Blisko ludziZgwałcone życie Bośni. Te kobiety wciąż żyją z traumą

Zgwałcone życie Bośni. Te kobiety wciąż żyją z traumą

3 lata konfliktu, 50 tys. zgwałconych Bośniaczek i ponad 20 lat czekania na wyroki dla zbrodniarzy. „Zabierali wiele dziewcząt. Wszystkie były gwałcone. Jednej z nich już nigdy nie zobaczyłam. W nocy z 12 na 13 lipca grupa serbskich żołnierzy zabrała moją matkę. Została zgwałcona. Nie udało się jej wyzdrowieć. Rok później zmarła na raka macicy. Miała 37 lat” – wspomina po latach jedna z ofiar. Choć formalnie wojna się skończyła, skrzywdzone kobiety wciąż cierpią.

Zgwałcone życie Bośni. Te kobiety wciąż żyją z traumą
Źródło zdjęć: © Eastnews
Magdalena Drozdek

07.12.2015 | aktual.: 07.12.2015 13:13

3 lata konfliktu, 50 tys. zgwałconych Bośniaczek i ponad 20 lat czekania na wyroki dla zbrodniarzy. „Zabierali wiele dziewcząt. Wszystkie były gwałcone. Jednej z nich już nigdy nie zobaczyłam. W nocy z 12 na 13 lipca grupa serbskich żołnierzy zabrała moją matkę. Została zgwałcona. Nie udało się jej wyzdrowieć. Rok później zmarła na raka macicy. Miała 37 lat” – wspomina po latach jedna z ofiar. Choć formalnie wojna się skończyła, skrzywdzone kobiety wciąż cierpią.

"Bośniacka Dziewczyna" to jedno z najbardziej charakterystycznych prac, jakie powstały po wojnie. Na plakacie artystka Sejla Kamerić umieściła swój autoportret razem z graffiti skopiowanym ze ściany koszarów w Srebrenicy. „Bez zębów? Z wąsem? Śmierdząca jak gówno? Bośniacka dziewczyna!” – głosi hasło z grafiki.

Takich prac powstało w ostatnich latach znacznie więcej. Młode kobiety postanowiły rozliczyć przeszłość za pomocą sztuki. Jak przyznają, wojna z lat 90. odbija się wciąż na społeczeństwie, a szczególnie na kobietach. Prawa, które udało im się wywalczyć, gdy Bośnia była jeszcze częścią Jugosławii, zostały im odebrane podczas wojny. Widać to szczególnie na rynku pracy. Choć większość kobiet ma wyższe wykształcenie, stanowią one tylko nieco ponad 9 proc. ogółu pracujących.

- Dziś skorumpowany proces prywatyzacji niszczy resztki potencjału ekonomicznego. To kobiety są w większości bezrobotne, a zarazem pierwsze w kolejce do zwolnienia. Państwo po prostu zamyka kobiety w domach – mówi w jednym z wywiadów artystka Adela Jusić. Bośnia, według działaczek, należy dziś do skostniałego, patriarchalnego społeczeństwa.

– Wojna podsycała w ludziach mocno stereotypowe, jednoznaczne role płciowe. Mężczyźni musieli być macho. Kobiety zajmowały zupełnie podporządkowane miejsce ofiar, zawsze były marginalizowane – mówi portalowi „Broadly” jedna z głównych członkiń organizacji OKVIR, która wykorzystuje sztukę, do walki z nierównościami.

Taki wizerunek kobiet to efekt masowych gwałtów, których dokonywano podczas wojny w latach 1992-1995 na terenie Bośni. Walczyły ze sobą trzy grupy etniczne – Muzułmanie, Chorwaci i Serbowie.

Nie pozwól, bym była następna

- Serbowie chodzili między nami. Było ich trzech. Wybrali jedną z dziewczyn. Dwóch uniosło w górę jej nogi, trzeci zaczął gwałcić. Płakała i wzywała pomocy. Wszyscy milczeli. Nikt się nie ruszał. Zatkali jej usta szmatą. Wtedy słyszeliśmy już tylko łkanie. Gdy tylko skończyli, odeszli. Ja tylko udawałam, że śpię. Za bardzo się bałam, że gdy zasnę, zabiją mnie i moje dzieci – wspomina Zarfa Turković. Jej opowieść to jedna z setek historii, które przedstawiono prokuratorom w Hadze.

