"13 powodów" nakłania dzieci do samobójstwa? Drodzy dorośli, czas uderzyć się w pierś
"13 powodów" Netflixa właśnie trafiło do sieci w drugiej już odsłonie. I znów jak mantra powraca pytanie: czy moje dziecko przez ten serial nie popełni czasem samobójstwa? Odpowiedź jest brutalna - prędzej zrobi to dlatego, że my, dorośli, damy ciała.
Z wykształcenia jestem psychologiem, pracuję m.in. z osobami w kryzysie i w obszarze interwencji kryzysowej. Nie tylko z dorosłymi, również z nastolatkami. Czasem nawet z tymi młodszymi, 12-13-letnimi. Jeśli myślicie, że myśli samobójcze to problem, który występuje rzadko, muszę was rozczarować. Choć o dokładne dane trudno, w ubiegłym roku co miesiąc na swoje życie próbowało się targnąć ponad 40 nieletnich (a to tylko te przypadki, które znajdziemy w oficjalnych statystykach). Kilkadziesiąt z tych prób zakończyło się śmiercią, co daje nam drugie niechlubne miejsce w Europie pod względem samobójstw nieletnich. Tabelki milczą jednak o dziesiątkach nastolatków, które z chęcią odebrania sobie życia walczą w samotności.
Bo w naszej rodzinie nie było problemów
Część z nich szuka pomocy u dorosłych - rodziców, nauczycieli, rówieśników, rzadziej psychologów. Raz, że tych ostatnich w szkołach jest dramatycznie mało, a dwa - nieletni nie mogą tak po prostu iść na prywatną wizytę do psychologa czy psychiatry (bo przepisy). A nawet jeżeli wiedzą, że chcieliby tam iść... często nie wyrażają na to zgody ich rodzice. Bo "w naszej rodzinie nie ma problemów", bo co ludzie powiedzą, bo a nuż specjalista zaproponuje terapię rodzinną - a przecież to nie rodzina ma problem, prawda? Zawsze jest mi trudno zmierzyć się z tym poczuciem bezradności, gdy słyszę od dziecka, które ewidentnie potrzebuje pomocy, że jego rodzic za "jakieś wymysły" (czytaj terapię) płacić nie będzie. Albo że "tata mówi, że ja nie mam problemów, bo nic nie wiem o życiu".
Bezradność jest też wtedy, kiedy nauczycielka dostaje sms od ucznia - z informacją, że ten odbierze sobie życie - i reaguje... trzy tygodnie później, bo przyszła kolejna wiadomość. Ale ten miał już w sobie wulgaryzmy, więc godził w dobre imię pani pedagożki. Albo kiedy komuś z ciała pedagogicznego "wymsknie się" na lekcji, że uczeń bierze leki. Nie mówiąc już o braku szerszych działaniach mających na celu profilaktykę depresji u nastolatków, niewystarczających nakładach na opiekę zdrowotną, dramatycznych kolejkach do psychiatrów dziecięcych.
Kiedy życie boli
Na pomysł odebrania sobie życia nie jest trudno wpaść, jeśli życie boli tak bardzo, że nie widzi się innego wyjścia. A nastolatki, które z racji uwarunkowań biologicznych wiele rzeczy odbierają silniej niż - zdaniem dorosłych - powinni, nie do końca zdają sobie sprawę, że od decyzji o odebraniu sobie życia nie ma odwrotu. Zwłaszcza, jeśli wcześniej pojawiają się u dziecka zaburzenia psychiczne - np. depresja - które jeszcze bardziej zawężają perspektywę.
Podsumowując: nie twierdzę, że nie jest możliwe, żeby serial, książka czy film popchnęły kogoś do samobójstwa. Oczywiście może się tak zdarzyć - jeśli ktoś zastanawia się nad odebraniem sobie życia, to czemu nie? Ale dużo bardziej prawdopodobne jest, że do ostatecznego kroku nastolatka popchnie bezradność, brak wsparcia, poczucie niezrozumienia, depresja. Albo - co pokazało także "13 powodów" - szykanowanie przez rówieśników czy zachowanie nas, dorosłych.
Bo to my często nie chcemy widzieć tego, że coś jest nie tak. Odwracamy oczy od wyzwisk, przemocy w szkole, bagatelizujemy cyberprzemoc, wolimy nie pytać, co działo się na imprezie. To my popełniamy grzech zaniechania, a czasem i inne - sami jesteśmy sprawcami przemocy (tak psychicznej, jak i fizycznej) bądź nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielką możemy wyrządzić komuś krzywdę komentarzem, szykaną czy drwiną. Albo nie chcemy sobie zdawać sprawy. Dlatego zanim oskarżymy serial, idola nastolatków czy youtubera, lepiej najpierw samemu uderzyć się w pierś.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl