Zamordowali ją w Boliwii. Teraz Helena Kmieć może zostać świętą
Helena chciała być wolontariuszką misyjną w Boliwii. Udało się, ale niestety nigdy stamtąd nie wróciła. Zginęła w nocy z 24 na 25 stycznia w ochronce dla dzieci. Ksiądz z parafii, do której należała, uważa, że będzie wyniesiona na ołtarze.
Kmieć zginęła ugodzona nożem. Sprawca trafił za kratki, choć nie od razu przyznał się do zabójstwa. 25-letnia dziewczyna została pochowana w rodzinnym mieście Lubiążu. Pogrzeb miał charakter państwowy, a udział wzięła w nim nawet premier Beata Szydło czy rodzice Andrzeja Dudy. Od tego wydarzenia minęło kilka miesięcy, a o Helenie znów robi się głośno. Proboszcz jej parafii twierdzi, że - prędzej czy później - zostanie kanonizowana.
– Helenka wyjechała do Boliwii w konkretnym celu, jako wolontariuszka na misję. Okoliczności jej śmierci także przemawiają za tym – cytuje ks. Michała Klisia "Gazeta Krakowska". Dziś jest inspiracją dla setek młodych wiernych. Poświęcono jej nawet stronę na Facebooku. W tytule obok nazwiska widnieje zdanie "męczenniczka za wiarę". Od 31 stycznia autorzy apelują: "Helenka Kmieć - Santo subito!" (święta natychmiast - z włoskiego).
Z tekstu "Gazety…" dowiadujemy się, że życie i postawa Heleny Kmieć wpłynęły na ostateczną decyzję pewnego chłopaka. Po przeczytaniu jej kazań był już pewien, że chce zostać księdzem. Wcześniej się wahał. Jak czytamy w sewisie Gość.pl, na ścieżkę wiary wrócił i sam zabójca dziewczyny. Parafianie z Lubiąża wierzą, że to jej zasługa.
Choć proces kanonizacyjny jest bardzo trudny i długotrwały, być może wkrótce rozpocznie się on również dla Heleny Kmieć. Jeśli Kościoł uznałby ją za święta, zostałaby dziewiątą kobietą wśród świętych i błogosławionych męczenników z Polski.