Wziął ślub w Gruzji. Nie każdy wie, kim jest jego żona
Pracował dla "Polityki", był redaktorem naczelnym polskiej edycji "Playboya", wiele lat pracował dla stacji TVN. Jest ojcem dwójki dzieci, a od 16 lat mężem znanej dziennikarki. 23 października Marcin Meller obchodzi 55. urodziny. Z tej okazji, przypominamy ich niezwykłą historię miłosną.
Sakramentalne "tak" powiedzieli z dala od Polski. Zdecydowali się wziąć ślub w Gruzji - kraju, który skradł ich serca. Mimo że od 16 lat są szczęśliwym małżeństwem i doczekali się dwójki pociech, początek ich znajomości wcale nie był kolorowy.
Mieli o sobie złe zdanie
W ich przypadku nie ma mowy o miłości od pierwszego wejrzenia. Marcin Meller i Anna Dziewit-Meller poznali się przez znajomych. On pomyślał, że spotkał zarozumiałą małolatę intelektualistkę, ona zaś, że trafiła na niezłego buca. Pierwszy raz rozmawiali zimą 2004 roku. Jak wspominają, miało to miejsce na spotkaniu towarzyskim w kawiarni. "Wszedł opalony, słynny dziennikarz" wspomniała Anna Dziewit-Meller w rozmowie ze "Zwierciadłem".
- Przyleciałem z Brazylii. Widzę, że przy herbacie marzną dziewczyny, zaczęliśmy rozmawiać, w pewnym momencie zapytałem Ani, ile ma lat, wyznała, że 23. Dla żartu zacytowałem Franza Maurera, czyli Bogusława Lindę z "Psów": "To ty stara dupa jesteś". Co – jak się domyślasz – nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem - wyznał dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyczulonej na wszelkie objawy mizoginizmu Annie nie spodobało się zachowanie Marcina. Kolejne spotkania odbywały się w charakterze zawodowym. Młoda dziennikarka chciała opublikować wywiad z pisarzem na łamach "Playboya", którego redaktorem naczelnym był Meller.
Jego sława początkowo przeszkodziła wielkiej miłości. Młodsza o 13 lat Anna nie chciała być "bezimienną żoną Mellera". Chociaż sama była autorką dwóch książek oraz wokalistką w żeńskim zespole Andy, a także miała za sobą sporo wywiadów, nie chciała, aby uważano, że cokolwiek zawdzięcza Mellerowi.
- Być może miałam paranoję, ale przez pierwsze lata naszego związku unikałam kamer, wywiadów, spotkań. Ciągnęły się za mną te wszystkie wypowiedziane i niewypowiedziane opinie, że istnieję dzięki Marcinowi - wyznała Anna Dziewit-Meller w rozmowie ze "Zwierciadłem".
Po roku znajomości wspólnie wybrali się na wyprawę do Gruzji, gdzie w 2007 roku postanowili wziąć ślub. Kraj okazał się dla nich niemalże drugim domem, a to sprawiło, że w 2011 roku wspólnie napisali książkę dotyczącą tradycji i życia Gruzinów. Rok później powitali na świecie syna Gustawa. Chociaż oboje byli czynni zawodowo i trudno im było znaleźć czas dla siebie, to życie rodzinne okazało się dla nich "zbawienne", a od momentu pojawienia się dzieci, o dziwo znaleźli dla siebie więcej czasu.
- W ostatnich tygodniach pierwszej ciąży kończyłam pierwszą powieść. Było trudno, zwłaszcza fizycznie, ale motywację miałam silną – trzeba było skończyć przed porodem. Zadziwiające, ale od kiedy pojawiły się dzieci, jesteśmy bardziej zorganizowani. W domu są trzy kalendarze, mój, Marcina i wspólny, który wysyłamy również do naszych rodziców. (...). Nieraz zastanawiamy się nad tym, co robiliśmy z czasem, gdy nie było dzieci - przyznała Anna Dziewit-Meller w "Zwierciadle".
Para znalazła także receptę na szczęśliwe małżeństwo.
- Udany związek to jest taki, w którym ludzie oprócz tego, że się kochają, to też się lubią. Ja jego lubię - mówiła dziennikarka w rozmowie z portalem Jastrząb Post.
- Ja też ją lubię! Ale udany związek to tak naprawdę bardzo ważne rzeczy: poczucie humoru, to, że nas bawią podobne rzeczy, na przykład wczoraj oglądając, dwa stand-upy amerykańskie rżeliśmy dokładnie w tym samym momencie. Robimy co innego w pracy, ale jakoś podobnego w tym szeroko rozumianym świecie, więc jest o czym gadać. Ja się z tą panią nigdy nie nudzę, ona się ze mną nudzi - dodał ukochany Anny.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl