"Zamknij się, szmato!" – powiedziała do 1,5‑rocznej córeczki. Sprawą zajmuje się Rzecznik Praw Dziecka
Czy również widzieliście nagrania, na których Instagramerka nazywa 1,5-roczną córkę "szmatą" i mówi, że jeśli nie dostanie od męża torebki Gucci, zabije siebie, jego i dziecko? Sprawdzamy, co mogło się w tej rodzinie wydarzyć i rozmawiamy z psychologiem, rzecznikiem prasowym policji i biurem Rzecznika Praw Dziecka.
12.09.2018 | aktual.: 12.09.2018 18:04
Pani Oliwia i jej partner kreowali się "instarodziców" idealnych, co w internetowym rozumieniu znaczy mniej więcej tyle, co zadbanych i bogatych, zapewniających słodkiej córeczce, ubranej w najurokliwsze sukienki, idealne warunki życiowe. Prezentowali na Instagramie wizerunek związku, w którym mąż wypruwa sobie żyły dla rodziny ("jestem już 29 godzin za kierownicą, pracuję ciężko dla mojej córki" – powiedział w lipcu ojciec małej Nelii w filmie na Instagramie), a żona zajmuje się dzieckiem, robiąc to najlepiej, jak potrafi.
Wersja pierwsza
Kilka dni temu wyszło na jaw, że rodzina wcale perfekcyjna nie jest. Pani Oliwia opublikowała film, otrzymany podobno od własnego męża, na którym widać, jak ten uprawia seks z inną kobietą. Poinformowała też, że 1,5-roczna Nelia została przez swojego ojca porwana. – Sprawy nie zgłoszono na policję, albo jeszcze do nas nie dotarła. Każdy człowiek może zgłosić podejrzenie popełnienia przestępstwa na dowolnej komendzie w Polsce, ale zawsze rozpatrywana jest w miejscu popełnienia ewentualnego przestępstwa. Dlatego jeśli rzecz wydarzyła się w Kędzierzynie-Koźlu, a ktoś zgłosił to na policję w Gdańsku, to materiały powinny do nas dotrzeć. Na razie jednak nic takiego nie miało nie miejsca – komentuje tę sytuację rzeczniczka policji w Kędzierzynie-Koźlu Dagmara Rippel – Kopeć.
Skierowanie się po pomoc na policję, powinno być naturalnym, pierwszym odruchem matki, której porwano dziecko. Sęk w tym, że wydarzenia, które nastąpiły później, stawiają wiarygodność Instagramerki pod znakiem zapytania.
Wersja druga
Mąż blogerki odegrał się bowiem niczym czternastolatek, którego obraża w sieci koleżanka z klasy. Ujawnił nagranie audio, kompromitujące macierzyństwo pani Oliwii. Kobieta krzyczy na nim do dziecka "zamknij się, szmato, siedź tam!", "jeb...ny kur...a śmieć!". Na nagraniu słychać, jak dziewczynka rozpaczliwie płacze, kiedy matka zamyka ją gdzieś samą. W sieci pojawił się także drugi materiał dźwiękowy, na którym mężczyzna napastliwym tonem pyta swoją partnerkę, co by się wydarzyło, gdyby nie dał jej pieniędzy na wyśnione torebki Gucci i Louis Vuitton. "Zajeb...abym ciebie, Nelkę i siebie" – odpowiedziała. Mąż zareagował dociekliwymi pytaniami, jakim sposobem zabiłaby córkę, nie ustępował. Kiedy uzyskał odpowiedź, że zrobiłaby to nożem, zapytał całkiem spokojnie, czy… pójdą na kawę. A potem jeszcze przez chwilę ją wyzywał.
Kto jest winny?
W internecie zawrzało jak w gejzerze w Yellowstone. Na Facebooku powstają specjalne grupy o "sprawie Oliwii", a pod artykułami o tej sprawie można przeczytać tysiące komentarzy. Internauci wyrokują, kto jest winny zaistniałej sytuacji. I choć większość negatywnych opinii dotyczy kobiety, to zdaniem niektórych, głównie ojciec Nelii jest za tę patologię odpowiedzialny. Internauci twierdzą, że prowokował kobietę, nad którą wcześniej znęcał się psychicznie. Pojawiają się także głosy, że znajdowała się pod wpływem środków odurzających, albo że miała depresję. Warty uwagi jest fakt, że ani razu kobieta nie atakuje mężczyzny, całą agresję przenosi na córkę. Być może ze strachu.
