GwiazdyWywiad z Natalią Lesz - "Dobra mama to szczęśliwa i spełniona mama"

Wywiad z Natalią Lesz - "Dobra mama to szczęśliwa i spełniona mama"

Choć niedawno została matką, nie przeszkadza jej to w realizowaniu zawodowych planów, bo jak mówi „dobra mama to szczęśliwa i spełniona mama”. Wycofała się z mediów, a na tzw. salonach można ją zobaczyć sporadycznie. Większość czasu poświęca rodzinie i temu, co jest dla niej naprawdę ważne. Tylko w ostatnim czasie wcieliła się w główną postać w krótkometrażowym filmie „Test", pracuje nad sztuką „Playground” i gra w serialu „Singielka”. Z Natalią Lesz o zmianach jakie zaszły w jej życiu, macierzyństwie i show-biznesie rozmawia Ola Wołejsza.

Wywiad z Natalią Lesz - "Dobra mama to szczęśliwa i spełniona mama"
Źródło zdjęć: © mat. prasowy
Aleksandra Wołejsza

30.03.2016 | aktual.: 04.04.2016 16:19

Choć niedawno została matką, nie przeszkadza jej to w realizowaniu zawodowych planów, bo jak mówi „dobra mama to szczęśliwa i spełniona mama”. Wycofała się z mediów, a na tzw. salonach można ją zobaczyć sporadycznie. Większość czasu poświęca rodzinie i temu, co jest dla niej naprawdę ważne. Tylko w ostatnim czasie wcieliła się w główną postać w krótkometrażowym filmie „Test", pracuje nad sztuką „Playground” i gra w serialu „Singielka”. Z Natalią Lesz o zmianach jakie zaszły w jej życiu, macierzyństwie i show-biznesie rozmawia Ola Wołejsza.

WP:

Masz imponujące wykształcenie. Jesteś absolwentką Wydziału Aktorskiego na Uniwersytecie Nowojorskim. Przez osiem lat uczęszczałaś do Szkoły Baletowej w Warszawie, uczyłaś się w Royal Academy of Dance w Londynie czy Broadway Dance Center w Nowym Jorku. Dlaczego postanowiłaś wrócić do Polski?

Wróciłam tylko ze względu na promocję płyty. To miało trwać kilka miesięcy, a zamieniło się już w dobre kilka lat.

WP:

Miałaś 17 lat, gdy wyjechałaś do Nowego Jorku. Jak wspominasz ten czas?

Na początku nie było mi łatwo. Nowy Jork jest miejscem pełnym możliwości, ale też ilość bodźców, która tam do ciebie dociera bywa wręcz przytłaczająca. Czasami ta dawka bywała trudna do zniesienia, zwłaszcza dla tak introwertycznej osoby jak ja. Trudno było o chwile spokoju i ciszy. W końcu znalazłam sposób na ucieczkę od zgiełku miasta. Zamykałam się w bibliotece czy małych klimatycznych kawiarenkach. Zajęło mi to dobre parę lat, by poczuć się tu jak w domu.

Nowy Jork najbardziej zaskoczył mnie swoim podejściem do inności, dziwności i do drugiego człowieka.Tam wśród ludzi panuje przesadzony wręcz optymizm. Na początku trochę mi to przeszkadzało, ale po pewnym czasie samo weszło w krew, by nawet na siłę i wbrew wszystkiemu powiedzieć, że jest ok. Niektórzy uważają, że to powierzchowne czy nie do końca prawdziwe, ale wolę to niż wrodzony pesymizm, który my jako naród kultywujemy.

WP:

Jesteś wspaniałą tancerką. Co dała ci szkoła baletowa?

Szkoła baletowa nauczyła mnie nie tylko tańca i świadomości własnego ciała, ale też dyscypliny. Przydała mi się ona zarówno w ciągu studiów, jak i w codziennym życiu. Nie mogę tego nazwać trudnym doświadczeniem, ale na pewno nie był to łatwy okres, który w jakiś sposób na pewno pomógł mi wkroczyć w dorosłe życie. Dodatkowym atutem szkoły baletowej jest to, że uczy bardzo poważnego podejścia do pracy nie tylko nad sobą samym, ale też do nauki czy konkurencji.

WP:

Od kiedy w Twoim życiu pojawiła się córeczka, twoja obecność na tzw. salonach i w mediach jest mocno ograniczona. Czego nauczyło cię macierzyństwo?

Cały czas mnie uczy, jak wykorzystywać ostatnie zasoby sił (śmiech). A tak szczerze to ogromnej odpowiedzialności. Zanim urodziłam córkę, byłam skupiona wyłącznie na sobie i na rozwoju własnej kariery. A teraz ten czas muszę podzielić. I zauważyłam, że jest to możliwe. Jeśli w moim życiu był kiedyś taki moment, że poczułam się jak dorosła osoba, to było to zdecydowanie urodzenie córki. To rzuca na ciebie ogromną odpowiedzialność. Chociażby ze względu na to, że zaczynasz zastanawiać się, jaką jesteś osobą, kobietą, wzorcem dla swojego dziecka. Dlatego cały czas staram się nad sobą pracować.

WP:

Jak zmieniło się twoje życie od narodzenia Alicji?

Przede wszystkim zmieniło się pod względem logistycznym. Alicja przyjeżdża ze mną co tydzień do Warszawy. Zabieram ją ze sobą kiedy mam zdjęcia czy spotkania zawodowe. Dlaczego to robię? Po pierwsze dlatego, że nie lubię rozstawać się z córeczką, a po drugie chcę, by od małego znała i jeden i drugi dom. Bo ja cały czas czuję się warszawianką mieszkającą aktualnie na Śląsku.

