Skomentowała wpis Nawrockiego. "Nieodpowiedzialne i niepotrzebne"
Od września 2025 roku w szkołach pojawił się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Od miesięcy budzi on wiele emocji. Głos w sprawie zabrali m.in. Karol Nawrocki oraz Dorota Zawadzka, prezentując zupełnie odmienne stanowiska. Psycholożka ma żal do głowy państwa, że poinformował publicznie o wypisaniu syna z tych zajęć. - Miał prawo jako rodzic 26 września. Dzień po tej dacie mógł napisać "ja wypisałem", koniec, a nie przed dlatego, że to w tej wypowiedzi sugerowało, że jest to zły przedmiot taki ideologiczny, demoralizujący - przekonuje ekspertka.
Od września 2025 roku w polskich szkołach pojawił się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Edukacji Narodowej zastąpił on dotychczasowe zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Program został opracowany w taki sposób, aby w całościowym ujęciu łączyć wiedzę z różnych dziedzin – od medycyny i nauk przyrodniczych, przez aspekty społeczne i humanistyczne, aż po elementy nauk ścisłych. Jak podkreślają autorzy, edukacja zdrowotna obejmuje wszystkie wymiary zdrowia: fizyczny, psychiczny, seksualny, społeczny i środowiskowy.
Wprowadzenie przedmiotu wywołało jednak silne emocje. Krytycznie odniósł się do niego m.in. prezydent Karol Nawrocki, który zdecydował o wypisaniu swojego syna z zajęć. Jak tłumaczył w mediach społecznościowych: "Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody. Szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku do kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja. W pierwszej kolejności to my, rodzice, mamy prawo do decyzji w sprawie edukacji naszych dzieci i to jest ten moment, kiedy z tego prawa warto skorzystać".
Polska psychiatria w agonii. "W szkole jest często jeden psycholog lub pedagog na 600 uczniów"
Odmienne stanowisko przedstawiła psycholog Dorota Zawadzka. - To naprawdę jest bardzo ważny i potrzebny temat (…). Mamy kryzys dzieciaków psychologiczny, psychiatryczny. Ogromne problemy dzieci. Samotność w sieci, wczesne ciąże, choroby, cała masa różnych rzeczy, o których się tam mówi, odżywianie, żeby nie być grubasem na koniec życia (…). Mam nadzieję, że po roku tego nieobowiązkowego programu wejdzie… jakiś minister, wykaże się odwagą i powie: "To jest obowiązkowe" - powiedziała w rozmowie z kozaczek.pl.
Odniosła się również do decyzji prezydenta Karola Nawrockiego o wypisaniu syna z zajęć. - Uważam, że to było absolutnie nieodpowiedzialne i niepotrzebne. Miał prawo jako rodzic 26 września. Dzień po tej dacie mógł napisać "ja wypisałem" koniec, a nie przed dlatego, że to w tej wypowiedzi sugerowało, że jest to zły przedmiot taki ideologiczny, demoralizujący. To nie był dobry ruch - oceniła.