Amnesty International potwierdziło, że gwałty na kobietach nie były jedynie „produktem ubocznym” toczącej się wojny, ale zaplanowanym wcześniej działaniem, które miało swoje określone cele. Po pierwsze, szerzyć terror do tego stopnia, że mieszkańcy sami opuszczą swoje rodzinne tereny. Po drugie, za wszelką cenę zniechęcić do powrotu.

Dokładna liczba zgwałconych kobiet wciąż nie jest znana. Jedne organizacje szacują, że ofiar może być 12 tys., inne że 20. Powszechnie przyjmuje się, że w czasie konfliktu zgwałcono ponad 50 tys. Bośniaczek. Padały one najczęściej ofiarą Serbskich Sił Zbrojnych, choć napaści seksualnych dokonywały wszystkie strony konfliktu.

- Mladić pozwolił wybierać żołnierzom młode kobiety i dziewczęta. Gwałcono je. Często odbywało się to na oczach pozostałych. Dzieci widziały jak gwałcono ich matki. Holendrzy byli pośród nas, nie mogli tego nie widzieć. Raz gwałcono kobietę. Jeden z nich po prostu stał i patrzył. Miał na uszach walkmana. Widziałam też jeszcze straszniejsze rzeczy – mówi Munira Szubaszić, która także zgodziła się opowiedzieć o tym, co przeżyła podczas wojny.

Wycenić koszmar

Minęło ponad 20 lat, a ofiary nie doczekały się sprawiedliwości. Wielu zbrodniarzy pozostało bezkarnych. Część z nich wciąż pozostaje przy władzy, najczęściej też żyją tuż obok swoich ofiar.

- Wiele kobiet, które przeżyły przemoc na tle seksualnym podczas wojny, nie otrzymuje żadnej rekompensaty z powodu skomplikowania systemu pomocy społecznej i sądowej w tym kraju. W porównaniu z innymi ofiarami wojny, cierpią na dyskryminację w dostępie do świadczeń społecznych – stwierdziła kilka lat temu Nicola Duckworth, Dyrektorka Programu ds. Europy i Azji Centralnej Amnesty International.

W czerwcu tego roku po raz pierwszy przyznano pieniężne rekompensaty. Jeden z byłych żołnierzy został skazany na 8 lat za gwałt na kobiecie w 1993 roku. Sąd przyznał, że mężczyzna musi zapłacić swojej ofierze za szkody, jakich doznała. Za ponad 20 lat życia w traumie dostała równowartość 15 tys. euro.

Twarzą ruchu na rzecz praw kobiet pokrzywdzonych w Bośni stała się Bakira Hasecić. Kobieta została zgwałcona na posterunku policji w rodzinnym Wiszegradzie przez Milana Lukicia. By postawić go przed sądem, tak jak pozostałych oprawców, założyła Association of Women Victims of War. W swoim niewielkim mieszkaniu w Sarajewie przyjmuje kobiety, które chcą opowiedzieć o tym, co przeszły.

Bośniaczki w otoczeniu mnóstwa teczek z dokumentami spisują swoje historie, które później przesyłane są do działaczy Amnesty International i Human Rights Watch. Sprawą Bakiry zajęła się skandynawska reżyserka, Annette Marie Olsen, która nakręciła film „Gwałt jako broń masowego rażenia”. Mimo kilkuletniej walki o sprawiedliwość, Lukić został skazany za zbrodnie wojenne, ale w akcie oskarżenia nie pojawiło się słowo „gwałt”. Zmiana aktu oskarżenia miała, zdaniem Izby Orzekającej, naruszać prawo oskarżonego do ustosunkowania się do przedstawianych mu zarzutów. Jak przyznaje działaczka, to słowo przeciwko słowu. To, że sędziowie ignorują zeznania kobiet, to już norma, z którą trudno walczyć.

md/ WP Kobieta

Zobacz także
Komentarze (106)