Blisko ludziZbuntowana sierota, czyli jak Anna Stanisławska walczyła z upośledzonym mężem

Zbuntowana sierota, czyli jak Anna Stanisławska walczyła z upośledzonym mężem

Zbuntowana sierota, czyli jak Anna Stanisławska walczyła z upośledzonym mężem
Źródło zdjęć: © Shutterstock
Magdalena Drozdek
15.02.2016 16:42, aktualizacja: 15.02.2016 20:21

Gdyby żyła, byłaby pewnie jedną z najbardziej rozchwytywanych kobiet polskiej blogosfery. Jej barwne opisy małżeństwa z Janem Kazimierzem Warszyckim zaskakują do dziś. Historycy uznają ją za pierwszą poetkę w kraju. Anna Stanisławska bardzo szczegółowo opisała swoje życie z upośledzonym umysłowo bogaczem.

Gdyby żyła, byłaby pewnie jedną z najbardziej rozchwytywanych kobiet polskiej blogosfery. Jej barwne opisy małżeństwa z Janem Kazimierzem Warszyckim zaskakują do dziś. Historycy uznają ją za pierwszą poetkę w kraju. Anna Stanisławska bardzo szczegółowo opisała swoje życie z upośledzonym umysłowo bogaczem.

Urodziła się gdzieś między rokiem 1651 a 1654 w magnackiej rodzinie Stanisławskich. Jeszcze w dzieciństwie zmarła jej matka. Dziewczynka trafiła do babki, ale i ta szybko odeszła. Został jej jedynie brat i ojciec. Ten drugi nie miał zamiaru opiekować się nieletnią. Chciał ponownie się ożenić, więc by pozbyć się kłopotu, oddał Annę do klasztoru.

Przez kilka lat jej życie wypełniały nudne, powtarzalne czynności u boku dominikanek. Pewnego dnia rodzina postanowiła sobie o niej przypomnieć. Miała może 16 czy 17 lat, gdy ojciec stwierdził, że jest gotowa do małżeństwa. Związek córki z kimś wpływowym miał pomnożyć rodzinny majątek. Przy wyborze męża nie miała nic do gadania. Ojciec i macocha nie byli jednak najlepszymi swatkami. Gdy wróciła do rodzinnego domu, czekał już na nią Jan Kazimierz Warszycki.

Podobno podczas pierwszego spotkania mało nie zemdlała ze zgrozy. Przerażał ją jego wygląd i zachowanie. Nie rozumiał, co się do niego mówiło. Miał nawet specjalnego sługę, który pokazywał mu gestem, co ma zrobić, jak się odezwać.

Na nic błagania Anny, by ojciec nie skazywał jej na życie u boku arystokraty. Niedługo później zorganizowano wesele pary. Uroczystość odbyła się w jej domu, z czego kobieta była wyjątkowo zadowolona, bo nie chciała publicznie pokazywać się z przyszłym małżonkiem. Zarówno Anna, jak i Jan, pochodzili ze starych, szacownych rodów. Takie połączenie znaczyło więc dla ich ojców wiele. Nieszczęście panny młodej było tylko drobiazgiem bez znaczenia. – Biskup stułą wiąże ręce. O, w jakiej teraz jest męce serce, które czym się brzydzi, towarzyszem sobie widzi! – pisała w swoich pamiętnikach niedługo później.

Wspomina, że w trakcie zaślubin wyglądał jak „zastraszony gąsior”, i że gdy zanim powiedziała sakramentalne „tak”, on na głos zastanawiał się, czy klęknąć przed stojącą obok panną, bo jest aniołem, czy może uciec, bo to diabeł.

Tak zaczął się jej rok męczarni.

Wszystko opisała w wierszowanych pamiętnikach „Transakcyja albo Opisanie całego życia jednej sieroty przez żałosne treny od tejże samej pisane”. Szczerze i z humorem opowiedziała o życiu u boku tyrana, ale też o swoim dzieciństwie i młodości, które nazwała długim pasmem nieszczęść. Mąż, na którego wołała „Kazimirek” albo „Ezopek” (od greckiego bajkopisarza znanego z brzydoty) codziennie serwował jej kolejne wyskoki. – Mnie się coraz serce kraje, widząc jego obyczaje – pisała.

Nie stosuje żadnej cenzury, pisze o wszystkim i co za tym idzie, jako jedna z nielicznych przedstawia życie wśród XVII-wiecznej szlachty. Jej Ezopek okazał się „lampartem, to jest zboczeńcem, który sam się sobą delektuje” i „nie potrafi dopełnić małżeńskich powinności”. Później wyszły też na jaw jego sadystyczne skłonności.

Jednego dnia postanowił podpalić kościół, bo podczas nabożeństwa pogryzły go pchły, innego chciał spalić kobiety z okolicznej wsi, bo według niego sprowadziły deszcz. Anna dogryzała mu na każdym kroku. „Śmiech z żałości”- mówiła o swoich reakcjach na jego wybryki. Kiedy zaproponowano Janowi dowództwo chorągwi wojskowej, zastanawiał się, jak ma ona wyglądać. – Karmazynowa, aksamitna z ogonkami z popielicową podszewką, by się nią przykryć, gdyby była zima – mówił bogacz. Mina mu zrzedła, gdy okazało się, że chodzi o wojnę. Wreszcie Kazimierek wpadł na pomysł, że chciałby dowiedzieć się jak wygląda dusza, która uchodzi z umierającego ciała. Królikiem doświadczalnym miała być więc jego żona.

Anna za wszelką cenę chciała opuścić męża. Jeszcze przed śmiercią jej ojciec poprosił Jana Sobieskiego o opiekę nad córką. Przyszły król był jedyną osobą, która się za nią wstawiła. Anna wiedziała, że nie uzyska rozwodu tylko dlatego, że twierdzi, że jej mąż jest szalony. Ojciec dziewczyny zmarł i nie mógł zaprzeczyć, że to on stał się powodem jej nieszczęścia. Przed kościelnym sądem przyznała więc, że za Jana wyszła z „przymusu rodzicielskiego” i tak uwolniła się od sadysty.

W szlacheckich kręgach od tej chwili uznawana była za niewierną rozpustnicę i alkoholiczkę. To nie przeszkodziło jej ponownie wyjść za mąż i to dwukrotnie. Jej pierwszą prawdziwą miłością był Zbigniew Oleśnicki, o którym z kolei krążyły plotki, że otruł swoją pierwszą żonę. I tak jak Jan Kazimierz był jej Ezopem, tak Zbigniew był jej „Flawoniuszem Miłym” (zwiastunem wiosny). Mężczyzna zmarł jednak tuż po powrocie z wojny.

Przed kolejnym małżeństwem wstrzymywała się 3 lata. A gdy związała się z Janem Stanisławem Zbąskim to i ta historia zakończyła się łzami. Na tym też skończyła pisać swoje wiersze, choć do końca życia pozostała bardzo aktywna. Sama zarządzała majątkiem, jaki pozostawili jej ojciec i mężowie, wspomagała zakony i fundowała kościoły.

md/ WP Kobieta

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (13)
Zobacz także