Fitness"Zakazili ją gronkowcem". Właścicielka salonu kosmetycznego ujawnia jak pracują pseudokosmetyczki

"Zakazili ją gronkowcem". Właścicielka salonu kosmetycznego ujawnia jak pracują pseudokosmetyczki

"Zakazili ją gronkowcem". Właścicielka salonu kosmetycznego ujawnia jak pracują pseudokosmetyczki
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach
18.03.2019 16:49, aktualizacja: 18.03.2019 17:58

- W trakcie aplikowania produkt spadł jej na podłogę. Zamiast wyrzucić go do kosza, wprowadziła klientce pod skórę – mówi właścicielka Centrum Estetycznego, która notorycznie odbiera telefony od oszpeconych kobiet.

Do pani Bożeny Zawadzkiej, właścicielki Autoryzowanego Centrum Indiba w Gliwicach oraz Centrum Szkoleniowego "Strefa Kobiety", często zgłaszają się o pomoc ofiary pseudokosmetyczek. – Zaczęło się od kobiety, która chciała u nas usunąć tatuaż na łydce. To poważny zabieg, który wymaga oryginalnego sprzętu. My nie świadczymy tego typu usług, dlatego musieliśmy odmówić – wspomina Zawadzka w rozmowie z WP Kobieta.

Niedoszła klientka poszukała innego salonu w Sosnowcu. Zabieg został źle wykonany, a cała sprawa szybko rozeszła się wśród innych kosmetyczek. – Poszkodowana zgłosiła się do nas z prośbą o pomoc w nagłośnieniu sprawy w mediach oraz skontaktowaniu się z prawnikiem. Zrobiło mi się jej szkoda, a jednocześnie poczułam wstyd, że pracuję w tej branży – przyznaje Bożena Zawadzka, która później w ramach wsparcia nagłośniła incydent oraz bezpłatnie pomagała zniwelować blizny.

Przechytrzają sanepid

Na początku marca do Bożeny Zawadzkiej odezwała się zrozpaczona kobieta, która została oszpecona w jednym z krakowskich salonów kosmetycznych. Klientka wykupiła zabieg "plasma lift pen", który miał na celu m.in. zamknięcie naczynek na policzkach, zredukowanie zmarszczek wokół oczu oraz nad górną wargą. – Cena rynkowa to ok. 2 tys. złotych. Jej zaproponowano usługę za 1,2 tys. zł – mówi Bożena Zawadzka.

Finalnie klientka zapłaciła jedynie 400 zł, co według właścicielki Centrum Estetycznego mogło być spowodowane chęcią rekompensaty. – Podejrzewam, że gdy osoba wykonująca zabieg zorientowała się, że coś poszło nie tak, to stwierdziła, że skasuje jedynie 400 złotych – mówi.

Po upływie kilkunastu godzin również i klientka dostrzegła, że usługa została źle wykonana. Na twarzy pojawiły się plamy i zaczerwienienia. Dermatolog, do którego po konsultacji z Bożeną Zawadzką udała się kobieta, postawił jednoznaczną diagnozę: głębokie poparzenia, zakażenie gronkowcem oraz wirusem opryszczki. – Efektu zamknięcia naczynek nie uzyskano z prostej przyczyny. Tego typu technologia nie jest przeznaczona do tej procedury – mówi Zawadzka.

Pokrzywdzona przekazała naszej rozmówczyni swoje aktualne zdjęcie. – Mam z nią kontakt. Dałam jej namiar do zaufanego prawnika, który będzie ją reprezentował w walce o odszkodowanie – zapewnia.

Obraz
© Strefa Kobiety

Zdaniem szkoleniowca na witrynach salonu, z którego usług skorzystała poszkodowana klientka, wisi szyld z napisem "mobilna kosmetyczka". – To w opinii wielu osób przykrywka, żeby unikać przestrzegania rygorystycznych procedur, które sanepid nakłada na stacjonarne salony – mówi.

