7 typów pytań, na które po trzydziestce nie musisz już odpowiadać swoim rodzicom
Dopóki mieszkasz w domu rodzinnym, obowiązują cię zasady wprowadzone przez rodziców. Ale od momentu, gdy się usamodzielnisz, zwłaszcza finansowo, relacja z matką i ojcem ulega zmianie. Niekoniecznie zostaniecie najlepszymi przyjaciółmi, ale na pewno nie musisz już tłumaczyć się z tego gdzie, z kim i jak spędziłaś ostatni wieczór. Co jeszcze możesz zachować dla siebie?
08.11.2017 | aktual.: 08.11.2017 20:43
Rodzice, nawet ci najbardziej wyrozumiali, którzy popierają bezstresowe wychowanie, chcą wiedzieć o swoich, także dorosłych, dzieciach jak najwięcej (czytaj: wszystko). Niezależnie od tego, czy powodem jest nieufność albo, w przyjemniejszej wersji, szczere zainteresowanie, masz prawo do tego, żeby wyznaczyć granice. Niektóre z nas uważają mamę za swoją najlepszą przyjaciółkę, ale przecież nawet w przypadku najbliższych osób to ty decydujesz, czym chcesz się podzielić. Zdrowa relacja nie zakłada ekshibicjonizmu, rozmowa nie powinna być przesłuchaniem, a twojego prawa do słodkich tajemnic nie wykluczają więzy krwi. Na jakie pytania nie masz obowiązku odpowiadać?
Masz kogoś? Czy on się wreszcie oświadczył? Kiedy ślub?
Mniej więcej od końca studiów rodzice nękają cię pytaniami o twoje życie uczuciowe. Chcą poznawać kolejnych kandydatów, śledzić chronologię relacji, przewidywać przyszłość dla ciebie i twojego wybranka. Od kiedy rodzice załapali, o co chodzi w mediach społecznościowych, mają ułatwione zadanie. Prowadzenie prywatnego śledztwa na Facebooku, Instagramie i, o zgrozo, na Tinderze, może ich doprowadzić po nitce do kłębka. Ale na takie naruszenie prywatności, chociaż nie możesz zgłosić go do Marka Zuckerberga, naprawdę nie zasługujesz. Zwłaszcza jeśli już jakiś czas temu świętowałaś trzydzieste urodziny. To ty decydujesz, czy rodzice poznają twojego chłopaka, to twoja opinia o nowym narzeczonym liczy się najbardziej, to w twojej gestii jest planowanie ewentualnego ślubu.
Jeśli masz bliskie relacje z rodzicami, prędzej czy później będziesz chciała, żeby twój ukochany stał się częścią rodziny. Ale wyłącznie na twoich warunkach. Nie chcesz wielkiego wesela? Nie uznajesz ślubu kościelnego? W ogóle nie planujesz powiedzieć „tak”? To twoja sprawa. Dobrych rad rodziców wysłuchaj uważnie, ale z dystansem. A gdy zdanie zaczyna się od: „Bo za naszych czasów...” , spokojnie możesz pokiwać głową, a potem zrobić swoje. Ale uwaga: rodzice często znają cię lepiej niż ci się wydaje. A nawet lepiej niż ty znasz samą siebie. Dlatego gdy ze szczerym niepokojem mówią, że on nie jest dla ciebie, spójrz na mężczyznę twoich marzeń odrobinę bardziej krytycznie.
*Jesteś gotowa na dzieci? Zegar biologiczny ci nie tyka? Kiedy będziemy piastować wnuki? *
Mama urodziła cię na IV roku, więc nie może zrozumieć, dlaczego wolisz świętować 32. urodziny w Londynie z innymi przyjaciółkami singielkami niż wić gniazdko. Twoi rodzice chcieliby zostać dziadkami. To zrozumiałe. Ale ty nie jesteś od tego, żeby spełniać ich oczekiwania, jeśli sama nie czujesz się gotowa na macierzyństwo. A może w ogóle nie chcesz zakładać rodziny. Albo jeszcze nie znalazłaś odpowiedniego kandydata na ojca. Twoi rodzice mogli też nie wziąć pod uwagę tego, że od dawna się staracie, ale jakoś nie macie szczęścia... Im częściej pojawiać się będą pytania o potomstwo, tym trudniej będzie na luzie podejść do tej niezbędnej czynności, która rozpoczyna rodzicielski proces. Niedoszłym dziadkom trudno zrozumieć decyzję o tym, że w twoim życiu nie ma miejsca na dzieci, bo a) za bardzo kochasz swoją pracę, b) nie chcesz rezygnować z wolności, c) masz jeszcze naprawdę sporo czasu. Ale to nie znaczy, że jesteś zobligowana do składania raportu z postępów prokreacji.
