Wygadała się przyjaciółka. Sekret Połomskiego wyszedł na jaw
Mówiono o nim "książę polskiej piosenki". Zawsze w eleganckich butach i z szarmanckich uśmiechem, dostawał masę listów od wielbicielek. Chociaż był jedną z największych gwiazd polskiej sceny estradowej, prywatnie wybrał samotność.
01.11.2023 | aktual.: 02.11.2023 08:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jerzy Połomski zmarł w listopadzie 2022 roku w wieku 89 lat. Lada moment minie rok od jego śmierci, a przyjaciele wspominają, jak wyjątkowym był człowiekiem. Artysta, który ponad wszystko cenił muzykę i dane słowo, wyróżniał się klasą i elegancją - nie tylko w kontekście ubioru, ale przede wszystkim sposobu bycia. Jego przyjaciółka i managerka, Violetta Lewandowska, opowiedziała w wywiadzie dla "Faktu" między innymi o jego nietypowym zwyczaju.
Gentleman i patriota
Każdy, kto miał okazję poznać Jerzego Połomskiego, doświadczył kontaktu z mężczyzną niezwykle honorowym, o szerokich horyzontach i ponadprzeciętnym poczuciu moralności oraz patriotyzmu.
- Był eleganckim człowiekiem w życiu prywatnym i na scenie. Znaliśmy się doskonale, a ja go nigdy nie widziałam w kapciach, zawsze chodził w eleganckich butach, zawsze elegancko ubrany. To była wspaniała postać, bardzo bliski dla mnie osobiście człowiek i bardzo wiele się od niego nauczyłam. Przemierzaliśmy przez 10 lat całą Polskę w samochodzie, rozmawiając godzinami. Jerzy był patriotą, głębokim patriotą. Mógł mieszkać w każdym kraju, mógł mieszkać w Ameryce, gdzie zresztą przez jakiś czas przebywał, ale wrócił tutaj po stanie wojennym. Czemu? Po prostu nie wyobrażał sobie życia poza Warszawą - mówi managerska artysty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gwiazda estrady
W branży ludzi-chorągiewek i gwiazdorstwa, on stale trzymał się swoich zasad, których nikt i nic nie było w stanie złamać. Grywał na wielkich estradach, ale też boiskach, dając z siebie wszystko i nie dzieląc publiczności na "lepszych" czy "gorszych".
- Pamiętam, kiedyś organizator jednej z takich imprez nas zawiódł, powiedzmy. I te warunki, w których mieliśmy wystąpić, były bardzo skromne. To było po prostu jakieś boisko. A Jerzy po prostu dał tak wspaniały koncert tam. Powiedział mi: "Zobacz, przyszli na mój koncert w takie warunki, to ja im dam najlepszy". Drugi pamiętny dla mnie koncert odbywał się dosłownie parę lat przed śmiercią, więc Jerzy był na pewno po osiemdziesiątce. […] Zaśpiewał między innymi "Daj" i "Cała sala" i fruwały marynary. Organizatorzy przybiegli do mnie i zapewniali, że nie spodziewali się tak genialnego występu. Był po prostu najlepszy – wspomina Violetta Lewandowska.
Samotnik
Chociaż Jerzy Połomski kochał koncerty, a wchodząc na scenę był w swoim żywiole, to kiedy z niej schodził, stronił od ludzi. Violetta Lewandowska wyznaje, że Jerzy Połomski był samotnikiem z wyboru. Być może dlatego, że życie nauczyło go dystansu do ludzi. Przyjaciółka zdradziła też jego niecodzienny nawyk:
- Miał taki zwyczaj, który najlepiej oddaje jego charakter. Gdy chodził na spacery, rozrzucał grosiki srebrne. Uważał, że gdy ktoś znajdzie pieniążka, będzie się cieszył, że będzie miał szczęście.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl