Blisko ludziZnikanie "na ducha". Dramatyczne rozstania po latach znajomości i przyjaźni

Znikanie "na ducha". Dramatyczne rozstania po latach znajomości i przyjaźni

Pandemia nasiliła zrywanie relacji uczuciowych i przyjacielskich w sposób bezpardonowy i bezduszny. Tzw. ghosting w dobie izolacji stał się powszechniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej. Znikają i partnerzy i przyjaciele, bez wyjaśnienia, często z dnia na dzień. Psycholog ma teorię, dlaczego tak się dzieje.

Znikanie bez śladu stało się powszechne nie tylko w związkach, ale też w przyjaźni
Znikanie bez śladu stało się powszechne nie tylko w związkach, ale też w przyjaźni
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aneta Malinowska

Badania naukowców z amerykańskiego Uniwersytetu Zachodniego Ontario wskazały, że około jedna czwarta osób biorących w nich udział doświadczyła nagłego zniknięcia ze strony partnera. Jednocześnie jedna piąta przyznała się, że sama bez wyjaśnienia zerwała kontakt z kimś bliskim. Znikanie bez śladu stało się również powszechne w przyjaźni. Aż jedna trzecia badanych zadeklarowała, że w ten sposób porzuciła przyjaciela lub doświadczyła tego z jego strony. 

72 procent ankietowanych potwierdziło, że doświadczyło tego zjawiska osobiście. Co ciekawe badania opublikowane w Journal of Social & Personal Relationship, wskazują, że do ghostingu częściej przyznają się kobiety.

To najprostsza forma niekontynuowania znajomości

Patrycja Kowalska od kilku lat szuka partnera na portalach randkowych i kilka razy osobiście zetknęła się ze zjawiskiem ghostingu. Sama przyznaje, że zdarzyło się jej zniknąć po pierwszym spotkaniu, a trzy razy została tak potraktowana przez mężczyzn, z którymi przez jakiś czas flirtowała online.

– Zablokować kogoś i zniknąć to chyba najprostsza forma niekontynuowania znajomości, jeśli wiemy, że nie ma "tego czegoś" – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Patrycja. - Myślę, że w ramach znajomości online nie ma tu nic złego. W końcu skoro się z kimś nie znamy osobiście, nic wielkiego się nie wydarzyło, a czujemy, że nic z tego nie będzie, bo "nie kliknęło", to najprościej jest się wymiksować i zrobić miejsce na nowe kontakty - mówi dziewczyna.

Patrycja nie ma pretensji do tych, którzy w świecie online tak się zachowują.

- Rozumiem i sama też tak postępuję, wychodząc z założenia, że nikomu obcemu nie muszę się tłumaczyć. W końcu nieuczciwie byłoby zabierać komuś czas i robić zamieszanie w głowie, wiedząc, że nic z tego i tak nie będzie - mówi.

Dlaczego ludzie chętnie tak postępują? - Powodem jest najczęściej obawa przed zranieniem drugiej osoby – tłumaczy Ewelina Janiszewska, psycholog, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna. - Bywa również, że podłożem ghostingu jest koncentracja na swoich potrzebach, niski poziom empatii i skłonność do traktowania innych przedmiotowo. Możemy śmiało powiedzieć, że osoba taka posiada cechy narcystyczne. Jest czarująca, intensyfikuje kontakt od samego początku, a później kiedy nasyci się już wrażeniem, jakie zrobiła na drugiej osobie porzuca ją szukając kolejnego "wyzwania". Osoba, która nagle znika, może być niedojrzała emocjonalnie lub niezainteresowana prawdziwymi, bliskimi relacjami. Być może jest również zaangażowana w inną relację lub związek - zauważa psycholog.

Małgorzata boleśnie zderzyła się z ghostingiem

O ile znikanie w sieci nie jest zjawiskiem zaskakującym, o tyle psychologowie obserwują zwiększoną liczbę takich "ucieczek" w realu właśnie w czasie pandemii. Małgorzata Markiewicz zderzyła się z ghostingiem bardzo boleśnie.

- Przez rok spotykałam się z facetem. Byłam szczęśliwa. Nie mieszkaliśmy razem, ale bywał u mnie, ja u niego. Spotkania, śniadania, kolacyjki, seks, kino, wspólne weekendy. Planowaliśmy przyszłość. Byłam pewna, że to znajomość na dłużej. Aż przyszła pandemia i lockdown. On wyjechał do rodzinnego miasta, pracował zdalnie.

Małgorzata proponowała partnerowi, żeby na czas pandemii wprowadził się do niej. Jednak z jakiegoś powodu nie chciał. Jeszcze w marcu ubiegłego roku często i dużo rozmawiali, dużo pisali. Gdy mężczyzna wyjechał z Warszawy ich relacja przeniosła się do sieci, jednak z każdym dniem odzywał się mniej. Gdy Gośka pytała o co chodzi, mężczyzna tłumaczył się pracą.

