Blisko ludziŻyć z pracoholikiem

Żyć z pracoholikiem

Otoczenie najczęściej jest zachwycone, że masz takiego odpowiedzialnego i pracowitego partnera. A Ty czujesz się niezrozumiana i przede wszystkim samotna, bo żyjesz z mężczyzną, dla którego nie ma nic ważniejszego poza pracą. I mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że pracoholizm to nałóg, który trzeba leczyć.

Żyć z pracoholikiem
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

08.07.2010 | aktual.: 09.07.2010 16:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Otoczenie najczęściej jest zachwycone, że masz takiego odpowiedzialnego i pracowitego partnera. A Ty czujesz się niezrozumiana i przede wszystkim samotna, bo żyjesz z mężczyzną, dla którego nie ma nic ważniejszego poza pracą. I mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że pracoholizm to nałóg, który trzeba leczyć. - Ten, kto nie żył z pracoholikiem, nie wie, jak to jest, kiedy czekasz na swojego mężczyznę do późnych godzin wieczornych - mówi Justyna.

On przychodzi do domu, ciągle mówi o pracy, a potem albo siedzi przed komputerem, albo pada ze zmęczenia - mówi Justyna.

Michał zawsze był ambitny, najlepszy student na ekonomii, szybko awansował w banku. W wieku 30 lat był już dyrektorem działu, pięć lat później dużego oddziału. Justyna podziwiała swojego męża, czuła, że to jest mężczyzna, przy którym czuje się bezpiecznie. Kiedy urodził im się Michał (4 lata) i Jaś (2 latka) zdecydowali, że stać ich na to, żeby zajęła się dziećmi. Zrezygnowała z pracy.

- Prawdą jest, że pod względem finansowym niczego nam nie brakowało - mówi Justyna. - Poza tym brakowało mi wszystkiego: rozmów, czułości, bliskości. Przychodził z pracy tak zmęczony, że padał z nóg. Dzieci prawie nie miały z nim kontaktu.

Żyć z nałogowcem

Partnerka pracoholika czuje się nie tylko samotna, ale też niezrozumiana przez otocznie. Rodzina i przyjaciele są zazwyczaj zachwyceni, że ma odpowiedzialnego mężczyznę, który wie, jak zapewnić byt rodzinie. Pieją z zachwytu nad jego sukcesami zawodowymi. Nie wiedzą, że rodzina zawsze przegrywa z pracą, bo nawet w weekendy pracoholik potrafi zastanawiać się nad tym, co ma do zrobienia.

Zazwyczaj dużo czasu mija, zanim zacznie rozumieć, że praca nie jest już tylko zarabianiem pieniędzy, realizacją ambicji, czy pasji, ale stała się nałogiem. To rodzaj uzależnienia, które dość długo może być nieleczone, bo często zyskuje aprobatę otoczenia, bo przecież jest zaradny i odpowiedzialny.

Problem zaczyna się wtedy, kiedy wszystko jest jej podporządkowane, niszczy rodzinę i zdrowie, nie pozostawia miejsca na kontakty z przyjaciółmi. Wszystko jest bowiem drugorzędne w porównaniu do pracy, a weekend to tyko strata czasu, o rozrywkach nie wspominając.

Skąd się bierze pracoholizm?

Przyczyn pracoholizmu, jak każdego nałogu, upatruje się w problemach emocjonalnych. Często osoby niedoceniane w dzieciństwie, w życiu dorosłym chcą za wszelką cenę pokazać, że świetnie sobie radzą. W uzależnienie od pracy popadają też ludzie, którzy nie radzą sobie z uczuciami, nie potrafią ich wyrażać, czy wręcz boją się uczuć. Chowają się za parawanem pracy, bo tutaj mają kontrolę nad swoim życiem, uzyskują poczucie bezpieczeństwa, nie boją się, że zostaną zranieni.

Duże znaczenie może mieć dom rodzinny, gdzie dziecko od najmłodszych lat może słyszeć, że najważniejsze są dobra materialne, a okazywanie uczuć to oznaka słabości. Innym powodem jest tzw. miłość warunkowa, kiedy dziecko jest chwalone i przytulane tylko wtedy, kiedy dostanie dobrą ocenę. Wówczas w dorosłe życie wchodzi z przekonaniem, że na miłość trzeba sobie zasłużyć. W związkach pracoholik często unika bliskości, a partnera traktuje jak kogoś drugiej kategorii.

Powiedzieć dość

Justyna marzyła o wspólnym urlopie: ona, maż i dzieci. Mieli pojechać na Mazury, żeby wylegiwać się na trawie i czytać zaległe książki. Żadne forsowne wyprawy. Wyobrażała sobie, że w końcu będą mieli czas, żeby porozmawiać, a mąż będzie łowił ryby z synami. Dzieciaki nie mogły się doczekać.

- Serce mi się krajało, jak widziałam, jak dzieci bardzo potrzebują z nim kontaktu. Ale on tego nie widział. Myślałam, że te dwa tygodnie wakacji mogą wiele zmienić. Mąż na tydzień przed wyjazdem powiedział, że wprowadzają w banku ważne zmiany, zaproponował, żebym jechała z dziećmi sama, a on do nas dojedzie. Kilka razy zadzwonił, nie przyjechał ani razu. Stwierdziłam, że już nie mam siły na ten związek, że skoro jestem samotną matką, to równie dobrze możemy się rozstać. Wyprowadziłam się z dziećmi do rodziców - mówi Justyna.

Już następnego dnia przyjechał po Justynę. Mówił, że nie wyobraża sobie życia bez rodziny. Wtedy nie wróciła, ale zaczęli ze sobą rozmawiać. W końcu powiedziała mu, jak bardzo była samotna w tym związku. Zdecydowali się na terapię rodzinną.

- Chcę wiedzieć, że sytuacja nie powtórzy się, że nie będę już musiała przeżywać takiej koszmarnej samotności i niezrozumienia, że będzie zajmował się chłopcami, bo oni tego potrzebują. Bardzo go kocham, ale na razie jeszcze nie potrafię mu zaufać - mówi Justyna.

Jak pomóc pracoholikowi?

Namów na terapię. Aby poradzić sobie z nałogiem, pracoholik potrzebuje pomocy terapeuty. Najczęściej trudno na nią namówić uzależnionego, trzeba dopiero dramatu życiowego, spowodowanego nałogiem, żeby zdecydował się na leczenie. To trudny i długotrwały proces, dlatego wspieraj partnera i mobilizuj do zmian.

Pokaż mu, że kochasz go bez względu na sukcesy zawodowe. Pracoholikowi może się wydawać, że bez sukcesów zawodowych nic nie znaczy. Niech wie, że jest dla Ciebie ważny również wtedy, kiedy zarabia mniejsze pieniądze, bo mniej pracuje. Przekonaj go, że miłości nie uzależnia się od sukcesów zawodowych, bo to coś znacznie więcej. Ustalcie wspólnie czas, który poświęcacie tylko dla Was.

Uzgodnijcie, że kiedy partner wraca do domu, laptop zostaje w pracy, albo w walizce, a wy wieczory spędzacie na rozmowach, zabawach z dziećmi, wychodzicie do kina i na koncert. Jednym słowem ten czas jest tylko dla Was. Unikanie rozrywek jest jednym z objawów pracoholizmu. Rozmawiajcie o jego pasjach.

Źródło artykułu:WP Kobieta
pracoholizmnałógpraca
Komentarze (1)