WP:

Jak już wspomniałaś mieszkasz na Śląsku. To zupełnie inny świat niż Los Angeles czy Nowy Jork - jak się tu odnalazłaś?

Przewrotnie to miejsce stało się taką moją odskocznią od warszawskiego zgiełku i medialnego życia. Przede wszystkim wyciszyłam się. Udało mi się tu znaleźć czas na sprawy, na których naprawdę mi zależy. Śląsk daje zupełnie inną nieznaną mi dotąd perspektywę. Kiedy tu wracam, przechodzę w inny rytm. To daje fajną równowagę i dystans.

WP:

Ostatnio wcieliłaś się w główną rolę w filmie Teresy Czepiec "Test". Po wielu sukcesach na polskich festiwalach, dostał on też nagrodę za najlepszy film zagraniczny na Festiwalu Filmowym na Florydzie. Skąd twoim zdaniem tak dobre przyjęcie filmu?

Teresa ma niezwykły dar. Jest z wykształcenia architektem i potrafi to w swoich filmach połączyć z bardzo abstrakcyjnym myśleniem. „Test” w swej miniaturowej formie, jaką jest krótki metraż, opowiada o kuluarach świata mass mediów. Teresa stworzyła wielopłaszczyznowy obraz show-biznesu i zrobiła to w niedosłowny kafkowski sposób.

Sukces tego filmu tkwi także w tym, że porusza on nie tylko kwestie związane z show-biznesem, ale dotyka problemów ważnych dla młodych ludzi, zwłaszcza kobiet. Opowiada o zagubieniu i szukaniu swojej tożsamości w świecie Facebooka, kolorowych magazynów, telewizji i radia. Często brakuje w nim miejsca dla aspektu ludzkiego, ludzkiej wrażliwości czy po prostu…prawdy. Mass media to swoista gra pozorów, a zdjęcia i relacje z wydarzeń w wysublimowany sposób manipulują odbiorcami. Nikt, kto nie zna tych mechanizmów, nie jest w stanie się od nich zdystansować. Trudno jest wytłumaczyć, że to czym jesteśmy otoczeni, jest jedynie imitacją rzeczywistości, jej krzywym obrazem. Media mają ogromny wpływ na nas, a przede wszystkim na nasze dzieci, więc myślę, że warto ten temat poruszać.

WP:

„Test” w dosadny sposób rozprawia się z systemem i obecną produkcją celebrytów na szeroką skalę. Zgodnie z zasadą: „My cię tworzymy, my Cię zniszczymy”. Zgadzasz się z tymi słowami?

Wszystko może być zinterpretowane na wiele sposobów i to jest właśnie meritum tego, o czym mówimy. Przyjrzyjmy się samemu procesowi montażu. To zlepek fragmentów nagrania, który można ułożyć dowolnie w zależności od autora. Dla wielu ludzi media, szczególnie telewizja i internet, są prawdziwym oknem na świat. Na ile prawdziwym? To pytanie właśnie zadajemy w filmie.

WP:

Film znakomicie ocenia sposób funkcjonowania polskiego show-biznesu. Czy Ty wchodząc do tego świata wiedziałaś z jaką to się wiąże ceną?

Występuję przed ludźmi od 4-tego roku życia, więc smak występów publicznych, opinii i krytyki poznałam już w dzieciństwie. Nie jest to więc zjawisko mi obce. Kiedy jednak zaczynałam, nie znałam jeszcze możliwości i siły internetu. Nie wiedziałam, jak okropne mogą być komentarze ludzi. Wirtualna rzeczywistość była dla mnie i jest nadal, czymś kompletnie nowym.

WP:

Obecnie pracujesz nad spektaklem na podstawie książki „Playground” Jennifer Saginior. Skąd pomysł na taką sztukę?

Pomysł zrodził się z przyjaźni z Olgą Chajdas, z którą pracowałam już wcześniej przy okazji przedstawienia „Like a Virgin” w Teatrze Praga. To właśnie od niej dostałam książkę „Playground” i przeczytałam ją dosłownie jednym tchem. Autorka, córka słynnego Doktora Feel Good - czyli osobistego lekarza Hugh Hefnera, opisuje w książce swoje dzieciństwo w rezydencji Playboya. To subiektywny obraz rozwodu rodziców, pierwszych doświadczeń seksualnych, nieumiejętności komunikacji, samotności i wreszcie samego zagubienia. Po przeczytaniu książki skontaktowałam się z autorką i okazało się, że jest ona bardzo chętna do współpracy. Udało nam się kupić do niej prawa, od dwóch lat pracujemy nad scenariuszem i teraz już tylko dopinamy na ostatni guzik kwestie finansowe. Mam nadzieję, że próby zaczną się pełną parą.

WP: Ostatnio wiele się u ciebie dzieje pod względem aktorskim. Nie tylko pracujesz nad własną sztuką, ale też grasz w serialu „Singielka”. Co z twoją muzyczną karierą?

Mam w głowie wiele pomysłów, wszystko w swoim czasie.

WP: W jednym z wywiadów powiedziałaś, że wcześniej w znacznej części twoim światem był show-biznes. Co jest nim teraz?

Nie mając córki, skupiałam się przede wszystkim na sobie, swoich planach i rozwoju kariery. Teraz to się zmieniło i jest po prostu inaczej. Nie rezygnuję ze swoich pasji i pracy, ale staram się, jak najlepiej tylko potrafię, godzić je z macierzyństwem. Uważam, że dobra mama, to szczęśliwa i spełniona mama. Takim wzorem kobiety chcę być dla Ali. Gdy rodzi się dziecko, bywa oczywiście bardzo ciężko. Ale też wiem i czuję, że nawet najcięższe momenty są tego warte.

Zobacz także
Komentarze (19)