Wybory prezydenckie 2020: Dlaczego Polki zagłosowały na Andrzeja Dudę?
– Mam 70 lat, więc już kilku tych prezydentów przeżyłam. Andrzej Duda jest pierwszym, który apeluje o szacunek, chce, abyśmy żyli w zgodzie i pokoju, szanowali się wzajemnie. Wystarczy posłuchać, jak pięknie mówi – wyjaśnia pani Maria, emerytka z Pułtuska. Jest jedną z 50,3 proc. Polek, które oddały swój głos na obecnego prezydenta.
Według sondaży do urn w drugiej turze poszło więcej kobiet niż mężczyzn. – We wcześniejszych wyborach obserwowaliśmy, że frekwencja kobiet jest o kilka punktów procentowych niższa od frekwencji mężczyzn. Na to są różne teorie uzasadniające. Kobiety często zaznaczają w sondażach, że nie interesują się polityką. Dodatkowo dochodzą stereotypy, że polityka nie jest ciekawą sferą dla kobiet. A tutaj mamy do czynienia z odwrotną sytuacją, gdzie w obu turach wyborów prezydenckich kobiety głosują częściej niż mężczyźni. To bardzo pozytywna tendencja – wyjaśnia dr Agnieszka Kwiatkowska, socjolog i politolog z SWPS-u.
Podkreśla również, że według wstępnych wyników, to mężczyźni częściej głosowali na Andrzeja Dudę. – Zgodnie z Exit poll 49,7 proc. kobiet głosowało na Trzaskowskiego i 50,3 proc. na Dudę. Natomiast u mężczyzn ta przewaga Dudy jest większa - 51,9 proc. do 48,1 proc. Na tej podstawie można wysnuć, że Polki głosowały raczej na Trzaskowskiego. Natomiast biorąc pod uwagę frekwencję, gdzie kobiety częściej wzięły udział w głosowaniu niż mężczyźni, to ten głos się mocniej liczy – argumentuje.
Nie zmienia to faktu, że nieomal połowa głosujących Polek uznała, że to Andrzej Duda będzie najlepszym prezydentem na nadchodzące lata. By się dowiedzieć, dlaczego tak myślą, pojechaliśmy do Pułtuska na wieczór wyborczy.
"Chcę zgody w naszym kraju"
– Mam 70 lat, więc już kilku tych prezydentów przeżyłam. Andrzej Duda to pierwszy prezydent, który apeluje o szacunek, chce, abyśmy żyli w zgodzie i pokoju, szanowali się wzajemnie. Wystarczy posłuchać, jak pięknie mówi – rozpoczyna pani Maria, emerytka z Pułtuska.
– Do Pułtuska przyjeżdżały władze z różnych ugrupowań politycznych i niech mi pani uwierzy, to nie PiS dzieli Polaków. Duda nie zdobywa władzy krzykiem, nienawiścią, ale pokorą, której nam wszystkim potrzeba – kontynuuje.
Na pani Marii największe wrażenie podczas tego wieczoru wywarła wypowiedź pierwszej damy. – Uważam, że za dużo jest tego kłamstwa i manipulacji. Śledziłam jej działalność i jakoś media nie interesowały się, gdy rozmawiała z niepełnosprawnymi, młodzieżą ze wschodniej granicy czy osobami z Kazachstanu. Ja się pytam – gdzie wtedy były media? Należy pamiętać, że prezydenta i pierwszą damę należy szanować. Tak jak szanujemy naszą rodzinę i kraj – stwierdza.
"Chcę żyć w Polsce"
34-letnia Joanna z Białegostoku, mama dwójki dzieci uważa, że przez 5 lat prezydent wiele zrobił dla Polski i wychodzi naprzeciw oczekiwaniom. – Dla mnie ważną kwestią było to, że zlikwidował gimnazja. Zawsze byłam za 8-letnią nauką w szkole podstawowej, a Trzaskowski powiedział, że źle postąpił Duda. Przekonał mnie również tym, że walczył, żeby polskie firmy zostały w rękach Polaków. Chce zachować polskie przedsiębiorstwa i walczył o odszkodowanie w związku z gazem. Dzięki temu ludzie mniej płacili – argumentuje.
Białostocczanka ma świadomość, że są rzeczy, które można zarzucić prezydentowi, ale dla niej ważne jest to, że będzie z dziećmi żyła w kraju, gdzie "połowa państwa nie zostanie wyprzedana". Na koniec śmiało stwierdza, że Andrzej Duda nie przekonał jej w jednej kampanii wyborczej, lecz poprzez wykonywanie różnych działań przez 5 lat.