Szkodliwe promocje

Bożena Zawadzka jest nie tylko właścicielką salonu kosmetycznego, ale również prowadzi hurtownię kosmetyczną "Strefa Kobiety". Jej firma od lat zaopatruje salony kosmetyczne i gabinety medycyny estetycznej, dlatego właścicielka jak mało kto ma okazję zobaczyć, które produkty wybierają polskie kosmetyczki oraz w jaki sposób pracują.

Jak się okazuje, dla wielu kosmetologów kwestia higieny podczas wykonywanego zabiegu to sprawa drugorzędna. – Jedna z osób zajmujących się wykonywaniem zabiegów estetycznych nabyła u nas opakowanie nici liftingujących. Pięć sztuk kosztuje tysiąc złotych i wystarcza na jeden zabieg.

W trakcie aplikowania produkt spadł jej na podłogę. Zamiast wyrzucić go do kosza, wprowadziła klientce pod skórę – opowiada Zawadzka. – Później zadzwoniła do mnie, abym podpowiedziała, jaki antybiotyk powinna polecić swojej klientce, żeby nie doszło do wtórnego zakażenia – dodaje.

Problemem jest również nagminne używanie niewłaściwych produktów. – Przykro mi to stwierdzić, ale mnóstwo gabinetów świadomie zamawia u nas produkty, które tak naprawdę nie służą do tych zabiegów, w których są przez nich zużywane – mówi. – Często kupują ampułki, które przeznaczone są do wprowadzania substancji za pomocą ultradźwięków, a oni wykonują nimi iniekcję, czyli wstrzyknięcie. W ten sposób np. zabieg mezoterapii zamiast 600 zł kosztuje 150 zł. I tak naprawdę nie daje żadnych efektów – wyjaśnia Zawadzka.

Bożena Zawadzka wnikliwie obserwuje rynek i załamuje ręce, gdy widzi, jak klientki salonów kosmetycznych łakomią się na okazyjne wypełnianie ust kwasem hialuronowym niewiadomego pochodzenia. – To jest skandal. Osoby wykonujące inwazyjne zabiegi estetyczne, niejednokrotnie nie będąc z wykształcenia nawet technikiem usług kosmetycznych, kupują na Allegro wypełniacze, które za 1 ml kosztują 90 zł, a później wstrzykują go klientce za 200-300zł. Dla porównania za 1 ml certyfikowanego preparatu trzeba zapłacić między 350 a nawet 700 zł – wyjaśnia.

Właścicielka Centrum Estetycznego przestrzega przed korzystaniem z atrakcyjnych promocji, którymi kuszą niektóre salony. – Oczywiście nie mam dowodów co do każdego przypadku, ale pracuję już kilkanaście lat w tej branży i nie sądzę, żeby którykolwiek właściciel wprowadził promocję i z własnej kieszeni dopłacał do każdego zabiegu kilkaset złotych – wyjaśnia.

Pani Bożena Zawadzka zwraca się do wszystkich kobiet, które zamierzają skorzystać z różnego rodzaju zabiegów inwazyjnych w gabinetach kosmetycznych, aby zwracały uwagę, czy przed wykonaniem usługi otrzymują tzw. paszport zabiegowy. Powinna znaleźć się w nim naklejka produktu certyfikowanego oraz wszystkie niezbędne informacje.

– Na wypadek pojawienia się skutków ubocznych lekarz musi wiedzieć, jaką substancję aktywną i w jakich ilościach podała kosmetyczka – podkreśla Bożena Zawadzka. – Proszę również zwracać uwagę, czy przeprowadzono z wami pisemny wywiad przedzabiegowy. Czy osoba wykonująca zabieg otwiera produkt przy was, czy dezynfekuje ręce, czy w gabinecie jest porządek oraz czy wręcza wam pisemne zalecenia dotyczące postępowania w razie powikłań – zaznacza Zawadzka.

Przed każdym zabiegiem warto porównać jego cenę z innymi salonami. – Nic na tym rynku nie jest za darmo. Salony, które świadczą usługi za wysokie kwoty, wbrew pozorom nie chcą zedrzeć z klientów ostatniego grosza, tylko pracują na właściwych produktach, które po prostu nie są tanie, oraz z pełnym profesjonalizmem przestrzegają wszelkich procedur. – zapewnia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (151)
Zobacz także