Pracował u posłanki Lewicy. "Zarabiałem 1400 zł, żyłem w ciągłym stresie"

Śmieciówki, mobbing, hipokryzja - tak w trzech słowach Kasper Piechatzek, były pracownik Wandy Nowickiej, opisuje współpracę z polityczką Lewicy. - Miałem wrażenie, że pracuję w firmie typu Januszex, gdzie liczy się tylko to, aby szef mógł kupić sobie nowy samochód - stwierdza.

Wanda Nowicka odpiera zarzuty byłych pracowników
Wanda Nowicka odpiera zarzuty byłych pracowników
Źródło zdjęć: © East News | Marysia Zawada/REPORTER

03.07.2024 | aktual.: 03.07.2024 09:20

Wanda Nowicka od 2019 roku jest posłanką Lewicy z okręgu gliwickiego. Jej byli pracownicy postanowili ujawnić, co miało się dziać za zamkniętymi drzwiami. Kasper Piechatzek i Paulina Butkiewicz opisali swoje doświadczenia ze współpracy z Wandą Nowicką. Polityczka wszystkiego się wypiera.

Kasper Piechatzek zakończył współpracę z posłanką dwa lata temu. Teraz postanowił wyjawić szczegóły. - Długo bałem się, że nikt nie uwierzy. Podczas pracy dla posłanki dochodziło bowiem do absurdalnych sytuacji. Nie chciałem, żeby ludzie uznali, że jestem jakimś histerykiem - mówi "Wyborczej" mężczyzna, który był zatrudniony w biurze poselskim na umowę zlecenie. Pensja, którą dostawał, miała wahać się w granicach 1200-1400 zł miesięcznie.

- Coraz częściej miałem wrażenie, że pracuję w firmie typu Januszex, gdzie liczy się tylko to, aby szef mógł kupić sobie nowy samochód - mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Robiłem za jej szofera"

Do obowiązków byłego pracownika należało: zajmowanie się mediami społecznościowymi posłanki, pisanie interpelacji, szukanie ciekawych tematów, którymi polityczka Lewicy mogłaby się zająć. - Woziłem też panią posłankę swoim seicento na gaz - wyznaje "Wyborczej".

Kiedy jego koleżanka przeszła na chorobowe, w biurze został całkiem sam: - Kiedy Pani Posłanka była na miejscu, ja robiłem za jej szofera, konsierża, służbę, taksówkę, atlas informacyjny, obsługę social mediów i inne tego typu czynności, które przecież wykonuje pracownik biura poselskiego.

Bał prosić się o podwyżkę, bo usłyszał, że i tak dostaje dużo. "Pani posłanka ciągle była niezadowolona. W interpelacjach kazała nanosić wiele poprawek. Jedno pismo było wałkowane nawet dwa dni. Wszystko było pod presją, potrafiła dzwonić i przepytywać mnie, co robiłem. Oczywiście wszystko robiłem źle. W dodatku na nic nie było pieniędzy. W biurze poselskim w Zabrzu nie było nawet komputera i internetu. Część mebli pochodziła z odzysku. Odnawiałem stół, który miał jeszcze sygnatury KW PZPR" -opowiada Piechatzek w internetowym wpisie.

Po pierwszym miesiącu współpracy wszystko miało być jeszcze gorsze. "Stała się roszczeniowa, opryskliwa oraz strasznie przewrażliwiona na wiele rzeczy, na które wcześniej nigdy nie zwracała uwagi".

"Skończyło się tak, że przez dużą część tego czasu zarabiałem 1400 zł, byłem dostępny praktycznie ciągle pod telefonem, żyłem w permanentnym stresie, ledwo wiązałem koniec z końcem, a w międzyczasie próbowałem ogarniać studia. Było ciężko, szczególnie w pandemii, kiedy o inną pracę było ciężko" - wyznał w mediach społecznościowych Kasper.

W pewnym momencie był już w bardzo złym stanie psychicznym. "Wykończony wiecznymi pretensjami, przepracowany oraz kompletnie zdyskredytowany (80 proc. rzeczy, które robiłem - były rzekomo robione źle), że wybrałem się do specjalisty. Szanowna pani doktor 'pogratulowała' mi wypalenia zawodowego w wieku 25 i zaleciła zmianę pracy. Pracę zmieniłem" - podsumował.

Z kolei była asystentka Wandy Nowickiej Paulina Butkiewicz napisała, że czas spędzony w pracy u posłanki był dla niej traumatyczny: "Nabawiłam się ataków paniki, widząc twarz owej towarzyszki, oraz strachu przed rozmowami telefonicznymi. Byłam traktowana jak śmieć, ciągle podważane były moje kompetencje. Roszczeniowość pani W.N. doprowadziła mnie do załamania nerwowego i problemów z pewnością siebie".

Wanda Nowicka odpowiada

Wanda Nowicka relacje swoich byłych współpracowników nazywa "atakiem" i przekonuje, że ma on "polityczne motywy".

Polityczka opublikowała oświadczenie, w którym odpowiedziała na zarzuty o mobbing, wytoczone przez swoich byłych asystentów. "Poważnie rozważam kroki prawne w obronie mojego dobrego imienia" - zapowiedziała.

"W związku z pomówieniami, rozsiewanymi na mój temat przez osoby, które kiedyś wykonywały dla mnie pewne prace, że rzekomo doświadczyły mobbingu, oświadczam, że poważnie rozważam kroki prawne w obronie mojego dobrego imienia" - podsumowała Nowicka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (270)