- W połowie kwietnia zamilkł. Zaczęłam wariować. Gdy próbowałam podsycić ogień, proponowałam spotkanie, zablokował mnie. Zniknął totalnie, byłam zablokowana na wszystkie możliwe sposoby. Wszystkie komunikatory i kanały społecznościowe. Telefonów nie odbierał, na maile nie odpowiadał. Aż przestałam się odzywać.

Małgorzata okupiła tę znajomość depresją i całkowitą utratą wiary w miłość i w siebie.

- Jeśli nie mamy wystarczającej ilość danych, kiedy druga osoba nagle urywa kontakt, warto mieć świadomość, że może uruchamiać to w nas tendencje do wewnętrznej atrybucji, czyli przypisywania sobie i swoim cechom odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Zaczynamy myśleć o własnym wpływie, by poradzić sobie z nieprzewidzianą sytuacją, nad którą nie mamy kontroli. Ten styl interpretacji może wzmacniać niska samoocena – zauważa psycholog.

Małgorzata ma żal do byłego partnera za sposób, w jaki się z nią rozstał.

- Po tych wszystkich wspólnych miesiącach oczekiwałabym przynajmniej usłyszeć "żegnam" czy jakoś tak. Zostałam sama, zamknięta w pandemicznej rzeczywistości z milionem myśli w głowie i pytaniami – dlaczego i co ze mną nie tak? Co zrobiłam źle? Kiedy? Co się w ogóle stało? I dlaczego musiałam to przeżyć? – mówi Małgorzata.

- Kiedy zauważymy, że zaczynamy się obwiniać, możemy spróbować poszerzyć perspektywę. Zadajmy sobie pytanie: z jakich innych powodów niż my sami druga osoba mogła zerwać kontakt? Tutaj z pomocą może przyjść technika tortu: generując kolejne powody, przypiszmy im procentowe wartości i podzielmy koło na części wg tych wartości. Dzięki temu zobaczmy jak wiele przyczyn, różnych kawałków tortu innych niż my sami i nasze cechy mogły być powodem nagłego zniknięcia - podpowiada psycholog.

- Ostatnio widzieliśmy się kilka razy na osiedlowym parkingu. On mieszka blisko mnie, gdy jest w Warszawie - widocznie wrócił. Odwracał głowę na mój widok. Ja też już nie chcę go znać – podsumowała Małgorzata.

"Zupełnie nie wiem co się stało"

Bycie ofiarą ghostingu to nic przyjemnego i mamy prawo czuć się w takiej sytuacji źle.

- Kiedy bliska osoba nagle znika z naszego życia - choć to trudne - warto zadać sobie pytanie jak na nas działa takie zachowanie, jak się czujemy w związku z nim? Smutek informuje nas o tym, że straciliśmy coś, co było dla nas ważne, złość sygnalizuje, że ktoś przekroczył nasze granice, potraktował nas niesprawiedliwie, mobilizuje do walki – zauważa psycholog Ewelina Janiszewska.

- Nie ignorujmy tych uczuć, warto zapytać siebie, czy to zachowanie i jego emocjonalne skutki są dla nas ok, co zachowanie drugiej osoby mówi o niej samej? Dzięki tej postawie możemy wrócić do perspektywy osoby, która też wybiera i jeśli ktoś nie tratuje nas tak, jak tego potrzebujemy, jest spore prawdopodobieństwo, że nie byłby to dla nas odpowiedni partner ani przyjaciel. Tym samym robimy miejsce na inną relację, zdrowszą i bezpieczniejszą.

W taki właśnie sposób, w ramach robienia miejsca na nowe przyjaźnie, na ghosting patrzy Karolina. Ona kilka miesięcy temu, bez blokad, ale też bez wyjaśnień odsunęła się od koleżanki, z którą kilka lat była w bliskiej relacji kumpelsko-zawodowej.

- Od dłuższego czasu czułam, że drogi nam się rozjeżdżają. Źle wpływały na mnie nasze kontakty. Po każdym spotkaniu czy dłuższej rozmowie czułam się, jakbym była wyssana z energii. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, postanowiłam ograniczyć kontakt – mówi Karolina.

Kobieta przyznaje, że akurat w jej przypadku i z jej perspektywy, pandemia pomogła poluzować więzy, a w efekcie koleżanka zrozumiała, że ona już nie ma ochoty na przyjacielskie kontakty z nią.

- Dotarło do mnie, że nasza przyjaźń się wypaliła. Czas na nowe znajomości, a żeby zrobić miejsce innym ludziom, dobrze jest oczyścić przestrzeń.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (157)