19‑letnia Basia zginęła pod kołami autobusu. Jej rodzina zabrała głos
Tragedią, jaka wydarzyła się w sobotę rano w Katowicach, żyje cała Polska. Pod kołami autobusu zginęła 19-letnia Barbara Sz., która osierociła dwójkę dzieci. Teraz głos w sprawie zabrał jej ojciec.
Do zdarzenia doszło ok. 6.00 rano. Kierowca autobusu miejskiego wjechał w grupę awanturujących się młodych ludzi. 19-letnia Barbara została wciągnięta pod pojazd. Na drastycznym nagraniu widać, że jej ciało wypada spod kół autobusu dopiero po przejechaniu przez niego kilkunastu metrów.
"W jednym dniu świat runął" - mówi ojciec Basi
31-letni kierowca usłyszał zarzut zabójstwa młodej kobiety oraz zarzuty usiłowania zabójstwa dwóch innych osób, które były na torze jazdy autobusu. Obecnie przebywa w areszcie, gdzie spędzi kolejne trzy miesiące. W jego krwi wykryto leki antydepresyjne i przeciwbólowe.
19-letnia ofiara mieszkała na osiedlu Lipiny w Świętochłowicach (kwadrans drogi od Katowic) z narzeczonym oraz dwójką małych dzieci. - Basia szykowała się do egzaminu na prawo jazdy, z narzeczonym planowali ślub. Byli już zaręczeni. Chcieli zmienić mieszkanie na większe. Mieli kupić samochód i ogródek. W jednym dniu świat runął – mówił w rozmowie z "Faktem" ojciec Basi, Krzysztof Sz.
Co z dziećmi i narzeczonym Basi?
Zdruzgotany mężczyzna dodał również, że jego córka, mimo młodego wieku, była świetną matką, a jej dzieciom niczego nie brakowało. - Mała Elizka coraz bardziej tęskni za mamą. Chodzi z telefonem i pyta, gdzie mamusia… - wyznał.
To właśnie dziadkowie opiekowali się dziećmi Barbary, gdy ta ze swoim partnerem – 31-letnim Łukaszem oraz grupą znajomych wybrała się na dyskotekę do Katowic. Tuż przed śmiertelnym wypadkiem całą grupą oczekiwali w centrum miasta na autobus do Świętochłowic.
Wówczas doszło do awantury z szarpaniną, która przeniosła się na ulicę. W tym czasie Basia i Łukasz stali na chodniku. Dziewczyna wyszła na ulicę, ponieważ chciała uspokoić znajomych. Wtedy autobus ruszył i ją przejechał. Za pojazdem pobiegł jej partner.
Jak twierdzi Krzysztof Sz., ojciec Barbary, 31-latek zamknął się w sobie i skoncentrował całą uwagę na dzieciach.
Kierowca autobusu wyznał podczas przesłuchania, że poczuł się osaczony i obawiał się o własne życie.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl