Żołnierka w spódnicy. Magdalena Pilor brała udział w misji w Afganistanie

Magdalena Pilor wspomina misję w Afganistanie: - Czy sens miało to, że tam pojechałam? Dla mnie tak. Choćby dla tych kilku czapek, par butów i wody w szkole. A globalnie? Do dziś nie znam odpowiedzi.

Magdalena Pilor była na misji w AfganistanieMagdalena Pilor była na misji w Afganistanie
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Magdalena Pilor 10 lat temu wyjechała do Ghazni, gdzie pracowała jako pracownik cywilny Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych im. gen. B. Kwiatkowskiego. Po powrocie z misji wydała książkę pt. "Jej Afganistan. Historia żołnierza w spódnicy", która jest obrazem polskiego kontyngentu widzianego oczami żołnierek służących na misji. To przykład książki z gatunku "herstory", podkreślającej rolę kobiet w wojsku. Autorka obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie prowadzi własną firmę i przyznaje, że ani upływ czasu, ani dystans nie zatarły jej wspomnień.

Justyna Sokołowska, WP Kobieta: Magda, obecnie mieszkasz w Anglii, jednak Afganistan ciągle jest w twoim życiu.

I zawsze będzie. Nie da się od niego ot tak po prostu odciąć. To było zbyt mocne i ważne przeżycie dla wielu z nas. Nie ma chyba osoby, która była w Afganistanie i której nie poruszyła obecna sytuacja w tym kraju. Podobnie jest ze mną, mam za sobą intensywny czas, z małą ilością snu i ogromną ilością stresu, co miało związek z ewakuacją z Kabulu.

Do Afganistanu trafiłaś 10 lat temu jako pracownik cywilny wojska. Czym się dokładnie zajmowałaś?

Pracowałam w PRT (Provincial Reconstruction Team). Wspólnie z pozostałymi cywilami zajmowaliśmy się realizacją projektów dla miejscowej ludności - od budowy dróg, przez stawianie solarów, by uzyskać prąd do zasilania pompy wodnej w szkole, po naukę języka angielskiego czy zajęcia z przedsiębiorczości dla kobiet. Byłam odpowiedzialna za kilka projektów, dokumentację fotograficzną i pomoc humanitarną.

W czasie zbierania materiału do książki rozmawiałaś z polskimi żołnierkami. Dlaczego kobiety wyjeżdżają na misje?

Podczas mojego pobytu nie myślałam o książce, prowadziłam bloga, który z czasem się w nią zmienił. Są w niej nie tylko moje historie, ale również historie kobiet, które służyły w Afganistanie na różnych misjach i różnych stanowiskach.

A dlaczego kobiety wyjeżdżają? Ich powody wyjazdu na misję są dokładnie takie same jak mężczyzn, wszyscy są takimi samymi żołnierzami. Dziewczyny, z którymi rozmawiałam, często mówiły: "Dlaczego nas o to pytasz? Czy zadałabyś to samo pytanie mężczyźnie - dlaczego facet jedzie na wojnę?". Tak więc kobiety jadą na wojnę, bo ich jednostka jedzie, chcą się sprawdzić, są żołnierzami i to jest ich praca. Czy się bały? Tak, ale strach nie odróżnia płci, więc każdego w jakimś stopniu dotyka.

Obecność dużej grupy samotnych facetów prowokowała różne sytuacje, o których mówiły ci dziewczyny?

Niesamowite, jak to pytanie często pada w stosunku do kobiet na misji. Niemniej jest po części uzasadnione, nas kobiet było około 60, a mężczyzn 2500.

Pamiętam, że jak pierwszy raz przyjechałam do Afganistanu, ostrzegano mnie, abym nie chodziła sama po bazie, bo to niebezpieczne, bo przecież tylu mężczyzn i "różne" rzeczy mogą się wydarzyć. Pierwsze dwa wieczory, gdy szłam pod prysznic (te były w kontenerach sanitarnych), miałam ze sobą nóż schowany w kieszeni. Jednak szybko zrozumiałam, jakie to głupie. Nigdy nie przytrafiło mi się nic złego ze strony mężczyzn w bazie, podobnie jak moim rozmówczyniom.

Wręcz przeciwnie, wiele z nas było traktowanych jak koleżanki z bonusem w postaci przepuszczenia w drzwiach czy pomocy w plecakiem, choć z tym drugim wszyscy pomagali sobie nawzajem.

Byłyśmy inaczej traktowane pod jeszcze jednym względem - często chłopaki nam się zwierzali. Łatwiej kobiecie było powiedzieć, że tęskni się za rodziną, pokazać zdjęcie córki i rozpłakać się, że urodził się syn, a jego nie ma przy żonie. Twardy żołnierz mięknie w takich sytuacjach i dlatego doceniali w takich momentach naszą obecność, bo dla części z nich okazanie słabości przy kumplach było nie do pomyślenia.

Oczywiście, byli też tacy, którzy zachowywali się jak przysłowiowy pies na baby, byli zazdrośni o spędzany z kimś czas i plotkowali. Trochę jak w korpo, gdzie uważa się, że jak dziewczyna z kimś za długo rozmawia, to na bank z nim sypia.

