''Zwróciłam uwagę szkolnemu oprawcy dziecka''. Jak uniknąć koszmaru w szkole
Zaczął się wrzesień, twoje dziecko zaczyna naukę i nagle dowiadujesz się, że wśród rówieśników ma swojego oprawcę. Nie chce iść do szkoły, obawia się każdego dnia. Zwrócić uwagę dokuczającemu czy lepiej poprosić o interwencję wychowawcę? Dyskusja pochłonęła internautki.
10.09.2018 | aktual.: 10.09.2018 14:18
Z podobną do opisanej wyżej sytuacji zmierzyła się jedna z użytkowniczek forum Kafeteria. Jej syn, uczeń szkoły podstawowej, stał się ofiarą przemocy psychicznej i fizycznej. Zmartwiona matka postanowiła sama załatwić sprawę - podeszła do chłopca i upomniała go spokojnie, że jeżeli sytuacja nękania powtórzy się jeszcze raz, zgłosi to wychowawczyni. Wydarzyła się jednak nieoczekiwana sytuacja: przechodzący na korytarzu przypadkowy nauczyciel zwrócił jej uwagę, że nie powinna zaczepiać obcego dziecka i z nim rozmawiać, a zgłosić sprawę wychowacy.
Matka dręczonego ucznia obawia się, że w oczach dokuczającego chłopca zmalał jej autorytet. ''Nauczycielka nawet nie dała mi dojść do głosu, stanęła w obronie dziecka, z którym rozmawiałam. Tamten momentalnie urósł w siłę i wyszłam na najgorszą. Chciałam temat załatwić grzecznie, bez siania zamętu, a wyszło, że to agresor ma zaplecze i bezpieczeństwo, ofiara ma niewiele do powiedzenia. Co o tym myślicie?'' - pyta.
Wpis wywołał burzę przeróżnych reakcji i opinii. Część poparła matkę w jej działaniu i wyraziła zdziwienie, że nauczyciel zainterweniował w taki sposób Pojawiły się opinie, że takiej sytuacji powinna udać się bezpośrednio do wychowawcy lub nawet dyrektora i opowiedzieć z czym spotyka się jej syn. Niektórzy proponują nawet pójść krok dalej.
"Dla bezpieczeństwa dziecka powinno się pisać list polecony do dyrekcji szkoły. Powinien być napisany z dużą uprzejmością, gdyż będzie on przedstawiony w kuratorium. List powinien zawierać wszystkie problemy i uwagi i spostrzeżenia. Wtedy dyrekcja jest przestraszona. W liście poproś o delikatną interwencję w sprawie. Bo jak pójdziesz sama i tylko o tym opowiesz, to zarzucą ci, że to ty i twoje dziecko jesteście agresywni' - doradza jedna z użytkowniczek.
W dyskusji pojawiają się też rady, aby zapisać syna na sztuki walki, co sugeruje raczej mało pedadogiczne rozwiązanie problemu.
Niektórzy wyrazili też zrozumienie dla nauczycielki, która zwróciła uwagę, by matka nękanego chłopca nie rozmawiała z jego oprawcą. Jedna z internautek, która podaje się za nauczyciela, podzieliła się, jak to wygląda z jej perspektywy. ''Żadna obca osoba nie ma prawa straszyć dziecka na terenie szkoły. To miejsce, gdzie każde dziecko ma się czuć bezpiecznie. Chcialaś, żeby twoje dziecko czuło się bezpiecznie, żeby nikt go nie zaczepiał i w tym celu sama zaburzyłaś poczucie bezpieczeństwa innego dziecka. Ale tego już nie widzisz, bo twoje jest najważniejsze'' - napisała.
Z późniejszego posta matki nękanego chłopca dowiadujemy się, że ta próbowała rozmawiać z wychowawczynią. Autorka pisze, że nie udało im się dojść do porozumienia.
Według badań co dziesiąty uczeń jest nękany w szkole. Niestety powszechność tego zjawiska sprawia, że często problem ten jest lekceważony.
A czy wy spotkaliście się z podobnym problemem? Jak sądzicie, czy bezpośrednia, spokojna rozmowa z uczniem, który dokucza naszemu dziecku, to dobre rozwiązanie? Podzielcie się z nami swoimi historiami przez dziejesie.wp.pl.