*Co dalej z twoją karierą? Czy twoja praca cię satysfakcjonuje? Jaki masz plan pięcioletni? *
Rodzice wciąż jeszcze nie pogodzili się z tym, że twój szef nie wystawia ci ocen w dzienniczku. Często nie tylko nie wiedzą, czy osiągasz w pracy sukcesy, ale nawet nie do końca rozumieją, czym się właściwie zajmujesz. Marketing? Za naszych czasów pracowało się w urzędzie. Klasa kreatywna? Dlaczego nie mogłaś zostać architektką, lekarką albo prawniczką. Praca zdalna? Jak to nie chodzisz do biura? Twoi rodzice nie rozumieją realiów współczesnego rynku pracy. I mają do tego święte prawo. Ale ty możesz za to powiedzieć, że jesteś zadowolona, ale jeszcze nie wiesz, czy chcesz to (cokolwiek „to” jest) robić całe życie. Bo różnica pokoleniowa polega między innymi na tym, że wszystko zmienia się tak szybko, że możesz mimo najszczerszych chęci nie wiedzieć, co będziesz robić za pięć lat. Staż w Londynie, delegacja na koniec świata, szefowskie stanowisko w rodzinnym mieście? Wszystko jest możliwe.
Ile zarabiasz? Masz oszczędności? Dlaczego tak dużo wydajesz na ubrania?
Pod warunkiem, że nie jesteś winna rodzicom pieniędzy, nie pobierasz od nich kieszonkowego ani nie mieszkasz z nimi pod jednym dachem, naprawdę nie musisz im się tłumaczyć z tego, że właśnie kupiłaś piątą podobną parę butów. Zarabiasz, więc możesz wydawać nawet na głupoty (czyli to, co w ich pojęciu do niczego ci się nie przyda). Warto jednak posłuchać rodzicielskich rad w kwestii oszczędności – w co zainwestować, gdzie kupić mieszkanie, jak negocjować stawkę z szefem. Ich doświadczenie w zarządzaniu budżetem może ci pomóc wreszcie dociągnąć do pierwszego z plusem na koncie.
Chodzisz na terapię? Bierzesz leki? Czy ty jesteś normalna?
To przykre, ale dla wielu przedstawicieli pokolenia naszych rodziców pójście na terapię to oznaka w najlepszym przypadku słabości, a w najgorszym poważnych problemów psychicznych. Gdy ostatnio zdradziłaś mamie, że rozważasz przyjmowanie antydepresantów, rozpętała się awantura. Ale pamiętaj, że już dawno minęły czasy, gdy rodzice dozowali ci kropelki syropu. Teraz to ty masz prawo decydować o swoim ciele (i duchu). Nie czujesz się dobrze? Spróbuj sobie pomóc. Może się okazać, że przyczyną twoich problemów są właśnie relacje z rodzicami. A wtedy szczera rozmowa będzie wręcz niezbędna.
Jesteś na diecie? Dlaczego ubierasz się jak bezdomna? Kiedy ostatnio byłaś u fryzjera?
Nigdy nie spełnisz standardów piękna narzuconych przez mamę. Twoje dżinsy zawsze będą miały o jedną dziurę za dużo, kołnierzyk koszuli będzie nie dość dokładnie zaprasowany, a asymetryczna fryzura, którą zrobił fryzjer polecany przez gwiazdy, twojej rodzicielce będzie przypominać stracha na wróble. Ale na szczęście nie jesteś już grzeczną dziewczynką, która na imieniny cioci musiała wkładać białe rajstopki, wiązać na włosach kokardę i myć buzię pięć razy dziennie. Twoja waga to twoja sprawa. Twoja szafa to twoja sprawa. Twój wizerunek to twoja sprawa. Co nie zmienia faktu, że córki pięknych mam często buntują się przeciwko dress code'owi, kobiecości i schludności odrobinę za bardzo. Spójrz w głąb siebie, czy przekora ci aby nie szkodzi.
Gdzie teraz jesteś? Co robiłaś w piątek wieczorem? Dlaczego nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić wczoraj o 22?
Niezależnie od tego, czy dzieci mają lat trzy, trzynaście czy trzydzieści trzy, powinny odmeldowywać się rodzicom wieczorem, a rano pisać im smsa, że wstały, zjadły śniadanie i umyły uszy. Uff, na szczęście to tylko zdanie rodziców. Ty jako dorosła, więc w założeniu odpowiedzialna osoba, masz prawo wrócić do domu o północy, o piątej rano albo w ogóle. I możesz bez wiedzy mamy pojechać do Krakowa, Berlina i Nowego Jorku. I tak, wolno ci nie odebrać telefonu od taty, który chce pogadać o prezencie na urodziny dziadka, gdy jesteś w trakcie naprawdę ważnej randki. Pomyśl jednak, jak ty byś się martwiła, gdyby rodzice nie odebrali dziesięciu połączeń z rzędu, spakowali walizki albo bez słowa zmienili adres. To, że masz prawo do swojego życia, a wraz z nim sekretów, a nawet kłamstewek, nie zwalnia cię od bycia przyzwoitym człowiekiem. Rodzice chcą wiedzieć o tobie jak najwięcej, bo cię kochają, troszczą się o ciebie i chcą być jak najbliżej. Wytyczaj granicę, bądź asertywna, zachowuj dystans. Ale nie zamykaj się przed nimi, bo przecież korona ci z głowy nie spadnie, jeśli opowiesz o tym, że on naprawdę ci się podoba. I może uda wam się stworzyć parę tak fajną jak wzorowe małżeństwo rodziców.