Tak zarabiał na życie w USA. Po miesiącu stracił żonę

Krzysztof Pieczyński skończył 67 lat
Krzysztof Pieczyński skończył 67 lat
Źródło zdjęć: © AKPA

27.03.2024 11:26, aktual.: 27.03.2024 11:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zasłynął z roli Brunona Walickiego w "Na dobre i na złe". Wcześniej próbował rozwinąć skrzydła w USA, ale nie zrobił tam kariery, o której marzył. Miesiąc po wyjeździe rozstał się też z żoną. 27 marca 2023 Krzysztof Pieczyński skończył 67 lat.

Aktor, którego Polacy polubili dzięki roli w hitowym serialu "Na dobre i na złe", nie miał szczęścia w miłości. Małżeństwo Krzysztofa Pieczyńskiego rozpadło się zaledwie miesiąc po wyjeździe do USA.

Jego życie zawodowe jest również pełne perturbacji. Pieczyński pojawił się na ekranach telewizorów w 1980 roku, występując w serialu "Dom". Szybko zdobył sympatię widzów i wziął udział w kolejnych produkcjach. Zaledwie pięć lat później postanowił wyjechać do Stanów, aby spróbować wybić się w zagranicznym show-biznesie. Nie miał jednak łatwo. Początkowo sprzedawał tam hot dogi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Małżeństwo rozpadło się w USA

Krzysztof Pieczyński w 1985 roku wyjechał do USA. Postawił wszystko na jedną kartę. W ryzykowną podróż, która na celu miała rozwój kariery aktorskiej, zabrał żonę Barbarę, która była jeszcze studentką medycyny.

- Każdego aktora na świecie ciągnie do Hollywood. Ja nie otrzymałem z Hollywood żadnej propozycji. Wyjechałem tam na własne ryzyko, co więcej nawet nikogo tam nie znałem. Nie znałem też języka, a mimo wszystko pragnąłem zetknąć się z tą magiczną krainą - wspominał w "Stopklatce" Pieczyński.

Niestety amerykański sen skończył się niezwykle szybko. Jako że w zawodzie aktora nie mógł znaleźć pracy, początkowo sprzedawał hot dogi. Później prowadził biuro pośrednictwa pracy. W końcu udało mu się dostać kilka ról w serialach oraz przedstawieniach teatralnych. Wciąż jednak nie czuł się szczęśliwy.

W tym czasie rozpadło się również jego małżeństwo. Podczas wyjazdu okazało się jednak, że Krzysztof i Barbara nie są dla siebie stworzeni. Rozstali się zaledwie miesiąc po wyjeździe.

- Nie ciągnę w nieskończoność związków, w których czuję się jeszcze bardziej samotny niż wtedy, kiedy jestem sam - wyznał aktor w wywiadzie dla "Gali".

Krytykował rząd i Kościół

Po 10 latach Krzysztof wrócił do kraju i wkrótce został gwiazdą "Na dobre i na złe". Po zakończeniu produkcji zrobiło się o nim nieco ciszej. Szerokim echem odbiły się jego wypowiedzi na temat rządzących i Kościoła.

- Rząd jest zainteresowany współpracą z Kościołem i wypełnianiem tego, jak Kościół wyobraża sobie demokrację w Polsce, a nie jak obywatele sobie wyobrażają demokrację - mówił w 2016 r. Krzysztof Pieczyński, dodając, że PiS "kompromituje nie tylko siebie, ale i Polaków".

Pieczyński grzmiał, że "Kościół jest nielegalną instytucją" i "właścicielem Polski". Domagał się, by Polacy "przestali odwracać wzrok od jego zbrodni".  

- Każdy mój kontakt z Kościołem katolickim jest kontaktem, w którym moja godność ludzka i moje prawa obywatelskie są deptane - mówił w wywiadzie dla TVN24. Kilka lat temu stanął na czele Stowarzyszenie Polska Laicka.

Był ofiarą pobicia

W 2018 roku aktor został zaatakowany w Warszawie. W biały dzień mężczyzna wyzwał go od "pedałów" i "ubeków", a potem kopał i bił.

- Powiedział do mnie "ty pedale" i poszedł dalej. Zawróciłem za nim, spytałem, dlaczego tak na mnie powiedział - relacjonował aktor w rozmowie z WP. Pieczyński przyznał, że zachowanie mężczyzny zostało sprowokowane czerwona kurtką, którą miał na sobie.

W lutym 2020 r. ponownie wyjechał do Stanów. Został mieszkańcem Nowego Jorku. Nie miał jednak szczęścia, bo chwilę po jego przeprowadzce do USA świat stanął w miejscu przez pandemię. Nie podobały mu się wprowadzone restrykcje.

- Wygranie tej wojny z wirusem, jak każdej innej wojny, wymaga siły psychicznej i duchowej. Szczepionka nie naprawi złamanego ducha tysięcy ludzi. Prosimy o rozważenie tej opinii i cofnięcie decyzji o zamknięciu restauracji. To zła decyzja i jej skutków nie zobaczysz od razu, ale wielu z nas odczuje ją dłużej niż samą pandemię - apelował.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta