Wygadała się po programie Sablewskiej. Tak została potraktowana
Choć pani Olga wydawała się być zadowolona z metamorfozy, jaką przeszła w programie "10 lat młodsza w 10 dni", po czasie okazało się, że nie wszystko było tak, jak obiecywano. Teraz opowiedziała o szczegółach.
23.02.2023 | aktual.: 23.02.2023 11:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od pewnego czasu Maja Sablewska jest gospodynią programu na antenie Polsat Cafe. "10 lat młodsza w 10 dni" od początku budzi sporo kontrowersji, ze względu na mniej lub bardziej udane metamorfozy uczestniczek.
Ostatnio na temat programu głośno się zrobiło z powodu zarzutów, jakie pod adresem produkcji i samej prowadzącej wystosowała niezadowolona z przemiany pani Jolanta z Gliwic. Krytycznie na temat tego, co zobaczyła wypowiedziała się już w samym programie, a więcej szczegółów na temat produkcji zdradziła Plejadzie.
Kolejna uczestniczka krytykuje produkcję programu "10 lat młodsza w 10 dni"
Okazuje się, że nie tylko gliwiczanka ma zastrzeżenia do producentów prowadzonego przez Maję Sablewską programu. Teraz głos zabrała mieszkająca w Tychach pani Olga, która choć w programie pozytywnie oceniła swoją metamorfozę, po czasie zdecydowała się na kilka gorzkich słów o swoim uczestnictwie w show.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Olga przyznała, że mimo obaw, zdecydowała się na udział w programie po obietnicy wykonania u niej plastyki powiek, opadających policzków i zabiegu stomatologicznego, na którym - jak wyznała - zależało jej najbardziej. - Byłam nawet na wizycie u dentysty, jednak po miesiącu dowiedziałam się, że nie zostanie on zrobiony - mówiła.
Dodała, że przed finałem wykonano u niej jeden zabieg - CO2 na twarz. Później wykonano kolejne, jednak efekt - zdaniem kobiety - nie był zadowalający.
- Kiedy zorientowałam się, że zabiegi nie dojdą do skutku, chciałam to wszystko zakończyć i nie mieć już z tą produkcją nic wspólnego - powiedziała pani Olga. Nie wyraziła swojego niezadowolenia przed kamerami, ponieważ chciała to mieć "za sobą".
Brak umowy i pokrycia kosztów przejazdów
W rozmowie z Plejadą kobieta dodała, że choć odcinek, w którym uczestniczyła wyemitowano 16 lutego, wciąż nie dostała podpisanej umowy. - Podczas pierwszych zdjęć, które miały miejsce w moim domu, dostałam umowę do podpisania. Swoją miałam otrzymać, kiedy podpisze ją pani producent. Do dzisiaj nie dostałam - powiedziała.
Wyznała także, że produkcja nie pokrywała kosztów podróży do Warszawy i - podobnie jak pani Jolanta z Gliwic - także i ona musiała się stawić na nagraniach mimo L4. Zaznaczyła też, że nie miała konfliktu z Mają Sablewską i przyjmowała jej sugestie.
Do słów uczestniczki odniosła się produkcja. W przesłanym Plejadzie oświadczeniu wyrażono zaskoczenie jej opinią. "Producent nie ponosi odpowiedzialności za brak zakwalifikowania do zabiegu z przyczyn medycznych. Skomplikowane zabiegi i operacje wymagające długiego czasu na leczenie, rekonwalescencję i obarczone ryzykiem nie były podejmowane w trosce o zdrowie bohaterek programu oraz ze względu na ograniczony czas trwania produkcji" - napisano.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl