Zofia Gomułkowa – kobieta władzy
Przykładna żona i jedna z dam PRL-u. Niewiele jest informacji o jej życiu prywatnym, ale Zofia Gomułkowa, a właściwie Liwa Szoken, do dziś budzi zainteresowanie i to nie tylko historyków. Mąż mówił do niej per Liwuś, w partii nazywali ją Janem Chrzcicielem.
- Umiejętnie trwała na drugim planie. Nieraz bywałem w ich mieszkaniu na Frascati, Gomułka wzywał mnie, aby omówić jakiś problem. Towarzyszka Zofia witała mnie serdecznie, ale w rozmowie udziału nie brała. Kręciła się w kuchni, coś pichciła. Gotowała smacznie, chociaż potrawy raczej niewyszukane. (…) Kiedy jechałem w zagraniczną delegację, Zofia wręczała mi listę sprawunków. Przeważnie prosiła o kawę, czasem jakiś delikates typu sardynki albo kawior. Zamawiała też bieliznę osobistą dla towarzysza Wiesława – mówił o niej Stanisław Trepczyński w książce Sławomira Kopera „Kobiety władzy PRL”.
Jaka prywatnie była żona Władysława Gomułki?
Trauma rodziców
Urodziła się 12 maja 1902 roku w Warszawie. Rodzice byli żydowskiego pochodzenia. W domu się nie przelewało. Zofia zaczęła naukę w gimnazjum, ale musiała ją przerwać z powodów społecznych. Do szkoły już nie wróciła. Zajęła się działalnością konspiracyjną. Zaraz po tym, jak opuściła gimnazjum, zaczęła pracować w fabryce zapałek „Płomyk”.
Władysława poznała w pracy. Wcześniej na swoim koncie miała już współpracę ze Związkami Zawodowymi Robotników Przemysłu Chemicznego, nielegalną aktywność w Komunistycznej Partii Robotniczej Polski i pobyt w więzieniu za antypaństwowe działania. Z przyszłym mężem związała się w 1928 roku. Zamieszkali razem bez ślubu. Gomułka mówił, że „komuniści jego pokroju traktowali ślub kościelny jako odstępstwo od zasad ideologicznych”.
Swoje miejsce razem z kilkuletnim synem Ryszardem znaleźli w Zawierciu. Tam wciąż pamiętano o antysemickich pogromach, więc wygląd Liwy nie budził sensacji. W mieście mieli żyć z dala od politycznych kontrowersji. Sąsiedzi ich lubili. Gomułków czekał jednak największy koszmar ich życia.
Liwa wkrótce po przyjeździe zaszła w kolejną ciążę. Rodziła w domu. Dziecko od początku było słabe i niedługo po przyjściu na świat zmarło. Jego śmierć była jednak tylko początkiem traumy. Miejscowy ksiądz odmówił pochowania nieochrzczonego dziecka, gmina żydowska także odsyłała rodziców z kwitkiem. Gomułkowie przez kilka dni musieli gnieździć się ze zmarłym synkiem w jednym pokoju. Ostatecznie Władysław przekupił dozorcę żydowskiego cmentarza i to on pogrzebał dziecko.
Zofia i Władysław postanowili poświęcić się w całości polityce. Ryszarda oddali na wychowanie dziadkom. Łatwego dzieciństwa nie miał. Był świadkiem, jak rodziców podsłuchiwano, skazywano na więzienie, jak wracali do łask i rozpoczynali karierę w partii.
Jan Chrzciciel
Zofia była wzorową towarzyszką Gomułki, który piął się po kolejnych szczeblach. Koper pisze, że była całkowicie podporządkowana mężowi i nie przeszkadzało jej, że przypadła jej drugoplanowa rola.
Wielu historyków zastanawiało się jak mogła, jako Żydówka, żyć z Gomułką, który był zdeklarowanym antysemitą. Mąż odpowiedzialny był przecież za Marzec 1968 roku i zmuszenie do emigracji tysięcy polskich Żydów. - Niektórzy twierdzili ironicznie, że każdy stałby się wrogiem Żydów, gdyby na co dzień żył z towarzyszką Zofią, ale była to tylko złośliwość - pisze Koper.
Zofia miała popierać wszystkie decyzje męża. Za czasów wojennych zasłużyła sobie nawet na miano Jana Chrzciciela. Pracowała wtedy w wydziale kadr Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej, gdzie zmieniała imiona żydowskich towarzyszy na polskie.
Skąpstwo Gomułki
Prywatnie mówiono, że byli bardzo dobraną parą. Choć pewnie nie pod względem fizycznym. On był postawny, ona wyjątkowo drobna, sięgała mu ledwo do ramienia. Nigdy się nie rozstawali, ona rzadko robiła coś bez jego zgody. Wyjątkiem były zakupy. Gomułka nie cierpiał rytuału picia kawy, którą uważał za zbędną ekstrawagancję, ona uwielbiała „małą czarną”, którą przyjaciele sprowadzali jej w paczuszkach z Zachodu. Podobnie jak kalesony dla męża.
- Gomułka preferował skromny, wręcz ascetyczny tryb życia, był niesamowicie oszczędny. Zaciągał się dymem najtańszych papierosów nazywających się najpierw „Sportami”, a kiedy wreszcie zdano sobie sprawę z idiotyczności tej marki, przekształcono je na „Popularne” – pisano o Władysławie Gomułce w „Dyktaturze ciemniaków”.
O skąpstwie sekretarza mówiło się wiele. Miał dzielić każdego papierosa na pół i palił je w szklanych lufkach. Uwielbiał, gdy żona piekła mu ciasta – wszystkie, tylko nie te cytrynowe. Cytryny były zbyt wielkim luksusem dla towarzysza.
- Właściwie tylko podczas balu sylwestrowego w gmachu KC Gomułkowie pozwalali sobie na luźniejszą zabawę. Wiesław skrupulatnie tańczył z przodownicami pracy, Zofia na brak partnerów także nie narzekała - pisze Koper.
Upiorne kabarety
W przeciwieństwie do pozostałej partyjnej elity, Gomułkowie mieli problem z rozrywkami. Najczęściej plotkowało się o ich nienawiści do kabaretów. Władysław miał nawet rzucać kapciem w telewizor za każdym razem, gdy na ekranie pojawiał się Kabaret Starszych Panów. Najbardziej naraziła się im jednak Kalina Jędrusik.
- Jędrusik miała kłopoty z cenzurą obyczajową, kazano jej się na wizji szczelniej ubierać. Z kilku źródeł wiadomo, że po interwencjach Zofii Gomułkowej – mówił Jerzy Eisler.
Gomułkowa zniechęciła się do niej podczas transmisji któregoś z koncertu dla robotników. Aktorka miała wtedy na sobie suknię z wyjątkowo podkreślonym dekoltem, w oczy rzucał się zawieszony na szyi krzyżyk. Po występie dyrekcja telewizji poprosiła ją, by w programach nadawanych na żywo występowała ubrana bardziej przyzwoicie. Następnym razem przyszła zapięta pod szyję.
Koniec Gomułków
W 1970 roku Gomułkę odsunięto od władzy. Oboje od państwa dostali dla siebie niewielki domek w Konstancinie. Udzielali się jeszcze politycznie, ale nigdy nie wrócili do czasów dawnej świetności, kiedy obracali się wśród ówczesnej elity kraju.
On zmarł 1 września 1982 roku na raka płuc. Pochowano go na Powązkach, a na pogrzeb przyjechał nawet Wojciech Jaruzelski. Ona żyła jeszcze cztery lata. Pochowano ją obok męża 3 grudnia 1986 roku.