był zrezygnowany i mogło być mu obojętne, czy przeżyje czy zginie – opowiada Danuta. Mężczyzna od dawna zmagał się bowiem z załamaniem nerwowym, a w jego telefonie znaleziono dramatyczne smsy, które wysyłał do rodziny. – Pisał, że ma już dosyć, że się zabije – dopowiada.

Mężczyzna, który wszedł pod koła Danuty miał na sobie ciemną, szarą kurtkę, ciemne spodnie i żadnego elementu odblaskowego. Jest to, jak podaje wielu kierowców, jedno z największych "przewinień" pieszych. Nadal pomimo wielu głośnych akcji policji i organizacji społecznych, zapominają, że brak odblasku może kosztować ich życie.

Kobieta udowodniła swoją niewinność, ale dramat trwał nadal. - Nie mogłam spać, jeść, spokojnie siedzieć. Poszłam do lekarza rodzinnego po pomoc, bo czułam, że sama nie dam sobie rady – przyznaje. Doktor przepisał Danucie leki uspokajające i tygodniowe zwolnienie z pracy. – Nie zaproponował mi wsparcia psychologa. W szpitalu też nikt nie powiedział mi, gdzie mogłabym się zgłosić, kto mógłby ze mną porozmawiać i ukoić moje nerwy – twierdzi.

Chociaż od wypadku minęły już prawie trzy lata, Danuta wciąż nie może poradzić sobie z tym, co się stało. – Jest mi szkoda tego mężczyzny, ale jednocześnie mam głęboki żal i pretensje do niego. To co zrobił było samolubne. On stracił życie na miejscu, a ja muszę żyć obarczona tym nieszczęściem – przyznaje.

47-latka do dzisiaj czuje strach przed prowadzeniem samochodu. – Zawsze jeździłam ostrożnie, ale teraz robię to jeszcze bardziej. Po zmroku staram się nie jeździć, jeśli nie jest to konieczne – dodaje.

Zobacz także: Niekompetentny fryzjer spowodował katastrofę. Oglądaj "Pod włos"

Kto jest większą ofiarą?

Sytuację Danuty doskonale rozumie Tomek, ratownik medyczny, który za każdym razem, gdy przyjeżdża do wypadku, w którym niewinny kierowca potrącił pieszego, zastanawia się, kto jest większą ofiarą. – Kierowcy są przerażeni. Nagle, zupełnie nie z ich winy, spada na nich coś, co ciężko wymazać z pamięci – mówi ratownik medyczny w rozmowie z WP Kobieta.

Mężczyzna wspomina niedawne zdarzenie. - Otrzymaliśmy informację, że był wypadek, że młoda kobieta została potrącona przez samochód. Wyjazd w kodzie 1 (najwyższy priorytet pod względem czasu dotarcia) – wspomina Tomek. - Kiedy dostaję wezwanie do osoby potrąconej, to z doświadczenia już wiem, że będzie to poważna sytuacja. Człowiek w starciu z autem nie ma szans, dlatego spodziewamy się poważnych obrażeń u takiej osoby – twierdzi.

Wypadek był na obwodnicy miasta pod Grudziądzem. Po dotarciu na miejsce ratownik zobaczył nieprzytomną kobietę leżącą na ulicy, tłum gapiów dookoła i dwóch kierowców, którzy z przerażeniem w oczach stali obok swoich samochodów. – Natychmiast przystąpiliśmy do działania, dziewczyna była w stanie krytycznym, liczyła się każda sekunda – opowiada Tomek. – Wzięliśmy ją do karetki i popędziliśmy do szpitala – dopowiada.

Świadkowie wypadku opowiedzieli ratownikom, jak do niego doszło. Kobieta wbiegła pod koła rozpędzonego samochodu, odbiła się, przeleciała nad autem i spadła na maskę następnego auta. Tomek jedynie kątem oka wyłapał w tłumie tamtych kierowców. – Byli roztrzęsieni, zapłakani, przerażeni – mówi.

"To nie jest tragedia tylko potrąconej osoby"

Ratownik nie miał czasu, aby się nimi zająć. – W zespole ratunkowym jest podział zadań – jedna osoba robi wywiad, jedna podejmuje decyzje, jedna sprawdza obrażenia ofiary – wyjaśnia. – Nie ma nikogo, kto mógłby wesprzeć kierowców. Prawda jest taka, że dla nas priorytetem jest osoba, która została potrącona. Musimy skupiać się na ratowaniu życia, a jeśli świadkowie wypadku lub sprawcy nie mają objawów somatycznych, to ich kondycja psychiczna nie może być dla nas ważna w tamtej chwili – przyznaje ratownik.

Ratownik zwraca uwagę na olbrzymią rolę policjantów i strażaków, którzy zostają na miejscu zdarzenia. – Oni powinni wesprzeć psychicznie te osoby i podpowiedzieć im, gdzie mogą szukać pomocy – opowiada.

Pomimo stanu krytycznego niedoszłej samobójczyni, lekarzom udało się ją uratować. – W tamtej chwili nie przypuszczałbym, że ona przeżyje. Patrząc na mechanikę urazu spodziewałem się najgorszego – twierdzi ratownik medyczny. – Cieszę się, że przeżyła, bo pewnie i lżej będzie tamtym kierowcom. Takie wypadki to nie jest wyłącznie tragedia tylko potrąconej osoby. Cierpią też kierowcy, pasażerowie i ich rodziny – dopowiada.

Pamiętaj, że nie jesteś zostawiony sam sobie. Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.

Znasz podobne historie? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

To była ich ostatnia rozmowa. Ona doskonale wiedziała
To była ich ostatnia rozmowa. Ona doskonale wiedziała
Wspierał ją w walce z rakiem. Jego śmierć była dla niej szokiem
Wspierał ją w walce z rakiem. Jego śmierć była dla niej szokiem
Wyglądała obłędnie. Ten jesienny zestaw to strzał w dziesiątkę
Wyglądała obłędnie. Ten jesienny zestaw to strzał w dziesiątkę
Czy można stawiać ławkę przy grobie? Przepisy mówią jasno
Czy można stawiać ławkę przy grobie? Przepisy mówią jasno
Pojechała do sanatorium. Mówi, co uniemożliwiło jej wypoczynek
Pojechała do sanatorium. Mówi, co uniemożliwiło jej wypoczynek
Miał zaledwie 48 lat. Ciało znaleziono w pokoju hotelowym
Miał zaledwie 48 lat. Ciało znaleziono w pokoju hotelowym
Nowe wieści ws. rodziny pięcioraczków. "Musimy opuścić Tajlandię"
Nowe wieści ws. rodziny pięcioraczków. "Musimy opuścić Tajlandię"
Jej piosenki znali wszyscy. Dziś pisze teksty dla Sanah
Jej piosenki znali wszyscy. Dziś pisze teksty dla Sanah
Kończy 62 lata. Tak wygląda dziś gwiazda "Adama i Ewy"
Kończy 62 lata. Tak wygląda dziś gwiazda "Adama i Ewy"
"Nie mogliśmy spać". Tak wspomina pierwsze chwile małżeństwa
"Nie mogliśmy spać". Tak wspomina pierwsze chwile małżeństwa
Ma znaną córkę. Nie każdy wie, że są ze sobą spokrewnione
Ma znaną córkę. Nie każdy wie, że są ze sobą spokrewnione
Jest jego żoną od 37 lat. Oto kim jest mąż Stenki
Jest jego żoną od 37 lat. Oto kim jest mąż Stenki