"Chcę, aby moje dzieci i wnuki miały dobrą przyszłość"
73-letnia pani Wiesława, również emerytka z Pułtuska, mówi wprost, że za kadencji Andrzeja Dudy żyje się lepiej. – Głosowałam na niego, bo chcę, aby moja córka i wnuki miały zapewnioną dobrą przyszłość. Za czasów PO to my nic nie dostaliśmy. A tak córka ma 500 +, ja mam przyzwoitą emeryturę, a jedno z moich wnucząt zerowy PIT. Naprawdę PiS-owi trzeba oddać to, że zapewnia godne życie. Nie ma biedy i są miejsca pracy. Młodzi nie muszą już wyjeżdżać za granicę, by zarabiać przyzwoite pieniądze – oznajmia. – Tyle dzięki niemu zyskaliśmy, a nas głosujących nazywają "czarną masą". To naprawdę przykre, że Polacy tak sądzą. Duda ma klasę i wartości w życiu – dodaje.
"Chcę spokojnej emerytury"
56-letnia Małgorzata z Warszawy na co dzień pracuje jako księgowa. Na Andrzeja Dudę zagłosowała zarówno w 2015 roku, jak i teraz – i to w obu turach. Dlaczego? – Do emerytury pozostały mi 4 lata i chcę godnie żyć. A obecny prezydent dotrzymał słowa – obniżył wiek emerytalny i zapewnił "trzynastki" – odpowiada.
Jej zdaniem Andrzej Duda nie dzieli państwa w porównaniu do innych polityków. – Proszę spojrzeć, głosują na niego zarówno osoby z miasta, jak i ze wsi. Nie ma agresywnych wypowiedzi w stosunku do innych. Podczas wczorajszego wystąpienia Trzaskowskiemu zaproponował nawet współpracę. Natomiast kandydat PO przez całą kampanię prezydencką grał na emocjach i uderzał w PiS. Poza tym, jeśli ktoś nie najlepiej rządzi w Warszawie, to jak ma zostać głową państwa – dodaje.
"Chcę żyć w kraju, w którym młodzi coś znaczą"
– Ukończyłam dwa kierunki studiów, nie pobieram żadnych socjali i zagłosowałam na Dudę – na wstępie deklaruje 26-letnia Ania, która pochodzi z małej wsi niedaleko Krakowa. – Jak po liceum poszłam do wakacyjnej pracy, za godzinę dawali 6-8 złotych, a to było za czasów PO. A teraz? Te stawki podniosły się o kilka złotych za tę samą pracę i jest niższa stopa bezrobocia. I miałam zerowy PIT na "dobry start" – przekonuje.
– Moi znajomi już nie rozważają, że trzeba uciekać z Polski, bo tu nie ma pracy. Jedyne co mogliby jeszcze zmienić to, aby tych "śmieciówek" nie było, ale i tak jest lepiej – stwierdza.
Ania deklaruje się jako patriotka. W kampanii najbardziej denerwowało ją to, że Rafał Trzaskowski na Polskę mówił "ten kraj". Jej zdaniem utożsamia się on z Europą, a nie z Polską. Brakowało jej hymnu narodowego czy brak polskiej flagi. – Dla mnie ważna jest rodzina, tradycja, historia. Tak zostałam wychowana i chcę, aby tak pozostało – kwituje.
Polki ruszyły zagłosować
Z powyższych wypowiedzi kobiet wynika, że w dużej mierze świadczenia socjalne przyciągnęły ich głos, lecz nie tylko. – Uważam, że w takiej samej skali kobiety i mężczyzn. Kampania wyborcza zwłaszcza w II turze nie była zwykłą kampanią prezydencką. Jeżeli posłuchamy rozmów kandydatów z ludnością, to widać wyraźnie, zwłaszcza ze strony Dudy, że to była forma plebiscytu poparcia dla rządu. Tam nie było za dużo o jego dokonaniach jako prezydenta, np. na płaszczyźnie międzynarodowej czy militarnej, natomiast sporo było o tym, co zrobił rząd. Duda wskazywał siebie jako gwaranta m.in. tych świadczeń socjalnych – zaznacza politolog.
Uważa, że wyborcy mieli prawo się przestraszyć, że pomimo zapewnień Trzaskowskiego w przypadku zmiany prezydenta część świadczeń socjalnych zostanie zerwana. – Duda wskazywał, że kandydat PO może je przerwać swoim wetem – podsumowuje.