Na nagraniu, na którym matka wyzywa płaczącą córkę od szmat, troskliwy ojciec grozi bowiem żonie, że "wsadzi ją do więzienia", każe jej podejść do dziecka, ale nie przytula płaczącej Nelii, nie próbuje nawet uspokoić żony ewidentnie będącej w złym stanie psychicznym, choć mógłby to zrobić dla dobra dziecka. I niezależnie od tego, kto jest winny rozpadowi relacji i kto jest lepszym rodzicem, nie sposób nie zauważyć, że publiczne przepychanki odbijają się na Nelii, która jest najbardziej pokrzywdzona.
Zapytałam o to psycholożkę dziecięcą. - To jest tzw. parentyfikacja, wykorzystywanie dziecka jako tarczy. Dziecko nie jest winne problemów rodziców. Fakt, że ten mężczyzna podjudza kobietę jest absurdalny, ale ona w żadnym wypadku nie powinna się wdawać w dyskusję, nakręcać. Oboje są bardzo niedojrzali emocjonalnie i krzywdzą dziecko. To nie jest "tylko" przemoc psychiczna, ale "aż". I to niezależnie od tego, czy dziecko już rozumie słowa. Krzyki, ekspresja i mimika robią swoje. Mogą przynieść nieodwracalny skutek. Już nie wspomnę o publikowaniu takich nagrań w sieci – jeśli są dowodem na cokolwiek, powinny zostać dostarczone wyłącznie odpowiednim organom – tłumaczy psycholożka dziecięca Agata Nowakowska.
Jest jeszcze dla nich ratunek
Ojciec Nelii próbuje zaprzeczyć, jakoby traktował dziecko instrumentalnie, wstawiając na Instagram urocze filmiki i zdjęcia z córką. "Nelia odżywa od psychopatycznej rodziny, jest cała i zdrowa, by nikt znów nie siał plot, a zwłaszcza jej koleżanki" – napisał mąż pani Oliwii.
Zdaniem Agaty Nowakowskiej, mimo wielu popełnionych błędów, jest jeszcze szansa, żeby naprawić sytuację. – Dziecko może chodzić na terapię nawet w tym wieku. Nie polega ona na żadnych rozmowach, ale m.in. na zajęciach sportowych, integracji sensorycznej, redukcji napięcia ciała, masażach. Poza tym wszyscy mogą się wybrać na terapię rodzinną, albo własną – tłumaczy.
Jak poinformowano mnie w Biurze Rzecznika Praw Dziecka, sprawa została do RPD zgłoszona przez osobę trzecią. Rzecznik skierował sprawę do zbadania przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie i dopiero po rzetelnym sprawdzeniu sytuacji, zostaną podjęte kolejne kroki. Na razie nie mogą jednak udzielić żadnych dodatkowych informacji.
- Nawet jeśli sprawa otrze się o sąd, to jest jeszcze możliwość, że życie rodzinne ułoży się pomyślnie dla obu stron, a dziecko będzie szczęśliwe. Rodzice muszą wykazać chęć zmiany i pokazać, że kochają dziecko. I dostać pomoc opieki społecznej czy kuratora, bo powinni zostać objęci monitoringiem – uważa Agata Nowakowska.
Perfekcyjna frustracja
Do sytuacji odniosła się Maja Bohosiewicz. "Nowa era macierzyństwa to taka w której wspaniała mama dokumentuje cudne stylizacje swojej córki, pokazuje swoje zalokowane długie włosy i boski różowy pokoik. 'Ale ślicznotki, jesteś wspaniałą mamą'. (…) Idealna instamama, z cudownym profilem i córeczką, która jest całym jej światem, okazuje się potworem który poniża dziecko, zwracając się do niej per TY SZMATO. Dziewczyny, nie wierzcie w IDEALNY świat. Jedyne, w co musicie wierzyć to w to, że wasze dzieci muszą czuć, że je kochacie i szanujecie" – skomentowała sytuację na Instagramie.
Zobacz także
Jej zdaniem zachowanie pani Oliwii może być pokłosiem przymusu do prezentowania wyłącznie swojej nieskazitelnej i perfekcyjnej strony. Nieprawdziwego życia na pokaz, generującego tylko frustrację, która eskaluje. I może coś w tym jest - im większy pomnik, tym mniejsza wiara.
Winy nie ponoszą wyłącznie media społecznościowe, wszak przemoc w rodzinie występowała od zarania dziejów, ale presja społeczna jest przez nie znacznie większa, a matkę i dziecko w sieci zobaczy (i oceni) dużo więcej osób niż w erze analogowej.
Nie każmy mamom być idealnymi. Żadna z nas nigdy taka nie będzie, a dążenie do ideału może przynieść przerażające efekty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl