Za co kocha Krzysia? Czy planują ślub? Biedroń zdradza intymne szczegóły związku
Zaczęło się od zdjęcia, które Krzysztof zobaczył w gazecie – niewyraźnego wizerunku Roberta Biedronia z krótką notką, że startuje na radnego Mokotowa. Dziś Robert i Krzyś mają za sobą 15 lat związku. Ale to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. – Gdybym dzisiaj miał decydować, w ogóle bym go nie wybrał. W życiu – mówi śmiertelnie poważnie Robert Biedroń.
30.11.2017 | aktual.: 30.11.2017 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Są parą, jak wszystkie inne. Bardzo chcieliby się pobrać, ale na razie w Polsce to niemożliwe. W najnowszym wywiadzie dla "Vivy" Robert Biedroń i jego partner Krzysztof Śmiszek opowiedzieli o tym, jak wygląda ich dom, codzienność i wspólne życie.
– Za co kochasz Krzysia? – zapytał wprost dziennikarz "Vivy".
– Ja go kocham za wszystko. Miłość jest bezwarunkowa. Nie wybierasz sobie, że za coś kochasz. Po prostu kochasz – odpowiada Robert Biedroń. Są jak stare, dobre małżeństwo. Nawet do rocznicy związku, która przypada "kiczowato", bo 14 lutego, zaczęli podchodzić z pewną nonszalancją. – Pamiętamy, ale nie celebrujemy jakoś specjalnie. Ostatnio Robert bardzo się popisał i kupił mi… frytki. To był jego prezent – śmieje się Krzysztof. Obaj do wielu spraw starają się podchodzić z przymrużeniem oka.
Panowie mają za sobą wiele zarówno radosnych, jak i trudnych chwil. Na przykład wówczas, gdy najpierw zmarł ojciec Krzysztofa, a potem, po ciężkiej chorobie, również ojciec Roberta. Mają za sobą też doświadczenie związku na odległość, gdy jeden z nich pracował w Brukseli. To była wielka próba, jednak z perspektywy czasu Biedroń komentuje, że "czasem warto potęsknić".
– Robert przyjeżdżał do mnie do Brukseli starym, rozklekotanym samochodem. Kiedyś jechał do mnie dwadzieścia kilka godzin w okropnej śnieżycy. To było strasznie romantyczne – wspomina ten czas Krzysztof.
Para ma kilka miejsc, w których mieszka w różnych momentach. Mieszkanie na Starej Ochocie w Warszawie, kolejne w Gdyni, na dodatek Robert pracuje w Słupsku, a Krzysztof zaczyna pracę w Krakowie. A jednak Biedroń nie ma wątpliwości, gdzie jest jego dom. – Prawdziwy dom mam tam, gdzie ty jesteś – mówi do partnera.
Robert mówi o Krzysztofie "mega przystojny, ale kompletnie nie w moim typie". Kiedy zaczęli razem pracować, Krzysiek miał spore powodzenie, ale Robertowi nawet nie przyszło do głowy, by się z nim umówić. To Krzysztof wyszedł z inicjatywą. – Dzisiaj nie wyobrażam sobie (…) życia bez Krzysztofa. Wydaje mi się to kompletnie nierealne. Również dlatego, że nigdy nie rozstaliśmy się, nie przechodziliśmy kryzysu, nie mieliśmy momentu, że przez kłótnię coś się między nami wypaliło i przez kilka dni nie odzywaliśmy się do siebie – opowiada o swoim idealnym związku Robert Biedroń.
W ich domu, gdziekolwiek akurat się on znajduje, to Krzysztof gotuje i robi to podobno świetnie. – W znanym gejowskim przewodniku po Warszawie jest napisane, że najlepsze imprezy w Warszawie są u Biedroniów – śmieje się Robert. Jednak na imprezy domowe swojej przyjaciółki Magdy Gessler nie zapraszają. – Tylko dlatego, że nie wypadłbym perfekcyjnie – przyznaje Krzysztof.
Mimo że ich związek kwitnie, raczej nie zdecydują się, jak wielu ich znajomych, na ślub za granicą. Nie chcą umniejszać tego wydarzenia, ale są zdania, że jako obywatele Polscy mają prawo do ślubu w swoim własnym kraju. – Jestem Polakiem, płacę podatki, służę mojemu krajowi od wielu lat, więc oczekuję, że to państwo będzie mnie traktowało równo. Godnie. To jest obowiązek państwa – mówi Robert Biedroń. Wierzy, że zalegalizowanie małżeństw par jednopłciowych to kwestia czasu. – Naprawdę wierzę, że pewnego dnia wymówię słowa: "Świadomy praw i obowiązków…" – wspomina formułę, którą w urzędzie powtarzał tysiące razy, udzielając ślubów innym.
Zauważają, że wiele w Polsce się zmienia na lepsze. Kiedyś spotykali się z agresją na ulicy, dziś nie pamiętają, kiedy ostatnio ktoś ich zaczepił. Biedroń wspomina, że jego matka, gdy dowiedziała się, że syn jest gejem, była zdruzgotana. – Miała wtedy poczucie, że straciła syna. Ale dzisiaj jest najbardziej dumną matką Polką w tym kraju – dodaje polityk.
Plany na przyszłość? Żaden z nich nie marzy o tym, by Biedroń został prezydentem Warszawy albo Polski. – Dla nas ważne jest to, żeby żyć godnie, szczęśliwie, robiąc fajne rzeczy – podkreśla prezydent Słupska. Niemniej polityka jest nieprzewidywalna, obaj są zgodni, że trudno o czymkolwiek przesądzać.