Zdarzały się jednak romantyczne relacje pomiędzy żołnierzami i żołnierkami?

Tak jak wszędzie. Baza to taka Polska w pigułce, z wszystkimi dobrymi i złymi rzeczami. Czasami z tych znajomości rodziło się coś więcej. Znam parę Polaków, którzy poznali się w Afganistanie, zakochali się w sobie i się pobrali.

Wojna zbliża. Życie w stresie, z dala od bliskich i od normalności sprawia, że ludzie nawiązują ze sobą bliskie relacje. Często zwykłe koleżeństwo zmienia się w przyjaźń, za którą poświęca się życie. Charakterystyczne jest to, że po przyjeździe do Polski z reguły to się rozchodzi i te więzy nie są już tak intensywne. Każdy wraca do swojej rodziny, zajęć, rutyny.

Jakie tematy miały do przepracowania kobiety po misji w Afganistanie?

Wszystko zależy od tego, z czym mierzyły się w trakcie swojej misji. Są obrazy, których nie da się wymazać z głowy, uczucia, o których nie da się zapomnieć. Jedynym rozwiązaniem jest nauczyć się z nimi żyć.

Moim zdaniem kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, rozmawiają o tym, potrafią się rozpłakać i wykrzyczeć swój ból. Jesteśmy też bardziej skłonne poprosić o pomoc i pójść do psychologa. Cieszę się, że coraz głośniej mówi się o PTSD, czyli zespole stresu pourazowego, o koszmarach, jakie męczą ludzi i o tym, że mogą przestać ich prześladować.

Czy wciąż masz w głowie takie obrazy, o których chciałabyś zapomnieć?

Tak, ale są przepracowane. Bardziej niż obrazy to uczucia – wściekłość, bezsilność i ból, który, choć psychiczny, niemal fizycznie rozrywał ciało na kawałki. W Afganistanie straciłam pięciu kolegów. Teraz już mogę o tym mówić, ale nie wracam do obrazów – to za trudne. Czy chciałabym zapomnieć – tego nie da się zapomnieć. Pamiętam każdą minutę tego przeklętego dnia.

Czy w świetle ostatnich wydarzeń w Kabulu, zastanawiałaś się nad tym, czy misja w Afganistanie miała sens?

Nawet będąc jeszcze w Ghazni o tym myślałam i szczerze - nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony, na ile mamy prawo ingerować w politykę, kulturę innego państwa, narzucając "nasze" i uważając, że ono jest lepsze niż "ich". Z drugiej strony, czy mamy prawo stać z boku i przyglądać się tragediom i cierpieniu tak wielu ludzi…

Do dziś nie znam odpowiedzi. Z mojej perspektywy: tak – udało mi się sprawić, że kilka maluchów miało buty na zimę, mama czapki i szaliki dla swoich pociech, a dziewczynki z lokalnej szkoły nauczyły się choć podstaw angielskiego, a dzięki temu może poszły gdzieś dalej… Pokazaliśmy tym ludziom, że można żyć inaczej. Teraz żal, że właściwie wracają do punktu wyjścia.

Jagoda Grondecka z powrotem w Polsce. Dlaczego wróciła z Afganistanu?

Wybrane dla Ciebie

Jej mąż zmarł dwa miesiące po diagnozie. Do końca ukrywała przed nim prawdę
Jej mąż zmarł dwa miesiące po diagnozie. Do końca ukrywała przed nim prawdę
Imię na skraju zapomnienia. Nosi je tylko 13 Polek
Imię na skraju zapomnienia. Nosi je tylko 13 Polek
To imię noszą tylko dwie Polki. Ma wyjątkowe znaczenie
To imię noszą tylko dwie Polki. Ma wyjątkowe znaczenie
Jego imię to rzadkość. Nosi je tylko czterech Polaków
Jego imię to rzadkość. Nosi je tylko czterech Polaków
Ma glejaka IV stopnia. "Wchodzimy w kolejny etap tej walki"
Ma glejaka IV stopnia. "Wchodzimy w kolejny etap tej walki"
Nowy sposób oszustów. Tak przejmują telefon
Nowy sposób oszustów. Tak przejmują telefon
Coraz mniej bliskości w związkach. Naukowcy biją na alarm
Coraz mniej bliskości w związkach. Naukowcy biją na alarm
Ostatnie koszenie trawy przed zimą. Nie popełnij nagminnego błędu
Ostatnie koszenie trawy przed zimą. Nie popełnij nagminnego błędu
Wygadała się o "Afryce Express". "Po 17 godzin na dobę"
Wygadała się o "Afryce Express". "Po 17 godzin na dobę"
Jest na deficycie kalorycznym. Mówi, co wtedy mocno ogranicza
Jest na deficycie kalorycznym. Mówi, co wtedy mocno ogranicza
Najlepiej ubrane pary na Emmy. Stylistka wskazała trzy
Najlepiej ubrane pary na Emmy. Stylistka wskazała trzy
Co robić podczas ataku dronów? "Zasada dwóch ścian"
Co robić podczas ataku dronów? "Zasada dwóch ścian"