Zmusiła swojego chłopaka, by popełnił samobójstwo. Tak bardzo chciała, by było o niej głośno
18-letni Conrad marzył, by ich historia przypominała tę Romea i Julii. Michelle z kolei najbardziej chciała, żeby ludzie zaczęli zwracać na nią uwagę. Pragnęła zostać "rozpaczającą dziewczyną". Tak to nazywała. Wysyłała więc swojemu chłopakowi SMS-y, których treść mrozi krew w żyłach.
07.06.2017 | aktual.: 07.06.2017 17:13
18-letni Conrad Roy popełnił samobójstwo w czerwcu 2014 roku. Otruł się tlenkiem węgla we własnym samochodzie. Tej nocy dostawał co chwilę SMS-y od swojej dziewczyny – Michelle Carter. "Nie możesz o tym myśleć. Po prostu musisz to zrobić!" – to tylko jeden z nich. Siedział w samochodzie i odbierał kolejne wiadomości. Miał się zabić – tego chciała Michelle.
Podjechał na parking przed centrum handlowym. Wysiadł – bał się tego, co planował zrobić. Dostał kolejnego SMS-a. "Nie położę się spać, dopóki nie wsiądziesz do samochodu i nie włączysz generatora" – pisała dziewczyna.
Kilka godzin później policja znalazła ciało Conrada. To nie Michelle ich powiadomiła, a anonimowy świadek. Wysłała jednak kilka wiadomości do ich wspólnych przyjaciół, że 18-latek nie żyje. Siostrze chłopaka napisała SMS-a, w którym pytała, czy może wie, gdzie jest jej brat. Innemu koledze pisała z kolei: "Nie mam na sobie stanika".
„Kiedy w końcu to zrobisz?”
Poznali się dwa lata wcześniej. Oboje pochodzili ze stanu Massachusets, ale mieszkali w oddalonych od siebie miastach. Conrad w Mattapoisett, Michelle w Plainville. Spotkali się tylko kilka razy. Najczęściej wymieniali się wiadomościami tekstowymi, dzwonili do siebie, kontaktowali się online.
To była chora relacja. Conrad miał już na koncie próby samobójcze, był na antydepresantach. Swojej dziewczynie opowiadał, że chciałby, by ich historia potoczyła się tak jak u Romeo i Julii. By mogli wspólnie umrzeć. Michelle chciała tylko jego śmierci. Wtedy mogłaby skupić na sobie uwagę innych. A tej potrzebowała desperacko.
W ciągu kilku następnych miesięcy Carter wysłała 18-latkowi kilkaset wiadomości. Kiedy opowiadał o swoim złym samopoczuciu, Michelle radziła, by skorzystał z pomocy lekarzy. Potem zmieniła ton. Pytała, czy zamierza się zabić.
- Manipulowała nim, wytrącała z równowagi. Wysyłała wiadomości, w których pytała, dlaczego opóźnia swoją śmierć. Pozbawiała go wszystkich argumentów za tym, by żyć. Zapewniała go, że jego rodzina zrozumie, dlaczego postanowił się zabić. Chciała zostać "rozpaczającą dziewczyną", żeby inni mogli ją pocieszać, współczuć jej. Znalazłaby się wtedy w centrum uwagi – przyznała podczas ostatniej rozprawy prokurator Maryclare Flynn i przytoczyła kilka SMS-ów, które znaleziono w telefonie zmarłego chłopaka:
"Wystarczy tylko, że odkręcisz zawór – będziesz wolny i szczęśliwy".
"Ludzie, którzy popełniają samobójstwo, nie myślą tyle. Po prostu to robią!".
"Lepiej mnie nie oszukuj i nie udawaj, że chcesz to zrobić!".
"Dzisiaj jest ta noc. Teraz albo nigdy".
Skruszona, załzawiona… ale czy winna?
Jak ustalili śledczy, Michelle Carter wysłała swojemu chłopakowi w sumie blisko tysiąc wiadomości. W większości z nich jawnie namawiała go do popełnienia samobójstwa. Najwięcej wysłała ich na kilka dni przed śmiercią chłopaka. Tak jakby nie mogła się doczekać, kiedy to zrobi. Podpowiadała mu też, jak może skończyć z życiem. – Odkręć gaz. Poczekaj 5-10 minut. Tyle wystarczy, by umrzeć. Stracisz przytomność i nie odczujesz bólu. Zaśniesz i umrzesz – pisała.
Kilka miesięcy później, Michelle zwierzyła się swojej przyjaciółce: "Mogłam go powstrzymać".
W 2016 roku Sąd Najwyższy stanu Massachusetts zdecydował, że Michelle może zostać oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci chłopaka. Jej obrońcy utrzymują jednak, że nie można jej skazać, bo przecież nie widziała chłopaka od ponad roku. Ich zdaniem trudno wykazać, że to właśnie słowa dziewczyny przyczyniły się do jego śmierci. Podkreślają, że skoro Conrad cierpiał na depresję i już wcześniej planował się zabić, ona nie mogłaby go powstrzymać, ani dodatkowo mu w tym pomóc.
– To było samobójstwo. Smutne, tragiczne. Ale nie było to morderstwo – mówi Joseph Cataldo, obrońca Carter. Potwierdził, że Michelle także miała problemy psychiczne i to 18-latek wciągnął ją w tę relację.
Proces Michelle właśnie trwa.
Jeśli zostanie uznana za winną, będzie jej grozić nawet 20 lat więzienia.